30.10.2024 - Warszawa, Hydrozagadka 19.00 od 109 PLN
31.10.2024 - Kraków, Kwadrat 19.00 od 109 PLN
01.11.2024 - Poznań, 2Progi 19.00 od 109 PLN
Ukraińskie trio Stoned Jesus powróci na przełomie października i listopada do Polski na 3 koncerty, podczas których świętować będzie 15-lecie swojej działalności! Grupa wystąpi kolejno w Warszawie, Krakowie i Poznaniu, gdzie towarzyszyć jej będą: krajowi mistrzowie miażdżącego riffu z Dopelord oraz fiński, progresywno doom metalowy The Abbey.
Za sprawą wydanego w 2012 roku albumu “Seven Thunders Roar” założony w Kijowie przez Igora Sydorenko zespół wdarł się do świadomości stoner/doom metalowych scenowiczów, a pochodzący z niego utwór “I’m the Mountain” stał się jedną z najbardziej reprezentatywnych kompozycji gatunku w ostatniej dekadzie. Jednak w kontekście Stoned Jesus nie można się zatrzymać tylko na ich drugim albumie - Ukraińcy uwielbiają eksperymentować i nigdy nie patrzą wstecz, o czym przekonać się można sięgając do reszty ich twórczości.
Dopelord powstał w 2010 roku i przez blisko 15 lat swojej działalności dał się poznać jako jeden z najciężej pracujących zespołów pochodzących z Polski. Świetnie przyjęte na zachodzie płyty, trasy u boku m.in. Saint Vitus czy Vader oraz udział w festiwalach jak Desertfest, Helldorado i Metaldays potwierdzają, że ciężkie riffy w połączeniu z chwytliwymi refrenami w wykonaniu kwartetu wchłaniają słuchacza, o czym możecie się również przekonać słuchając ich wydanego w zeszłym roku krążka “Songs for Satan”.
Skład trasy zamyka fińska grupa The Abbey. Jeden ze świeższych nabytków wytwórni Season of Mist zadebiutował w zeszłym roku krążkiem “Word of Sin”. Pierwszy album nie oznacza jednak, że jest to zbieranina totalnych świeżaków - wręcz przeciwnie, mamy tu do czynienia z doświadczonymi muzykami z przeszłością w takich zespołach jak Sentenced, The Man-Eating Tree oraz wokalistką Natalie Koskinen (Shape of Despair), którzy w tym wydaniu dają upust swoim progresywnym, doom rockowym fascynacjom. Nie przegapcie ich występu!
31.10.2024 - Kraków, Hype Park, Kamienna 12 109-130 PLN
01.11.2024 - Poznań, Tama 109-130 PLN
02.11.2024 - Gdańsk, Drizzly Grizzly 109-130 PLN
Szwedzka grupa wystąpi 31 października w Krakowie, 1 listopada w Poznaniu i 2 listopada w Gdańsku.Soen ma w Polsce silną fanbazę, a nawet bardzo silną. Dlaczego? Ze względu na proporcje. Skandynawowie promujący ubiegłoroczne „Memorial” grają prog metal tak, by mieć i piosenki, i techniczne fajerwerki, a wychodzi im to wzorowo. Grupa wystąpi w Polsce już jesienią tego roku, a bilety na te wydarzenia czekają na Was już od teraz na: https://knockoutmusicstore.pl (druki kolekcjonerskie)
Metal progresywny kojarzy się przede wszystkim z najwyższej klasy rzemiosłem, technicznymi umiejętnościami nierzadko haczącymi o wirtuozerię, a do tego oczywiście wielowątkowymi formami muzycznymi. Oczywiście z takiego połączenia wyszło (i wciąż wychodzi) dużo świetnych płyt, ale czasami chciałoby się to wszystko zredukować, ukompaktowić i wejść w bardziej piosenkową konwencję. Tu z pomocą przychodzi Soen. Szwedzka formacja pod wodzą Martina Lopeza idealnie rozumie, jak robić hity, a jednocześnie wciąż dbać w metalu o pierwiastek “prog”. Od strony warszatowej są to złożone numery – kuszące dbałością o aranżacje i zmiennością motywów. Emocjonalnie, również, jak w progresywnych klasykach, wchodzimy tu w najgłębsze stadia introspektywności. Ale przy tym wszystkim formacja dowozi tonę klasycznie metalowych, nośnych riffów oraz czutkę na refreny stworzone pod skandowanie czy też zmyślne hooki. Mają talent – nie przegapcie ich występów.
IDZIE NOWE! Odmrażamy źródło pięknych dźwięków i słów, po to by zanurzyć Was w magii naszych NOWYCH UTWORÓW z przyszłego albumu!" - tymi słowami zespół CLOSTERKELLER zachęca fanów do udziału w trasie koncertowej, która obejmie łącznie 24 miasta, w tym również Zabrze.
Poza próbką nowego materiału fani Closterkeller usłyszą najlepsze, najważniejsze i najbardziej lubiane utwory z wcześniejszych płyt.
W trasie w poszczególnych miastach zespołowi będą towarzyszyć także zaproszeni goście:
HIROSZYMA, SOLITARY, Projekt ARTROSIS, CARO MANE, Witchen oraz State Of Mind
CLOSTERKELLER
Closterkeller posiada swój własny, łatwo rozpoznawalny styl, dzięki czemu zdecydowanie wyróżnia się od innych zespołów w pierwszej lidze polskiego rocka. Choć gra muzykę nieco trudniejszą i bardziej ambitną, a jego najmocniejszą stroną są specyficzne ciężkie i mistyczne utwory (takie jak "Violette", "Cisza w jej domu", "Ogród półcieni" czy "Viridiana"), ma na koncie także przeboje, które na stałe wpisały się do kanonu polskiego rocka ("Władza", "Agnieszka", "Scarlett", "Na krawędzi", "W moim kraju" czy niezwykła ballada "Czas komety").
Zespół jest nieprzerwanie bardzo aktywny koncertowo od ponad 30 lat, a jednak każdy ich koncert brzmi energetycznie i świeżo tak jakby czas o nich zapomniał. Nie inaczej będzie na trasie Abracadabra Tour 2024, podczas której zespół oprócz swoich największych przebojów zaprezentuje przedpremierowo próbkę materiału, który w przyszłości znajdzie się na kolejnym - jedenastym już - albumie studyjnym.
Skład zespołu:
Anja Orthodox - wokal
Adam Najman - perkusja
Michał Rollinger - instrumenty klawiszowe
Michał Jarominek - gitara
Krzysztof Najman - gitara basowa
03.11.2024 - Kraków, Klub Studio 18:00 139-200 PLN
Kultowe Baroness i Graveyard zagrają 3 listopada w krakowskim Studiu w towarzystwie gościa specjalnego: doomowego Pallbearera z nową płytą! Baroness gra we własnej lidze – tak charakterystyczna melodyka i riffowanie nie mogą być skopiowane przez byle kogo. Najświeższy zapis ich amalgamatu sludge’u, stoneru i prog rocka to „Stone” z 2023 roku. Polacy wiedzą, że Graveyard rządzą! Rock’n’rollowcy ze Szwecji dali świetny występ na Mystic Festival, a frontman, Joakim Nilsson, uświetnił festiwalowy hymn, „I Would Follow You Babe”, swoimi wokalami. Zespół objeżdża świat z szóstym albumem, adekwatnie zatytułowanym „6”, i już w listopadzie trafi z nim ponownie do nas. Doomowo-progresywny Pallbearer również się nie ociąga. 17 maja 2024 roku światło dzienne ujrzał ich nowy album, „Mind Burns Alive”.
BARONESS - Już od czasów debiutanckiego “Red Albumu” zawiesili poprzeczkę tak wysoko, że ów materiał stał się w zasadzie punktem referencyjnym dla wielu ich kolejnych krążków. Na szczęście John Baizley nigdy nie zjadł własnego ogona, zawsze szedł do przodu. Jego autorski przepis na sludge i okolice co płytę zyskuje nowy odcień. W związku z tym Baroness miksuje najróżniejsze rzeczy, pozornie niemożliwe do sparowania, a jednak podane tak, jakby zawsze stały obok siebie. To duży talent, bo przecież nie każdy potrafi znaleźć paralele między wolnymi tąpnięciami a post-hardcorem czy post-rockiem. Albo między emocjonalną agonią sludge’u a wyluzowanym groovem wyjętym rodem z hitów Kyuss. Nie mówiąc już o progrockowej elegancji wiszącej nad sznytem większości z tych kompozycji. Baroness grają swoje, nie małpują nikogo – ten stan rzeczy nie ulega zmianie od ponad dwudziestu lat. Pozostaje tylko pogratulować.
GRAVEYARD - Tytuł jednego z utworów na ich nowym albumie można przetłumaczyć jako „Wdech, wydech”. Brzmi niezbyt rock’n’rollowo? Być może, ale Graveyard cały czas trzymają fason. Szwedzcy miłośnicy wszystkiego co retro nigdy nie byli specjalnymi fanatykami prężenia muskułów czy eksponowania samczych przymiotów muzyki gitarowej. Zamiast tego, owszem, potrafili pokazać dynamiczne wcielenie, lecz już na samym początku świadomie zrezygnowali z ciągłego hałasu. Twórczość göteborskiej formacji stoi twardo na hardrockowym fundamencie, ale równie ważną jej częścią jest chropowatość blues rocka oraz zawsze mile widziane, kontrolowane psychodeliczne odjazdy typu lata 70. Dadzą wam zarówno riffy, które aż chce się opisać słowem „cool”, a przy tym odpowiednią dozę nostalgii. Wspomniana nowa płyta „6” – ciut bardziej melodyjna i mroczna od poprzedniczek – idealnie to potwierdza. Tak się robi rocka.
