ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Carpenter, John ─ Halloween Ends w serwisie ArtRock.pl

Carpenter, John — Halloween Ends

 
wydawnictwo: Sacred Bones Records 2023
 
1. Where Is Jeremy?
2. Halloween Ends (Main Title)
3. Laurie's Theme Ends
4. The Cave
5. Cool Kid
6. Drags To The Cave
7. Evil Eyes
8. Transformation
9. Because Of You
10. Requiem For Jeremy
11. Kill The Cop
12. Corey And Michael
13. Corey's Requiem
14. The Junk Yard
15. Where Are You?
16. Bye Bye Corey
17. The Fight
18. Before Her Eyes
19. The Procession
20. Cherry Blossoms
21. Halloween Ends
 
Całkowity czas: 42:36
skład:
John Carpenter - instrumenty klawiszowe
Cody Carpenter - instrumenty klawiszowe
Daniel Davies - gitara elektryczna
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
31.10.2023
(Recenzent)

Carpenter, John — Halloween Ends

Każda historia ma swój naturalny początek i koniec. What Starts, Ends chciałoby się rzec za autorem słów  umieszczonych na froncie okładki debiutanckiej płyty z 1992 roku angielskiej grupy muzycznej Rubicon, pobratymców Fields of the Nephilim, którzy, czując się opuszczeni przez ich przełożonego Carla McCoya, poszli wówczas własną drogą kariery wybrukowaną podobnymi gotyckimi inspiracjami. Słowa te można również śmiało odnieść do smutnego losu, jaki spotkał zeszłego roku cykl przygód Michaela Myersa, zabójcy z fikcyjnego miasteczka w stanie Illinois. Perypetiom zimnego drania z Haddonfield – postaci stworzonej jeszcze w 1978 roku przez Johna Carpentera i Debrę Hill – położył kres twórca trylogii wieńczącej sagę o Myersie David Gordon Green (Droga przez Teksas).

W ostatniej części trylogii pt. Halloween. Finał (2022) ww. antybohater zostaje zabity z zimną krwią przez – do niedawna jeszcze lękliwą i zahukaną babysitterkę, a obecnie w pełni wyemancypowaną i nieustraszoną kobietę – Laurie Strode (Jamie Lee Curtis). Ostatecznie ginie rzucony w tryby przemysłowej niszczarki dwuwałowej bez najmniejszej nadziei na powrót do życia w innej postaci niż ta będąca wytworem nad wyraz wybujałej wyobraźni przyszłego potencjalnego kontynuatora tej mrożącej krew w żyłach franczyzy. (Notabene, gdyby zechcieć odczytywać dosłownie użytego w pochodzącym z wydanego jesienią 1979 roku albumu The Wall Floydów utworze Don’t Leave Me Now angielskiego idiomu [I need you, babe. To put through the shredder in front of my friends], to główny jego bohater, niejaki Pink, w całkiem podobny sposób, jak wyżej Strode, pragnął pozbyć się swojej byłej żony). Pomimo że Halloween. Finał jest najprawdopodobniej ostatnim filmem o przygodach stalkera zza oceanu z Curtis w roli Laurie Strode, to nawet twórca oryginalnej ścieżki dźwiękowej, John Carpenter, nie daje wiary takiemu ponuremu scenariuszowi. W Hollywood nic się nie kończy – mówi reżyser pierwszego Halloween z 1978 roku. Na ogół przerabia się temat od początku. Zobaczymy, co się tym razem wydarzy. To jest jak ze Stonesami i ich podejściem do odświeżania w kółko tego samego repertuaru [1]. Zatem animator Ciemnej gwiazdy z 1973 roku wcale nie ukrywa, że byłby gotów napisać muzykę do następnej części sagi o Myersie.