PALLBEARER zaczynali od tradycyjnego doomu, ale szybko okazało się, że mają więcej twarzy. “Jasne, znajdziesz u nas elementy doomu, lecz obecnie gramy metal progresywny” – mówił po premierze przełomowego “Heartless” Joe Rowland i miał rację. Szlachetna dostojność klasycznych ciężarów łączy się w Pallbearer z eksperymentalnymi strukturami, schematami piosenek dalekimi od samej zwrotki i refrenu, a przy tym wyciska się tu ze słuchacza wszystkie emocje. To taki zespół, który – w największym skrócie – najlepiej godzi ze sobą Black Sabbath i Pink Floyd. Niezła umiejętność, prawda?
Giganci metalu progresywnego z Dream Theater powracają do Polski! Amerykańska grupa w kultowym składzie Portnoy, Petrucci, LaBrie, Myung i Rudess 3 listopada zamelduje się w łódzkiej Atlas Arenie, gdzie świętować będzie jubileusz 40-lecia swojej działalności. Pionierzy prog metalu w swojej już blisko 40-letniej historii mogą pochwalić się sporą listą osiągnięć. Ponad 15 milionów sprzedanych płyt, 3 nominacje do nagrody Grammy (w tym jedna wygrana - dwa lata temu w kategorii Best Metal Performance), miejsce krążka “Images & Words” w rankingu 100 albumów metalowych wszech czasów wg Rolling Stones to oczywiście tylko niektóre z nich, ale Amerykanie wydają się ani myśleć o zwalnianiu tempa. Z każdym kolejnym rokiem umacniają budowany przez siebie pomnik, a bieżący nie będzie odstępstwem od tej normy. Do składu, po ponad dekacie rozłąki, powrócił bowiem legendarny perkusista Mike Portnoy i z nim na pokładzie Dream Theater w pocie czoła pracują nad nową, 16. już w swoim dorobku płytą. Przełom 2024 i 2025 roku dla zespołu zapowiada się zatem niezwykle ekscytująco, dlatego wszyscy, którzy w muzyce cenią sobie wirtuozerię, zderzające się ze sobą subtelne i drapieżne melodie oraz mistrzowski groove powinni stawić się 3 listopada w łódzkiej Atlas Arenie, by hucznie świętować okrągły, piękny jubileusz formacji!
Geoff Tate na dwóch koncertach w Polsce! Legendarny wokalista Queensrÿche wystąpi 8 listopada w warszawskiej Proximie oraz dzień później w krakowskim Kwadracie w ramach światowej trasy The Big Rock Show Tour 24. Komercyjny sukces Queensrÿche na przełomie lat 80. i 90. to oczywiście zasługa wyważonych kompozycji mieszających ze sobą heavy metal z metalem progresywnym, ale również znakomitych, kipiących od emocji wokali Geoffa Tate’a. Swoim głosem, który na szybko można opisać jako połączenie barw Roba Halforda z Judas Priest oraz Bruce’a Dickinsona z Iron Maiden, zapisał się na kartach historii rocka, a w świecie muzyki rozrywkowej osiągnął chyba wszystko - ścisłe czołówki list przebojów, miliony sprzedanych płyt oraz wyprzedane, stadionowe trasy koncertowe. Po rozstaniu ze swoim macierzystym zespołem artysta nie spoczął na laurach i kontynuuje karierę solo. O spadku formy absolutnie nie może być tu mowy - Tate z repertuarem złożonym z samych szlagierów koncertuje po całym świecie, a jego głos na żywo w naszym kraju będziemy mogli usłyszeć w listopadzie w Warszawie oraz Krakowie!
Lombard 40/40! Pod tym hasłem, legenda polskiej muzyki pop-rockowej rusza w trasę koncertową i przygotowała wyjątkowe, muzyczne wydawnictwo! Autorzy międzypokoleniowego hymnu Przeżyj to sam czy popularnej Szklanej Pogody, Pani z Telewizji, Ostatniego Tańca i wielu innych zapraszają do wspólnego świętowania! Co prawda Lombard powstał w 1981 roku, a więc 43 lata temu, jednak pandemia wstrzymała pracę zespołu i opóźniła realizację jubileuszowej płyty. Teraz grupa powraca ze zdwojoną siłą! 10 koncertów jesiennej części trasy to, jak zapowiada sam zespół, widowiska artystyczne, okraszone wizualizacjami na podstawie obrazów realizmu magicznego Arkadiusza Dzielawskiego. Dodatkowo na każdy koncert muzycy przygotowali unikatową playlistę opartą o utwory z premierowego wydawnictwa 40/40!
10.11.2024 - Siedlce, Centrum Kultury i Sztuki 17:00
10.11.2024 - Końskie, Koneckie Centrum Kultury 19:00
16.11.2024 - Bydgoszcz, Kuźnia 19:00
28.03.2025 - Białystok, Trzecia Scena 19:00
SBB (Silesian Blues Band, a później Szukaj, Burz, Buduj) to ikoniczny zespół rocka progresywnego, który zrewolucjonizował polską scenę muzyczną od momentu swojego powstania w Siemianowicach Śląskich w 1971 roku. Trzon zespołu stanowili trzej utalentowani muzycy: klawiszowiec i wokalista Józef Skrzek, gitarzysta Apostolis Anthimos oraz perkusista Jerzy Piotrowski. To właśnie połączenie różnorodnych talentów i inspiracji muzycznych sprawiło, że SBB stało się jednym z najbardziej niepowtarzalnych zespołów w kraju.
Muzyka SBB jest znana z bogactwa brzmień i unikalnego połączenia różnorodnych gatunków muzycznych. Elementy rocka progresywnego, jazzu, bluesa, a nawet folku splatają się w ich utworach, tworząc kompleksowe i pełne emocji kompozycje. Zespół eksperymentuje z dźwiękami, tworząc hipnotyzujące aranżacje, które z jednej strony mogą być dynamiczne i energetyczne, a z drugiej - melancholijne i introspekcyjne. SBB zdobyło uznanie nie tylko w Polsce, lecz także za granicą, występując na prestiżowych festiwalach muzycznych i koncertując na całym świecie. Ich koncerty słyną z intensywności i niezwykłej ekspresji scenicznej, co sprawia, że są jednym z najważniejszych przedstawicieli muzyki progresywnej w Europie Środkowej.
Wieloletnia kariera SBB zaowocowała wydaniem wielu albumów studyjnych, z których wiele uznawane jest za klasyki rocka progresywnego. Klasyczne dzieła takie jak "Pamięć" (1976), "Welcome" (1979) czy "Memento z banalnym tryptykiem" (1981) pozostają na stałe w kanonie polskiej muzyki rockowej. 22 września 2016 roku po kilkakrotnie przekładanej premierze ukazał się pierwszy od 36 lat, studyjny album SBB nagrany ponownie w składzie z Jerzym Piotrowskim. Płyta nosi tytuł "Za Linią Horyzontu". SBB to nie tylko zespół muzyczny, ale prawdziwa instytucja w polskiej historii rocka. Ich wpływ na scenę muzyczną pozostaje niezaprzeczalny, a ich twórczość nadal inspiruje nowe pokolenia artystów i fanów.
11.11.2024 - Kraków, Hype Park, Kamienna 12 18:00 99-120 PLN
Progmetalowców z Kopenhagi zobaczycie w Krakowie w towarzystwie byłej wokalistki Delain - Charlotte Wessels, która zaprezentuje swój solowy set. Urzekli słuchaczy, sytuując się między progresywną maestrią, poszatkowanym djentem i słodyczą popu. Ich ostatni album to „Witness” z 2021 roku, ale liczymy, że za tajemniczymi zespołowymi zapowiedziami o “wielkich rzeczach w 2024 r.” kryje się jego nadchodzący następca.
Vola była jednym z pierwszych zespołów nieco młodszej generacji, które udowodniły, że prog metal wcale nie musi być nieustannym wyścigiem zbrojeń. Zamiast tego Duńczycy – przy zachowaniu bardzo wysokiego poziomu umiejętności technicznych – włączyli protokół pt. “wrażliwość”. Ujmując rzecz najprościej: czerpali znacznie mocniej z Porcupine Tree niż chociażby z Dream Theater. Powłóczysta melodia i unosząca się nad piosenkami nostalgia są u nich istotniejsze od jak największej liczby zagranych dźwięków. Kwartet z Kopenhagi odwołuje się przy tym do źródeł dalekich od korzeni nurtu. Przykłady? Frontman, Asger Mygind, dysponuje głosem o ciepłej barwie i szerokiej skali, co z miejsca każe pomyśleć o klasykach typu Tears for Fears. Riffowo grupa nierzadko nawiązuje do złotych czasów Deftones, a klawiszowe plamy rozpływają się w tradycji bliskiej dream popowi. Ale żeby nie było – mamy tu też mechaniczną gitarową szatkownicę na ósmej strunie, czyli djent w pełnej krasie, oraz bardzo wymyślne aranżacje i generalnie brak najprostszych rozwiązań. Tak właśnie buduje się w pełni autorskie dziedzictwo.
Istnieje duża szansa, że poznaliście Charlotte Wessels, gdy śpiewała w Delain, więc jeśli wtedy doceniliście jej szeroki zakres umiejętności, przekonacie się, że solowo poprzeczka wisi jeszcze wyżej. Aż trudno uwierzyć jak eklektyczna, a przy tym spójna jest jej propozycja artystyczna. Art pop miesza się tu z symfonicznym rock/metalem. Alternatywny rock zahacza o progresywną wyobraźnię, a ponadto wiele w tym melancholijnych czy też ponurych syntezatorowych plam. Niesamowicie intrygująca twórczość.
Mocne, metalcore’owe uderzenie na 11 listopada! Brytyjczycy z While She Sleeps wystąpią wówczas w warszawskiej Progresji w zabójczym towarzystwie Malevolence, Thrown i Resolve!
Na przestrzeni już blisko dwudziestu lat działalności, a w szczególności w drugiej dekadzie tego okresu, While She Sleeps jawią się jako przodownicy pracy na scenie metalcore’owej. Chwilę temu Brytyjczycy podzielili się szóstym w swoim dorobku krążkiem “SELF HELL”, na którym, oprócz charakterystycznej dla zespołu mieszanki ciężkich riffów z przebojowymi refrenami, kwintet kieruje się duchem “nic do stracenia, wszystko do osiągnięcia” i tę pewność słychać w każdym dźwięku. W skrócie: przebojowa, koncertowa maszyna.
Samozaparcia i pracowitości nie można odmówić rodakom WSS - Malevolence, ale tak to już chyba musi być, skoro pochodzi się z Miasta Stali. Na łamach Metal Hammera zostali opisani “jakby Dimebag Darrell dołączył do Hatebreed, by pracować nad sludge’owym albumem”. I coś w tym jest, bo w ich muzyce usłyszymy klasycznie zmetalizowanego hardcore’a, trochę sludge’owych wpływów, groove, a to wszystko podane na pełnej penerze.
Szwedzi z Thrown przyjadą w końcu ze swoim debiutanckim longplayem. “Exccesive Guilt” ukaże się 30 sierpnia nakładem wytwórni Arising Empire. Metalcore’owa brutalność i hardcore’owa agresja - to na pewno tu znajdziecie, a że w dodatku wiemy, że wielu z Was to lubi, to na pewno widzimy się pod sceną.
Koncert otworzą Francuzi z Resolved, którzy również pod egidą Arising Empire w zeszłym roku wydali album “Human”. Mimo klęski urodzaju w gatunku mało jest zespołów równie umiejętnie i przebojowo balansujących pomiędzy balladą a metalcorem, a ta płyta jest tego dowodem. Przekonacie się też o tym na żywo, więc wbijacie od samego początku!
17.11.2024 - Kraków, Klub Studio 18:30 149-189 PLN
TSA z ponad 40-letniej historią - zespół wydał 14 albumów, w tym aż 7 koncertowych. Najnowszy z nich jest wydany nakładem Mystic Production w 2023 roku i nosi tytuł Live 2021. Album jest zapisem koncertu z 4 września 2021 w Gliwicach, który był pierwszym koncertem pod szyldem TSA Dream Team – 40 Tour, po reaktywacji zespołu w składzie: Marek Piekarczyk (śpiew), Andrzej Nowak (gitara), Stefan Machel (gitara), Paweł Mąciwoda (gitara basowa), Zbigniew Kraszewski (perkusja) w maju 2021. Był to zarazem ostatni koncert w tym składzie, z powodu nieoczekiwanej śmierci Andrzeja Nowaka, która miała miejsce rok później. Od tej pory zespół pozostaje w czteroosobowym składzie, jednak nie koncertuje zbyt często. Obecnie muzycy przygotowują materiał na nowy album. W tym roku TSA Dream Team wraca z potężnym brzmieniem znanym z najbardziej spektakularnych koncertów, energetycznych utworów i najlepszych wspomnień. Koncert, który odbędzie się w krakowskim Klubie Studio, będzie jedynym występem w Polsce!
Stojące:
149 zł - przedsprzedaż
169 zł - w dniu koncertu
Balkon (tylko w serwisie Ticketclub):
169 zł - przedsprzedaż
189 zł - w dniu koncertu
19.11.2024 - Kraków, Klub Studio 18:30 159-199 PLN
Z Accept zobaczymy się 19 listopada w klubie Studio i prawdopodobnie wszyscy zedrzemy sobie tam gardła, śpiewając te piosenki. Przed niemiecką grupą zagra Phil Campbell & The Bastard Sons.
W latach 80. zbudowali swoją pozycję evegreenami z płyt takich jak „Restless and Wild” czy „Balls to the Wall”, a po reaktywacji też koszą równo – choćby na wydanej w tym roku „Humanoid”. Jeśli widzieliście ich przed chwilą na Mystic Festival, to wiecie, że nie ma tam miejsca na słabiznę. Taki heavy metal kochamy do oporu.
Z Accept jest tak, że jeśli macie w głowie hasła „heavy metal” oraz „Niemcy”, w pierwszej kolejności prawdopodobnie myślicie właśnie o nich. Funkcjonujący od prawie 50 lat (!) skład narodzony w Solingen to legenda klasycznego heavy – jeden z najbardziej charakterystycznych zespołów w nurcie. Kiedy na dobre reaktywowali się w 2009 roku, zyskali nową, równie wysoką jakość. Nie było w tym sztucznego przedłużania funkcji życiowych, tylko ustawienie gatunkowych kolegów po fachu do pionu za sprawą albumów, które w zasadzie od razu zyskały funkcję pokrewną klasykom w typie „Metal Heart” czy „Balls to the Wall”. To heavy metal stojący twardzielskimi i konkretnymi riffami – maksymalnie przebojowy, maksymalnie nastawiony na dynamikę. U nich nie ma miejsca na przesadne szafowanie ozdobnikami czy innymi takimi. Zamiast tego znajdziecie zawsze niszczące gitarowe unisona, nośność hard rocka oraz oczywiście wciąż wysoki poziom energii. Gdybyście jakimś cudem kręcili nosami, zalecamy lekturę wydanej pod koniec kwietnia bieżącego roku „Humanoid”. Accept mają żelazną formę i nikt im tego żelaza nie stopi.
PHIL CAMPBELL & THE BASTARD SONS - Po ubiegłorocznych występach na Mystic Festival i w Lublinie chyba nie trzeba nikogo przekonywać o klasie Phila Campbella i jego prawie w całości rodzinnej załogi. Długoletni gitarzysta nieodżałowanego Motörhead w ogóle nie stracił smykałki do zawadiackich, a przy tym uszolepnych riffów. Dlatego też na płytach nagranych z The Bastard Sons słychać wybitnie skrojonego hard rocka, heavymetalową dostojność, a czasami nawet bluesa tu czy tam. „Creating no nonsense rock and roll” – tak o sobie mówią i mają rację.
Brytyjczycy z You Me At Six w przyszłym roku zakończą swoją działalność, ale zanim to nastąpi będziemy mieli okazję pożegnać ich w jedyny właściwy sposób - spotykając się z nimi na żywo. Zespół wystąpi na jedynym i ostatnim w swojej historii koncercie w naszym kraju 20 listopada w warszawskim klubie Palladium. Dokładnie dwie dekady trwała kariera brytyjskiego You Me At Six i na pewno muzycy będą wspominali ten czas bardzo dobrze. Już wydając swój debiutancki album “Take Off Your Colours” grupa zaznaczyła swoją obecność na listach przebojów i do swojego ostatniego krążka, “Truth Decay” z zeszłego roku, zawsze znajdowała na nich miejsce. Największe sukcesy odnosili na etapie płyt “Cavalier Youth” z 2014 oraz “Suckapunch” sprzed 3 lat. Obie uplasowały się na szczycie notowania najpopularniejszych albumów w Wielkiej Brytanii, a ten pierwszy znalazł się również na liście Billboard 200. Na przestrzeni lat grupa zjeździła cały świat dzieląc sceny z takimi zespołami jak Thirty Seconds to Mars, Paramome, Fall Out Boys, All Time Low czy Bring Me the Horizon. W najbliższym czasie You Me At Six będą żegnać się ze swoimi fanami i podczas ostatniej podróży nie zapomną o Polsce, gdzie 20 listopada wystąpią na jedynym i zarazem ostatnim koncercie w naszym kraju.