Unicestwienia postrachu opiekunek do dzieci w trzynastej jego odsłonie dokonano w niezwykle potworkowatym i przesadnie dosłownym stylu, co musiało niewątpliwie zawieść znakomitą większość miłośników kina grozy. W przeciwieństwie do Halloween zabija, Halloween Ends, nieszczególnie interesująca kontynuacja, odznaczająca się jednoznacznie beznadziejnym finałem, ma jedynie zapadającą w pamięć muzykę rodzinnej spółki – Johna Carpentera, jego pierworodnego Cody’ego oraz chrzestnego Daniela Daviesa. To muzyka właśnie najskuteczniej zdaje się odpierać najzjadliwszą możliwą krytykę ze strony największych malkontentów. Halloween Ends jako soundtrack – nienależący może do najoryginalniejszych dokonań artystycznych tego amerykańskiego tercetu (Halloween i Halloween Kills są wszak ciekawsze) – doskonale spełnia niebagatelną rolę w budowaniu atmosfery grozy, towarzysząc działaniom głównych postaci na ekranie i anonsując kluczowe zwroty akcji w fabule. Te dwadzieścia jeden wypełniających go nagrań potwierdza niezwykły dar hollywoodzkiego księcia ciemności do tworzenia chwytliwych melodii, trącących dźwiękowym minimalizmem. Dowodzą one również dużego talentu narracyjnego reżysera przy wszystkich jego warsztatowych i artystycznych niedostatkach w zakresie kompozycji. Skądinąd, jak czytamy w obszernej autorskiej nocie prasowej z dnia 5 lutego 1983 roku, wydrukowanej w książeczce wydanej nakładem Varèse Sarabande pierwszej kompaktowej edycji Halloween, Carpenter był najszybszym i najtańszym [twórcą muzyki filmowej], na jakiego mógł sobie [wtenczas] pozwolić. Od tamtego czasu niewiele tak naprawdę się zmieniło.

Halloween Ends charakteryzuje przeto ascetyczna forma przekazu, ograniczone – głównie elektroniczne – instrumentarium, powielanie wiodących tematów muzycznych, prostota i czepliwość melodii przy jednoczesnym akcentowaniu jednej, podstawowej, pierwotnej emocji – strachu. Płytę otwierają „dźwięki otoczenia” (Where Is Jeremy?) z zamiarem zasiania u odbiorcy ziarna niepokoju. W przypadku ścieżki dźwiękowej udaje się to doskonale, czego dowodzą niespokojne, jak wspomnienia mieszkańców Haddonfield z niejednej nieprzespanej nocy halloween, i rozedrgane, choć miarowe jak puls w skroniach, uderzenia perkusji w Where Is Jeremy?. Pod tym względem oprawa muzyczna ostatniej już odsłony przygód bohatera pokroju Pana Niezgody z prozy Flannery O’Connor rodzi większe napięcie niż pierwsze kadry Halloween. Finału. Te przedstawiają Coreya Cunninghama w roli męskiej opiekunki do dziecka; przykład inwersji funkcji społecznych w nieustannie zmieniającym się świecie. Także niepojawienie się  Myersa, do niedawna jeszcze podopiecznego dr. Loomisa (Donald Pleasance), przed czołówką filmu musi być tyle zastanawiające, co rozczarowujące dla wielbicieli dyszącego zabijaki. Jego poślednia rola i wysunięcie na pierwszy plan opiekuna i zarazem nieświadomego oprawcy małego Jeremy’ego, tj. Coreya Cunninghama, wynika pewnie z konieczności zamknięcia tej grubymi nićmi szytej hollywoodzkiej produkcji jednoznacznie czytelnym happy endem.