Gong to brytyjski zespół muzyczny, jeden z pionierów gatunku space rock. Grupa założona w 1969 roku przez multiinstrumentalistę Daevida Allena, w swojej twórczości łączyła elementy rocka progresywnego, jazzu, muzyki etnicznej i eksperymentalnej. Charakteryzujący się nietypowym podejściem do muzyki, zespół Gong zdobył popularność dzięki swoim kreatywnym kompozycjom, surrealistycznym tekstom i energetycznym koncertom. Ich albumy, takie jak "Camembert Electrique" czy "Radio Gnome Trilogy", są uznawane za klasyki rocka progresywnego. Mimo licznych zmian składu i przerw w działalności, Gong pozostaje ważnym elementem historii muzyki eksperymentalnej. W listopadzie 2024 roku zespół zagra cztery koncerty w Polsce w ramach promocji ich najnowszej płyty zatytułowanej „Unending Ascending”. Bilety w sprzedaży na stronach: Ticketmaster.pl, Eventim.pl, eBilet.pl, Rockserwis.pl, kupbilecik.pl
SEPULTURA - W obliczu nieuniknionego zmierzchu kariery zespołu należy to zaznaczyć potrójnie, a nawet poczwórnie – Sepultura jest metalową ekstraklasą. Bardzo dobre numery (których mają na pęczki) to jedno, ale do tego dochodzi odważne popychanie gatunku do przodu. Bo gdy już nagrali jedne z wybitniejszych thrash/deathowych torped na przełomie lat 80. i 90., to następnie wraz z “Chaos A.D.” i “Roots” w pełni zdefiniowali groove metal. Ba, ten drugi album był jedną z istotniejszych podkładek pod dopiero co kiełkujący nu-metal. W ciągu czterech dekad grupa miała swoje wzloty i upadki, lecz bez oporów można stwierdzić, że słabym albumem się nie splamili, to jakość sama w sobie. Andreas Kisser od dawna dzielnie prowadzi ten okręt, omijając wszelkie przeszkody i dowożąc świetną muzykę oraz dając z siebie 100% na koncertach. Będziemy za nimi tęsknić, z całą pewnością, ale jednocześnie niecierpliwie czekamy na katowicki występ, bo przeczuwamy, że zmiłowania i łaski nie będzie. Jak kończyć, to z przytupem.
JINJER to zespół, którego popularność nie dziwi właściwie nikogo, ponieważ widać, że tutaj zainwestowano mnóstwo czasu w wykreowanie własnego stylu – takiego nie do pomylenia z nikim innym. Ukraińska załoga włożyła bowiem maksimum zaangażowania w songwriting i kreatywność, dlatego mają przeboje, a jednocześnie nie wrzucicie ich do jednej szuflady. Podopieczni Napalm Records wychodzą ze świata metalcore’owego, ale to dopiero wczesne stadium ich wędrówki. Znajdziecie tam także rytmikę djentu, skomplikowane zagrywki z metalu progresywnego i tonę melodii, a wszystko spina charyzmatyczna wokalistka, Tatiana Shmaylyuk. Wielki zespół.
OBITUARY - Chyba nikomu nie trzeba specjalnie tłumaczyć, że w death metalu znajdziecie mało równie epokowych rzeczy co Obituary. Florydzka załoga nie dość, że odpowiada za wykreowanie minimum trzech szalenie istotnych dla nurtu krążków, to jeszcze wciąż trzyma formę i po dziś dzień pozostaje wizytówką jego oldschoolowego wcielenia. Bracia Tardy wraz z kolegami do tego cały czas nagrywają bardzo udane albumy (słyszeliście tegoroczne “Dying of Everything”? Miazga jak na “The End Complete”!), a koncertowo niezmiennie budują ten swój śmiercionośny groove. Gruz gruzem, ale chwytliwość musi być – oni to wiedzą od początku.
JESUS PIECE - Ciężko, ciężej, jeszcze ciężej, Jesus Piece. Jeśli szukacie młodej kapeli w metalcorze, która ma potencjał na rozdawanie kart i dysponuje riffami kruszącymi tynk ze ścian, nie możecie przegapić ich występu. Amerykańska załoga idealnie przetłumaczyła esencję wszystkiego, co kochają w metalu i hardcorze na własne potrzeby. Umieją bujać jak Pantera, mają deathmetalowy jad, mają ciężar prawie jak Crowbar i nawet odrobinę numetalowego edgyzmu. Będzie samo gęste na żywo.
23.11.2024 - Łódź, Akademicki Ośrodek Inicjatyw Artystycznych 119-139 PLN
24.11.2024 - Piekary Śląskie, OK Andaluzja 119-139 PLN
W listopadzie, z trasą promującą ostatni krążek Redemption zespół zawita do trzech polskich miast Wspomniana ósma już długogrająca płyta, ugruntowała pozycję zespołu na artystycznym szczycie. To melodyjny i symfoniczny rock progresywny w swoim najbardziej imponującym wydaniu. Zespół cieszy się wyjątkową popularnością w krajach Europy zachodniej, czemu trudno się dziwić, a płyta Redemtpion znalazła się na szczycie notowań najlepiej sprzedawanych albumów gatunku w 2023 To jednak Polska jest wyjątkowym miejscem w sercach Kanadyjczyków. Właśnie u nas, podczas pierwszej klubowej wizyty, nagrano koncert Live in Poznań, który ukazał się w wyjątkowym, kolekcjonerskim zestawie! Muzycy wielokrotnie wspominali o chęci powrotu do naszego kraju i na pewno nie zawiodą fanów wygłodniałych ich fenomenalnych, ponad dwugodzinnych występów!
Po wyjątkowo udanym niedawnym koncercie w SISU Arena w Bydgoszczy (9 marca 2024), zespół Dire Straits Legacy powróci w listopadzie, aby zagrać serię czterech koncertów w Polsce! Dire Straits Legacyto dziedzictwo zespołu Dire Straits, projekt złożony z byłych członków tej brytyjskiej supergrupy. Zespół zrodzony z miłości i szacunku dla muzyki Dire Straits, stawia obok siebie na jednej scenie artystów, którzy stworzyli niepowtarzalne brzmienie legendarnego brytyjskiego zespołu oraz światowej klasy muzyków użyczających swoich talentów na potrzeby tego niezwykłego przedsięwzięcia. Na koncertach usłyszymy największe i najbardziej kultowe hity Dire Straits oraz nowe utwory z albumu „3 Chord Trick” wyprodukowanego przez Alana Clarka i Phila Palmera. Można spodziewać się także kilku niespodzianek!
Dire Straits to ikona brytyjskiego rocka. Zespół sprzedał ponad 120 milionów albumów na całym świecie. Dziś DSL Dire Straits Legacy ożywia ich kultową muzykę, prezentując ją w wykonaniu artystów, którzy współpracowali z Dire Straits ponad 30 lat temu podczas nagrań i koncertów. Alan Clark był oryginalnym klawiszowcem w zespole Dire Straits, podczas gdy Phil Palmer i Danny Cummings brali udział w nagraniach albumu "On Every Street". Mel Collins wnosił swój wkład do singli "Love Over Gold" i "Twisting by the Pool". Wszyscy ci utalentowani muzycy mieli okazję występować na żywo z Dire Straits podczas licznych międzynarodowych tras koncertowych. Ponadto, w składzie DSL Dire Straits Legacy znajdują się wybitni artyści: perkusista Alex Polifrone, określany przez wielu mianem najszybszego perkusisty we Włoszech, Primiano Di Biase, obecnie jeden z najbardziej rozchwytywanych klawiszowców w świecie rocka; oraz frontman Marco Caviglia, uznawany za światowej klasy autorytet w zakresie interpretacji niepowtarzalnego stylu gry na gitarze Marka Knopflera. Skład uzupełnia wybitny perkusista Steve Walters. Opierając się na sześciu platynowych albumach Dire Straits, DSL mają w swoim repertuarze wszystkie klasyczne hity zespołu, w tym „Money for Nothing”, „Sultans of Swing”, „Romeo and Juliet”, „Walk of Life”, „Brothers in Arms”, „Tunnel of Love” i wiele innych. Poniżej skład zespołu.
ALAN CLARK - Klawisze / Hammond
Zdobywca nagrody Grammy, członek Rock’n’roll Hall of Fame. Alan Clark dołączył do Dire Straits w 1980 roku jako główny klawiszowiec. Był z nimi aż do rozpadu zespołu w 1992 roku. Był współproducentem albumu „On Every Street". Grał i nagrywał z wieloma innymi artystami – był członkiem zespołu Erica Claptona, a przez lata pozostawał dyrektorem muzycznym Tiny Turner. Do spółki z Philem Palmerem nagrał i wyprodukował oszałamiający album „3 Chord Trick” w ramach projektu DSLegacy.
PHIL PALMER - Gitara / Chórki
Phil Palmer dołączył do Dire Straits w 1990 roku. Zagrał na płycie „On Every Street”, wziął również udział w światowej trasie koncertowej promującej ten album. Jest jednym z najlepszych gitarzystów sesyjnych na świecie – zagrał na ponad 450 albumach i koncertował ze światowej sławy artystami (pomyślcie o nazwie dowolnego zespołu – Phil pewnie z nimi grał). W czasach kiedy był członkiem zespołu Erica Claptona, poznał swoich przyjaciół z DSLegacy - Alana Clarka i Steve'a Ferrone. Jest jednym z założycieli projektu DSLegacy.
MEL COLLINS - Saksofon
Mel dołączył do Dire Straits w 1982 roku i nagrał z nimi album „Love Over Gold”. Wziął udział w światowej trasie poświęconej temu wydawnictwu. Miał też udział w powstaniu singla „Twisting by the Pool”. Grał u boku imponującej ilości artystów i zespołów, w tym The Rolling Stones, Camel, Eric Clapton, Joe Cocker, Tears for Fears i wielu innych. Był oryginalnym członkiem King Crimson i obecnie bierze udział w światowej trasie koncertowej związanej z tym zespołem.
DANNY CUMINGS - Perkusja
Danny dołączył do Dire Straits w 1990 roku, zagrał na albumie (i trasie koncertowej) „On Every Street”. Poza Dire Straits, pracował z wieloma wspaniałymi artystami, w tym z Tiną Turner, Georgem Michaelem i Bryanem Adamsem, a przez lata pełnił funkcję perkusisty w zespole Marka Knopflera.
PRIMIANO DI BIASE - Klawisze
Primiano to klawiszowiec o wyjątkowym talencie – grał na wielu płytach i z wieloma artystami, w tym z Richardem Bennettem, Stevem Phillipsem, Gigi Proietti czy Neri Marcore. Obecnie na stałe zasila skład Venditti & DeGregori Il Tour.
MARCO CAVIGLIA - Wokal / Gitara
Urodzony w Rzymie Marco od zawsze zauroczony był muzyką Dire Straits, a swoim muzycznym mentorem uczynił właśnie Marka Knopflera. W 1988 roku założył zespół Solid Rock, a w 1990 roku koncertował z legendarnym bluesmanem Stevem Phillipsem z Notting Hillbillies. Jego marzeniem było jednak grać ze swoimi „bohaterami” z Dire Straits i to marzenie stało się rzeczywistością - najpierw w 2010 roku z DS Legends i teraz ponownie pod szyldem DSLegacy.
STEVE WALTERS - Gitara basowa
Utalentowany brytyjski muzyk, który w swojej karierze grał z takimi artystami jak George Michael, Amy Winehouse, Chaka Khan, James Taylor, Mariah Carey czy Rod Stewart. Dorastał w Wallington, południowo-wschodniej częsci Londynu. Gry na pianinie zaczął uczyć się, gdy miał pięć lat, a na na gitarze w wieku ośmiu lat. Kiedy miał 9 lat, na jednej z imprez został zaczepiony przez legendę gitary basowej, Phila Chena, który namówił go, aby wziąć u niego prywatną lekcję gry na gitarze. To wydarzenie zainspirowało Steve'a do odkrycia świata gitary basowej.
ALEX POLIFRONE - Perkusja
Najnowszy nabytek Dire Straits Legacy. Wielu określa Alexa Polifrone jako jednego z najszybszych perkusistów we Włoszech.
Francuzcy pionierzy blackgaze’u zaprezentują swój eteryczny metal z najnowszej płyty "Les Chants de l'Aurore"! Ich goścmi będą Svalbard i Doodseskader. French blackgaze pioneers of Alcest will come back to Poland with their newest, highly anticipated album "Les Chants de l'Aurore" with unique supporting acts: Svalbart and Doodseskader.
ALCEST - Kiedy Alcest rodził się w 1999 roku, Neige miał ledwie 14 lat i ponad wszystko kochał zły do szpiku kości black metal. Z biegiem czasu jego fascynacje uległy zmianie, a Alcest stanął na czele zupełnie nowej fali gatunku – ożenionej z eterycznym, kojącym brzmieniem post-rocka czy shoegaze’u. I o ile trendy na ekstremalnej scenie zmieniają się jak w kalejdoskopie, francuski projekt niezmiennie piastuje tron black metalu, w którym, owszem, znajdziecie sporo goryczy czy smutku, ale także równie wiele nadziei w połączeniu z nienachalną nostalgią. Nic dziwnego, snujące się przy ziemi melodie, rozbrajający głos Neige, a do tego zgrabne przeskoki z siarki do sielskości w dalszym ciągu są w stanie skruszyć najbardziej stalowe serca. Przekonajcie się o tym sami i obowiązkowo wpadajcie na listopadowy koncert.
SVALBARD - “Nie czuję radości, tylko udaję” – oto komunikat wypluwany przez Serenę Cherry w “Faking It” z najnowszej płyty Svalbard. Niby jedna linijka, a pokazuje, czego możemy się po nich spodziewać. Kwartet stawia na oczyszczanie się z najciemniejszych emocji i nie zamierza przestawać. Intensywny przekaz uzupełnia równie intensywny post-hardcore, nasączony gniewem oraz licznymi zmianami tempa – wrażliwy i furiacki na raz. Formacja uzupełnia tę bazę o liczne nawiązania do screamo i blackgaze’ową eteryczność przecinającą się z wściekłym tremolo. Tutaj autentyczność jest tak duża, że utożsamicie się z nimi w trymiga.
DOODSESKADER - Czy w ciągu dwóch lat można zmienić się nie do poznania? Doodseskader udowadnia, że można, jak najbardziej – nie tracąc przy tym osobliwie gniewno-melancholijnego charakteru. Gdy belgijski duet wydawał debiutanckie “Year One” w 2022 roku, brzmieli jak Nirvana zarażona sludge metalem. Przy najnowszym “Year Two” ów szkielet numerów zszedł na drugi plan na rzecz fuzji industrialnego charkotu, alt-metalu oraz nu-metalowego groove’u. Na Mystic Festival 2023 zmietli wszystko, w listopadzie będzie tak samo.
Göteborscy prog metalowcy z Evergrey będą świętowali jesienią wydanie swojego nowego albumu “Theories of Emptiness w 18 europejskich krajach. Na szlaku nie zabraknie naszego kraju, gdzie formacja wystąpi dwukrtonie: 25 listopada w poznańskim klubie 2Progi oraz dzień później w krakowskim Kwadracie w towarzystwie alt metalowego Klogr i progresywnego Virtual Symmetry!
Mająca już ponad 30 lat na karku grupa nie zamierza zwalniać tempa. 7 czerwca, nakładem Napalm Records, światło dzienne ujrzy jej najnowsza, czternasta w dorobku płyta “Theories of Emptiness”. Kwintet pod dowództwem Toma S. Englunda zarejstrował chyba najbardziej dynamiczny materiał w swojej karierze, a ostatnie szlify na nim położył znany ze współpracy z takimi zespołami jak Soilwork, The Night Flight Orchestra, Eleine czy Onslaught Thomas “Plec” Johansson.
Gościem specjalnym koncertów będzie włosko-amerykański Klogr. Założony w 2011 roku zespół na przestrzeni kariery koncertował m.in. u boku Limp Bizkit, Guano Apes, Puddle of Mudd, The Rasmus czy Infected Rain. Jego dyskografię zamyka album “Keystone”, który ukazał się w 2017 roku. Po wielu latach wydawniczej ciszy Klogr powraca na dobre - świadczą o tym wydane w zeszłym roku single, które na pewno usłyszymy podczas ich energicznego show!
Wieczór otworzy szwajcarsko-włoski kwintet Virtual Symmetry. Prog metalowcy intensywnie koncertowali po wydaniu swojego ostatniego krążka, który ukazał się dwa lata temu nakładem wytwórni Sensory. Grupa wraca na koncertowy szlak, a okazja ku temu jest idealna - w pierwszej połowie następnego roku podzielą się swoim nowym dziełem, a najświeższych kompozycji nie powinno zabraknąć na koncertach z Evergrey i Klogr!
Metalcore’owi giganci powracają do Polski! Amerykanie z As I Lay Dying przyjadą 26 listopada do warszawskiego klubu Progresja z nowym albumem, a na koncercie towarzyszyć im będą: rodzime Decapitated, niemiecki Caliban oraz umiejętnie łączący deathcore z nu metalem Amerykanie z Left to Suffer!
As I Lay Dying to grupa, która w momencie metalcore’owej fali zalewającej scenę ciężkich brzmień na początku XXI wieku płynęła na jej froncie. Od momentu wydania debiutanckiego krążka popularność formacji z San Diego intensywnie wzrastała z każdym kolejnym dniem, co doprowadziło ją do kontraktu z wytwórnią Metal Blade. Przełomowym momentem dla kalifornijskich metalcore’owców było wypuszczenie trzeciego albumu “Shadows Are Security” w 2005 roku, którym zadebiutowali na pierwszym miejscu zestawienia najlepiej sprzedających się niezależnych płyt oraz wdarli się do notowania Billboard 200. Od tego czasu każdy kolejny materiał As I Lay Dying cieszy się ogromnym zainteresowaniem, a zespół do perfekcji opanował bardziej melodyjną odmianę metalcore’a. W tym roku światło dzienne ujrzy następca wydanego pod banderą Nuclear Blast w 2019 roku krążka “Shaped By Fire”, a już pod koniec listopada Amerykanie przyjadą z nim na jedyny koncert do Polski!
Wraz z As I Lay Dying na deskach warszawskiej Progresji wystąpią: rodzimi mistrzowie technicznego death metalu z Decapitated, którzy powoli kończą promowanie ostatniego, wydanego 2 lata temu nakładem wytwórni Nuclear Blast krążka “Cancer Culture”. Również w 2022 roku swoim ostatnim jak dotąd albumem “Dystopia” podzielili się metalcore’owi weterani z Caliban, potwierdzając nim, że na europejskiej scenie plasują się w jej ścisłej czołówce. Skład tej mocarnej trasy zamyka Left To Suffer, którzy 16 sierpnia wydadzą trzeci w swoim dorobku longplay “Leap of Death”.