Po tym, jak wspomniany Jeremy odnajduje się, wprawdzie martwy, na posadzce, rozbrzmiewa dobrze znany fanom horroru główny motyw muzyczny. Trochę inaczej niż w przypadku wiodącej melodii Halloween Kills (Main Title), Halloween Ends – Main Title wyróżnia większa motoryczność, niezmiennie od lat jednostajnego, „maniakalno-nieustępliwego beatu à la stalk’n’slash w wykonaniu Michaela Myersa” [2], któremu towarzyszą na ekranie szkaradne dynie, pękające jedna po drugiej. Temat ten zamyka również ścieżkę dźwiękową Halloween Ends. Ponadto natknąć się nań można jeszcze dwukrotnie: w przejmującym zimnym dreszczem Kill the Cop oraz niemniej złowróżbnym Before Her Eyes. Wszak to nie wszystko, jeśli chodzi o ten inspirowany Dzwonami rurowymi Mike’a Oldfielda ograny lejtmotyw. Stoi nim na przykład molowa miniatura na fortepian The Cave, będąca ponurym odniesieniem do tajemnej kryjówki zamaskowanego wiecznie mruka z Illinois. Takich posępnych fragmentów, jak ten powyżej, jest na tej płycie więcej, począwszy od opartego na kilku różnych wersjach tego samego wątku Laurie’s Theme Ends, poprzez jednoznacznie elegijne Requiem for Jeremy i Corey’s Requiem, a skończywszy na bardziej tkliwym niż melancholijnym Cherry Blossoms. Gdzieniegdzie również słychać inspiracje tercetu muzyką pionierów rocka elektronicznego – Jeana-Michela Jarre’a (Cool Kid) i Tangerine Dream (The Procession). Innym interesującym nagraniem jest utrzymane w estetyce dark ambientu niedługie Drags to the Cave z efektem dźwiękowym przypominającym wleczenie po posadzce worka z cementem. Z kolei gitarowej sekwencji z Evil Eyes użyto do pełniejszego pokazania retrospektywnej migawki wydarzeń z życia Coreya, wywołanej spotkaniem w cztery oczy z Myersem w trzewiach Haddonfield. A krewkiemu Fight przypisano rolę sekundanta w finałowym pojedynku pomiędzy postrachem babysitterek a onegdaj jedną z nich. Tymczasem najciekawszych partii gitary posłuchamy w kulminacyjnym nagraniu na płycie pt. The Junk Yard. Partie te, umajone nader czepliwą syntezatorową melodią i pojedynczym industrialnym odgłosem metalicznego szczęku, ożywiają skutecznie martwą atmosferę złomowiska.

I choć Halloween Ends brakuje numeru uszytego na miarę The Shape Hunts Allyson, The Grind (Halloween – Original 2018 Motion Picture Soundtrack) bądź Payback (Halloween Kills), to nie można jego autorom odmówić pomysłowych rozwiązań w zakresie harmonii i melodii. Toteż ścieżka dźwiękowa z filmu Halloween. Finał, mimo iż nie tak doskonała, jak ta z Halloween zabija (2021), pozwala słuchaczowi swobodnie roić. Stwarza mu możliwość wyobrażania sobie kombinacji różnych, syntetycznie uzyskanych odgłosów świstu noża rzeźnickiego, brzęku metalu, szurania, krzyku ofiar czy miarowego bicia serca bez faktycznej potrzeby zerkania na ekran. Dla samego mistrza suspensu z fabryki snów udział w sesji nagraniowej do Halloween Ends był dużą przyjemnością [3], o czym czytamy na łamach Billboardu, a co dopiero powiedzieć o przeciętnym odbiorcy tej dźwiękowej makabry i jego subiektywnych odczuciach.

 

-------------------------------------------------------------------------

 

[1] Bryan Reesman, John Carpenter on Still Helping to Tell Michael Myers’ Story in ‘Halloween Ends’: ‘I’m Loving It and There‘s No Pressure’, Billboard, https://www.billboard.com/culture/tv-film/john-carpenter-halloween-interview-1235158635/ [dostęp: 31.10.2023].

[2] Tomasz Ostafiński, recenzja ścieżki dźwiękowej z filmu Halloween (2018 Original Motion Picture Soundtrack), ArtRock.pl, https://artrock.pl/recenzje/54231/carpenter_john_halloween_original_motion_picture_soundtrack.html [dostęp: 31.10.2023].

[3] Bryan Reesman, John Carpenter on Still Helping to Tell Michael Myers’ Story in ‘Halloween Ends’: ‘I’m Loving It and There‘s No Pressure’, Billboard, https://www.billboard.com/culture/tv-film/john-carpenter-halloween-interview-1235158635/ [dostęp: 31.10.2023].

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.