Blues Pills zręcznie prześlizguje się między różnymi odcieniami dawnego rocka. Mają psychodeliczny twist, zmysł hardrockowego riffu, a od czasu do czasu nawet soulową zgrabność. Czym prędzej znajdźcie swoje spodnie dzwony i lećcie na koncert! Blues Pills był jednym z pierwszych zespołów, które wyszły z założenia, że zamiast gnać za współczesnością, można odnaleźć siebie w przeszłości. Założenie było słuszne, bo szwedzki kwartet nie tylko odpalił funkcjonującą po dziś dzień modę na retro w rocku i metalu, ale także zapewnił w jej ramach (i wciąż zapewnia!) klasowe przeboje. Przeboje, które nie są odrestaurowywaniem różnych klisz w formie puzzli, lecz plątaniną najróżniejszych twarzy rocka sprzed kilku dekad złożonych w coś swojego, nawet jeśli źródła inspiracji wydają się jasne. W numerach skandynawskiego składu znajdziecie dużo dobroci – od stonerowej pustyni po hardrockowy hedonizm; od psychodelicznych tripów po proto-metalowe zagrywki; od klasycznego rock’n’rolla po soulowe impresje. Całość gatunkowego tygla nienachalną charyzmą i potężnym głosem dźwiga wokalistka, Elin Larsson. Potrafi zaśpiewać wysoko, nisko, a jednocześnie nie popisuje się, nie stara na siłę, urzekając naturalną nonszalancją i surowością. Brzmi świetnie? Pewnie, że brzmi! Nie chcecie tego ominąć.
04.12.2024 - Wrocław, Łącznik, ul. Tramwajowa 1-3 19:00 79-100 PLN
05.12.2024 - Kraków, Hype Park, ul. Kamienna 12 19:00 79-100 PLN
06.12.2024 - Warszawa, Hydrozagadka, ul. 11 Listopada 22 19:00 79-100 PLN
Cztery polskie koncerty Jakuba Żyteckiego – maniacy gitary nie mogą tego opuścić! Gitarowy czarodziej, Jakub Żytecki, zagra 3 grudnia w gdańskim Drizzly Grizzly, 4 grudnia we wrocławskim Łączniku, 5 grudnia w krakowskim Hype Parku i 6 grudnia w Warszawie – w Hydrozagadce. Jakub Żytecki to jeden z najbardziej uzdolnionych i doświadczonych polskich gitarzystów. Ostatnimi czasy eklektyczny wirtuoz skupia się głównie na twórczości solowej, a konkretniej na prezentacji albumu „Remind Me” z 2023 roku. Swego czasu gitarzysta koncertowy Pliniego, główna siła uznanego w progowym światku Disperse, a do tego jeden z największych gitarowych talentów nad Wisłą. Tak, cały czas chodzi o tego samego człowieka. Jakub Żytecki to wirtuoz i jednocześnie wyjątkowo wszechstronny muzyk. Umiejętności nie służą mu do bezwstydnych popisów, a do budowania swojego świata, który mieni się wieloma barwami. Widać to przede wszystkim na płaszczyźnie solowej, gdzie artysta może zupełnie puścić lejce i dopasowywać się wyłącznie do siebie. Dlatego usłyszycie u niego prawie wszystko. Trochę prog metalu czy djentowa rytmika to oczywistości – wiadomo – ale w tych piosenkach czai się także eteryczna aura alt-popu, nowoczesne r&b i odrobina math rocka dla poplątania szyków. Ma głowę na karku ten Jakub Żytecki, nieprawdaż?
Tangerine Dream to grupa muzyczna tworząca muzykę elektroniczną, założona w 1967 roku w Berlinie przez Edgara Froese. Ich przełomowy album "Phaedra", wydany w 1974 roku, zdobył status złotej płyty w Wielkiej Brytanii i był pierwszym sukcesem zespołu pod szyldem wytwórni Virgin Records. Materiał z tej płyty stał się kamieniem milowym muzyki elektronicznej. Przez ostatnie 53 lata Tangerine Dream wydał ponad sto albumów. Ich wczesne albumy z okresu "Pink Years" odegrały kluczową rolę w rozwoju Krautrocka. Albumy z okresu "Virgin Years" pomogły zdefiniować to, co stało się znane jako Berlińska Szkoła muzyki elektronicznej. Te i późniejsze albumy miały wpływ na rozwój elektronicznej muzyki tanecznej.
Mimo, że grupa wydała liczne nagrania studyjne i koncertowe, znaczna liczba ich fanów poznała Tangerine Dream dzięki ścieżkom dźwiękowym do filmów. Jest ich ponad sześćdziesiąt i obejmują takie tytuły jak "Sorcerer" (William Friedkin), "Thief" (Michael Mann), "Risky Business", "The Keep", "Firestarter", "Legend" (Ridley Scott), "Near Dark", "Shy People" i "Miracle Mile". W 2013 roku, Tangerine Dream skomponował oryginalną ścieżkę dźwiękową do gry video firmy Rockstar, Grand Theft Auto V.
Po śmierci Edgara Froese w 2015 roku, skład Tangerine Dream tworzą Thorsten Quaeschning (od 2005 roku) jako dyrektor muzyczny, Hoshiko Yamane (od 2011 roku), Ulrich Schnauss (od 2014 roku) i Paul Frick (od czerwca 2020 roku). W tym składzie zespół powrócił do klasycznego, sekwencyjnego brzmienia, a "Quantum Gate" (2017r.) jest ich najlepiej sprzedającym się albumem od 1987 roku. Tangerine Dream niedawno zagrali koncerty podczas Dekmantel Festival Amsterdam, w Elbphilharmonie w Hamburg i w słynnej Barbican Hall w Londynie. Każdy występ kończy się sesją na żywo, kompozycją w czasie rzeczywistym, która może trwać od 20 minut do nawet dwóch godzin.
Ich najnowszy studyjny album "Raum", wydany w lutym 2022 roku, zajął między innymi 39. miejsce na niemieckiej liście albumów oraz 1. miejsce na Oficjalnej Brytyjskiej Liście Albumów Tanecznych. "Raum" to największy sukces zespołu od lat 80. i został wysoko oceniony przez muzyczną prasę. „Najlepszy album Tangerine Dream od dziesięcioleci" – tak o płycie napisał Resident Advisor.
Grudniowe koncerty zapowiadają się jako hipnotyzująca mieszanka klasycznych utworów zespołu oraz nowego materiału, prezentująca ich trwały wpływ na scenę muzyki elektronicznej i progresywnej.
MUZYCY
Thorsten Quaeschning
Thorsten Quaeschning, urodzony w Berlinie klasycznie wykształcony muzyk (multiinstrumentalista oprócz pianina/syntezatora) i kompozytor, jest najdłużej służącym członkiem Tangerine Dream (od 2005 roku). Edgar Froese powierzył mu w 2011 roku stanowisko Dyrektora Muzycznego zespołu. Dla Tangerine Dream napisał ponad 40 albumów studyjnych. Quaeschning często współpracuje z Schillerem na koncertach i albumach studyjnych. Występuje również ze swoim solowym projektem Picture Palace Music oraz jako solista pisze muzykę filmową.
Hoshiko Yamane
Hoshiko Yamane to japońska klasycznie wykształcona skrzypaczka i kompozytorka. Jest członkinią Tangerine Dream od 2011 roku. Po uzyskaniu tytułu Master of Fine Arts w Japonii, przeniosła się do Berlina. Ukończyła również studia z dyplomem skrzypka na Uniwersytecie Muzycznym i Teatralnym w Rostocku, Niemcy. Podczas studiów występowała z Brandenburgisches Staats-orchester. Hoshiko współpracowała wcześniej z wieloma renomowanymi artystami międzynarodowymi, takimi jak na przykład Jane Birkin. W 2013 roku rozpoczęła swój solowy projekt elektroniczny (Tukico) i w 2017 roku wydała swój pierwszy solowy album "A Story Of A Man".
Paul Frick
Paul Frick urodził się w 1979 roku w Berlinie. Od dwunastego roku życia brał lekcje kompozycji u Il-Ryun Chunga. Od 2000 do 2008 roku studiował kompozycję u Friedricha Goldmanna na Universität der Künste w Berlinie. Wraz z Danielem Brandtem i Janem Brauerem tworzy grupę Brandt Brauer Frick. W sierpniu 2018 roku ukazał się jego solowy debiutancki album "Second Yard Botanicals". Paul Frick dołączył do Tangerine Dream w 2020 roku.
Sólstafir zagra w Warszawie z Oranssi Pazuzu i Helga Islandzka grupa poruszająca się między prog a post-metalem zagra 7 grudnia w Warszawie w towarzystwie Oranssi Pazuzu i Helga. Sólstafir przeszli długą drogę. Najpierw uprawiali autorski black metal, by z czasem uzyskać pełnię tożsamości w bogatej od różnych wzorców mieszance post-metalu, prog metalu i rocka psychodelicznego. Na żywo poruszą Was do bólu, a dodatkowy wstrząs emocjonalny zapewnią Wam ich goście: jedyni w swoim rodzaju Oranssi Pazuzu oraz Helga!
SÓLSTAFIR - Już w najwcześniejszych latach Sólstafir miał w sobie coś bardzo własnego i dziwnego, przecinając epicki black metal z brzmieniami, które dziś mogłoby zaadaptować Jeromes Dream bądź inni tytani post-hardcore’u. Podejście pod prąd i chęć opracowania w pełni własnego charakteru zamiast hołdowania bardziej utytułowanym zawodnikom spowodowała, że Islandczycy sami stali się utytułowani, bo jeśli o metalową Europę chodzi, są jedną z oryginalniejszych grup XXI wieku. Z biegiem lat pierwiastek blackmetalowy odklejał się od Sólstafir coraz mocniej, aż w końcu odpadł całkowicie. Paradoksalnie, był to dla grupy zbawienny ruch, ponieważ pozwolił na maksymalne eksplorowanie własnego stylu. Ten rozkwitł na “Svartir Sandar”, gdzie formacja pomieszała najróżniejsze światy, filtrując je przez autorską wrażliwość, utrzymującą się po dziś dzień. U nich nie ma miejsca na nudę. Kwartet pod przewodnictwem Aðalbjörna Tryggvasona urzeka gotyckimi powidokami This Mortal Coil czy Fields of The Nephilim, bazuje na muśniętym psychodelią post-metalu, ma w sobie progrockowe wyczucie przygody i oczywiście donośną skandynawską melancholię łączoną z odpowiednio dozowanym smutkiem. Nic dziwnego, że stali się nordycką metalową potęgą – tak po prostu musiało być.
ORANSSI PAZUZU - Jeśli jesteście na bieżąco z ekstremą na kwaśno, fińskich szamanów z Pomarańczowego Pazuzu raczej nie trzeba wam przedstawiać. Jeśli nie – wyobraźcie sobie zespół, który połączył emocjonalną nadgorliwość i surowość mistrzów drugiej fali black metalu, psychodeliczne odloty poza orbitę i hipnotyzujący trans kraut rocka. Jednak nordycka załoga to nie tylko zręczne mieszanie odległych od siebie wątków, a przede wszystkim ukształtowany charakter i wzór dla grup, które pragną połączyć sczerniały metal z LSD. Kiedy już odpalają hałas i mkną przez noc, wytrwale mieląc złowrogie riffy i metodycznie budowane konstrukcje, wychodzi z tego niemalże rytualne doświadczenie. Na żywo są głośni. Ale nie głośni jak standardowy gitarowy skład, tylko głośni tak, że prawdopodobnie wywrócą wam flaki do góry nogami. Polecamy to przeżyć.
HELGA - szwedzki kwintet, którego szefową jest urzekająca wokalistka, Helga Gabriel, pochwalił się debiutanckim albumem dopiero w 2023 roku, ale wcześniej zdążył już namieszać kilkoma świetnymi EP-kami i singlami. Zespół orbituje głównie dookoła post-metalu, ale to ledwie zalążek ich możliwości. Chętnie korzystają z bogactwa skandynawskiego folku, sprawnie opanowują progmetalowe zawiłości i nierzadko przyprawiają ten miks black metalem. Mocna rzecz.
08.12.2024 - Warszawa, Hydrozagadka, ul. 11 Listopada 22 18:00 79-100 PLN
Wheel nadają metalowi progresywnemu niepodrabialny posmak nordyckiej melancholii. Mają zaplątane struktury rytmiczne i raczej nie lubią zwyczajnego metrum, ale posępna przebojowość jest u nich najistotniejsza. Grupa coraz częściej pojawia się w Polsce, a tym razem zobaczycie ich w klubie Hydrozagadka, w stolicy. Supportem Finów będzie grupa Molybaron.
Wheel to zespół, który z powodzeniem może pogodzić zarówno tych, którzy kochają progresywne połamańce, jak i fanów alternatywnego rocka o metalicznym posmaku z początku lat dwutysięcznych. Nie jest tajemnicą, że helsińska załoga ewidentnie inspiruje się szczytowymi dokonaniami Toola – wybitnie łączącego oba wspomniane światy – ale tutaj nie ma mowy o kserokopii. Finowie wykorzystują cudzy kostium na potrzeby własnego spektaklu, ponieważ ich wisielcze wyczucie melodii w połączeniu z technicznymi zawijasami to rzecz w pełni autorska. Co więcej, progresywny i alternatywny rock nie są jedynymi elementami tej układanki, bo do pakietu dochodzą także postmetalowe ściany dźwięku. Lubicie ten bardziej ambitny metal, w którym nie zapomina się o dobrych piosenkach? Zróbcie sobie przedświąteczny prezent i zobaczcie Wheel w Warszawie.
MOLYBARON - Niby alt-metal, ale z przygodową duszą. Francuzi z Molybaron wiedzą, że piosenki muszą wpadać w ucho, a jednocześnie nie brzmieć prostacko, nie skupiać się wyłącznie na podstawowych środkach. Właśnie z tego powodu ich metal skrzy się wieloma barwami. Są nastawieni na ekspansję melodii z ciężarem w tle, lecz nie tylko, Do układanki dochodzą także misternie skonstruowane riffy i aranżacje rodem z rocka progresywnego oraz oczywiście nowoczesny sznyt trzymający całość w ryzach. To zespół, który doskonale wie, czego chce.
Thrashmetalowe legendy wystąpią 11 grudnia w Katowicach, a wesprze ich gość specjalny, o jakim mogliśmy tylko marzyć: Testament. To będzie maksymalnie thrashowa noc. Kreator zaprezentuje nurt w najbardziej jadowitej i wściekłej odsłonie, a Anthrax w crossoverowej, melodyjnej, często eklektycznej. Wyciągajcie katany z szafy i czyśćcie białe hi-topy – przydadzą się, bo w roli tych dwóch legendarnych formacji zagra jeszcze jedna – amerykański Testament.
KREATOR - Kiedy wydawali “Pleasure to Kill” przed prawie czterdziestoma laty, nie było w thrashu brutalniejszych zawodników. Dziś za to niełatwo w nurcie znaleźć kogoś równie konsekwentnego i jakościowego od Kreatora. Bo po różnie przyjmowanych eksperymentach z lat 90. i wielkim powrocie za sprawą “Violent Revolution” niemiecka maszyna niezmiennie znajduje się na fali wznoszącej, udowadniając wszystkim, że ich wiodąca gatunkowa pozycja w Europie nie jest przypadkiem. Co więcej, Mille Petrozza i koledzy nie udają, że wciąż mamy rok 1986, że świat nie poszedł do przodu. Do thrashowej chłosty bez cienia niezręczności dorzucają gitarowe leady godne heavymetalowych klasyków, a nawet trochę nowocześniejszej ekstremy w typie melodyjnego death metalu. No i koncerty – te zawsze mieli zabójczo skuteczne.
ANTHRAX - W połowie lat 80. amerykański thrash rozwijał się w kierunku “szybciej, ciężej, jeszcze agresywniej”, a Anthrax – pozostając w widełkach nurtu – zakręcił w inną stronę. Właśnie dlatego pokochali ich fani. Zawsze robili swoje, nie zważając na to, co wypada. Słowem: leaders not followers. Nowojorczycy pod dowództwem niezmordowanego Scotta Iana przerabiali na metalowym gruncie wiele rzeczy zanim zrobili je inni – ba, zanim ktokolwiek na nie wpadł. Wejście w pełen sojusz z hardcore punkiem? Mamy to. Pionierskie konszachty z hip-hopem? Owszem, w końcu kawałek z Public Enemy sam się nie nagrał. Luzacka stylówka zamiast stroszenia piórek? No pewnie. Będziecie zachwyceni, tym bardziej że w przypadku takiego koncertu tytuł “Caught in a Mosh” wydaje się proroczy…
TESTAMENT - Wirtuozerskie solówki Alexa Skolnicka, Chuck Billy operujący zarówno typowo thrashową chrypką, jak i głębokim growlem oraz oczywiście nieprzecenione umiejętności songwriterskie Erica Petersona – to uczyniło Testament zespołem wielkim. Ich rola dla nurtu jest niezwykle istotna, bo na przestrzeni lat udowodnili, że są kapelą mającą w małym palcu każdy jego przyczółek. Od hitów z nośnymi melodiami w roli głównej przez świetne power ballady, wzorowo odmierzony groove, deathmetalową ekstremę czy techniczne zawijasy – nie brak im niczego.
13.12.2024 - Bielsko-Biała, Metrum Jazz Klub, ul. Partyzantów 22 19:00
Po dłuższej przerwie zespół Lizard powraca na scenę koncertową. Pierwotnie planowany na 25 października koncert, z powodu kontuzji perkusisty Mariusza Szulakowskiego został przeniesiony na 13 grudnia. Zakupione bilety zachowują ważność.
Opis wydarzenia i bilety: https://www.facebook.com/events/1018133396176273/
18.12.2024 - Wrocław, Stary Klasztor 18:30 od 239 PLN
To nie będzie zwykły koncert, a wieczór pełen emocji – od gniewu czy smutku aż po wzruszenie i radość. Life of Agony w wersji akustycznej zobaczycie 18 grudnia we wrocławskim Starym Klasztorze. Dostaniemy przelot przez historię Life of Agony przy zachowaniu pełnej bliskości z zespołem. Wszystko zacznie się od emisji wydanego przed dwoma laty dokumentu o burzliwych losach grupy – „The Sound of Scars”. Następne będzie Q&A z członkami kapeli, a crème de la crème to akustyczny set. Life of Agony jest zbudowane z przytłaczających emocji i przezwyciężania traum. Te piosenki idealnie sprawdzą się w wydaniu akustycznym. Będą bardziej wyciszone, ale poziom emocjonalnego ciężaru nie zmaleje. Biorąc pod uwagę emisję „The Sound of Scars” i Q&A przed koncertem, wiemy, że doświadczymy intymnej wręcz bliskości z grupą.
Wrócą do nas z nową płytą „Melodies of Atonement” i wystąpią w stołecznej Progresji 1 lutego 2025 roku. Do tego zapowiadają, że nadciągający album (premiera 30 sierpnia) będzie cięższy od paru poprzedników. Tak, kochani progmetalowcy, dobrze czytacie – świetne wieści, nieprawdaż? Kto by pomyślał, że projekt dwóch przyjaciół z malutkiego Notodden stanie się gatunkowym wyznacznikiem na lata? Leprous uprawiają progresywną formułę, dyktując trendy, nie podążając za nimi. Stawiają na emocje, nie efekciarstwo. Czy to na przełomowym „The Congregation”, czy na kochanym przez fanów „Bilateral”, czy na którymkolwiek z późniejszych krążków – są jedyni w swoim fachu.
04.02.2025 - Kraków, Klub Studio 18:30 129-180 PLN
Polskim przystankiem trasy Ánv Rising Tour Pt. I będzie koncert 4 lutego w krakowskim Studio. Oprócz Eluveitie zagrają Infected Rain oraz Ad Infinitum. Folkmetalowi mistrzowie z Eluveitie wciąż promują świetnie przyjęty album „Ategnatos” sprzed pięciu lat. Infected Rain szukają złotego środka między nu-metalem a metalcorem na tegorocznym „Time”, a Ad Infinitum przypominają o zeszłorocznym „Chapter III: Downfall”. Chyba nie chcecie przegapić takiego zestawu, prawda?
ELUVEITIE - W gruncie rzeczy ostatnia płyta, „Ategnatos”, daje świetny obraz tego, jak dobrze ułożonym, imponującym i pracowitym zespołem jest Eluveitie. No, bo czego tam nie ma? Godzina muzyki, szesnaście kawałków, folk metal, dużo melodyjnego death metalu, a obok standardowego instrumentarium cała masa inności – od dud przez flety, skrzypce aż po mandolę. Nic dziwnego, że przy takim obładowaniu detalami i sprawnym operowaniu całym swoim uniwersum Szwajcarzy są jednymi z czołowych przedstawicieli metalu o folkowym zabarwieniu. Jest jeszcze coś – profesura z pisania piosenek. Eluveitie ma wyjątkowy pierwiastek przebojowości, w którym jest i coś z popu, i coś z symfoniczno-epickiej powagi. Koncertowo też spodziewajcie się niezłej pompy, bo show mają dopięte od A do Z. Kraków, bądźcie tam!
INFECTED RAIN - Nie da się nie mówić o Elenie Cataradze, gdy na tapet wjeżdża temat Infected Rain. Jak zaśpiewa, hipnotyzuje wysoką rangą umiejętności i wzruszającą barwą. Jak ryknie, to mało brakuje, by zaczęły się kruszyć skały. Wokalistka mołdawskiego zespołu jest jego najbarwniejszą postacią, ale żeby nie było – reszta składu w niczym jej nie ustępuje. Infected Rain wyspecjalizowali się w mocno grooviastej, gęstej mieszance metalcore’u oraz nu-metalu z licznymi ukłonami w stronę prog metalu czy djentu. Współczynnik hitu idzie pod rękę ze zdrowym łomotem, tak to się robi.
AD INFINITUM się nie cackają, tylko od razu podają wszystko, co mają, a że mają wiele dobrego, słucha się ich z niekłamaną przyjemnością. Szwajcarski zespół z dużą swadą kompiluje symfoniczny metal, altmetalowe hooki, a gdy chce posłużyć się odpowiednim poziomem ciężaru, sięga po djent. Wyrastają na poważne gwiazdy – przekonajcie się, dlaczego tak jest.
Szwedzka grupa wystąpi 9 lutego w stołecznej Progresji – gośćmi specjalnymi będą Pain, a supportem Bloodred Hourglass. Stęskniliście się za The Halo Effect po niedawnych występach w Polsce z Meshuggah? Tym razem mistrzowie melodii w death metalu wystąpią jako gwiazda wieczoru. Cybermetalowe Pain zagra utwory z nowej płyty, “I Am” (premiera 17 maja), a Bloodred Hourglass przypomni o zeszłorocznym “How’s the Heart?”.
THE HALO EFFECT - "Ten numer ma w sobie zarówno popową strukturę, jak i riff będący czymś w stylu spowolnionego Slayera" – mówi gitarzysta The Halo Effect, Niclas Engelin, o ultraprzebojowym “Gateways”. Tak nietypowy opis dość dobrze sumuje swobodę, z jaką szwedzka grupa bawi się kontrastami. Ich melodyjny death metal nie ma być melodyjny dla samego faktu, bo główny cel zespołu to przede wszystkim pisanie pamiętnych utworów. No i proszę, słyszycie ich piosenkę raz, a potem mimowolnie ją nucicie. Wszystko za sprawą zmysłu kompozytorskiego wypracowanego latami doświadczenia wszystkich członków, oni po po prostu doskonale wiedzą, co chcą osiągnąć. Gdy atakują riffem, to z reguły ciężkim i selektywnym jednocześnie. Kiedy na pierwszy plan wskakuje melodia, to zawsze epicka do cna. Wszystkie te części składowe potężnym rykiem puentuje Mikael Stanne. Podczas ich koncertu dostaniecie +10 do metalowej potęgi, słowo!
PAIN to idealna propozycja dla ludzi, którym marzy się metal, ale w mocno imprezowej formie – nie głupkowatej, nie ironicznej na siłę, ale za to tanecznej jak diabli. Projekt Petera Tägtgrena, w którego tekstach spotkacie się m.in. z kosmitami, krytyką społeczeństwa i substancjami psychoaktywnymi, potrafi rozruszać chyba każdego. Wszystko za sprawą nośnych riffów, świetnie skonstruowanych beatów oraz intensywnie pulsujących partii klawiszy – gdy połączycie je w jedno, nie przestaniecie rytmicznie tupać w podłogę. Industrialne wtręty, cybernetyczna produkcja i masa dobrej zabawy… Czy nie o to chodzi w życiu?
BLOODRED HOURGLASS - Są z Finlandii, a więc to naturalne, że lubią metalową ekstremę i melodie. Bloodred Hourglass podchodzą do tworzenia z dużą gracją – trzymają się standardów melodyjnego death metalu, ale pamiętają o autorskich smaczkach. Dlatego obok riffowo-leadowych pasaży mamy tu też konkretny groove, a nawet umiejętnie wklejoną elektronikę. Pasują do tego zestawu wręcz wzorowo.
Bullet For My Valentine i Trivium przyjadą do Gliwic w ramach swojej jubileuszowej trasy! Ich gościem będzie szwedzka grupa Orbit Culture. Jeśli świętować, to właśnie z tak mocarnymi albumami. Trasa “The Poisoned Ascendancy” będzie powrotem do przeszłości. Giganci metalcore’u uczczą dwudziestolecie swoich kluczowych krążków, które odmieniły nowoczesny metal. U Bullet for My Valentine jest to “The Poison”, u Trivium – “Ascendancy”.
BULLET FOR MY VALENTINE - Z biegiem lat doniosły i starannie wymyślony metalcore autorstwa Bullet for My Valentine stawał się doskonalszy, nigdy nie przebywał w stanie stagnacji. Dzięki temu cały czas trzymają bardzo wysoką formę, lecz na nadciągającej trasie zabiorą nas do czasów, gdy zaczynali – a zaczęli tak, że od razu weszli do pierwszej ligi gatunku, by ostatecznie nigdy z niej nie wypaść. Na “The Poison”, które grupa będzie odgrywać na żywo w całości, nie tylko wystawili sobie świetną wizytówkę, ale też zdefiniowali nowoczesny metalcore – nastawiony na melodię i przebojowość, nie tylko łamanie kości. Nie jesteśmy w stanie zliczyć, ilu swoich kserokopii od tamtej pory doczekała się ekipa z Walii. Podpowiemy tylko, że ponad dwa miliony sprzedanych kopii materiału na całym świecie to chyba wystarczający argument. Takie trasy nie przetaczają się przez nasz kraj codziennie – miejcie to z tyłu głowy, jeśli jeszcze wahacie się nad kupnem biletów.
TRIVIUM - Już na “Ember to Inferno” Trivium pokazali, że chcą wymyślić coś nowego, lepiąc w jedno elementy klasycznego metalu, bardziej nowoczesne podejście do gatunku i nadając temu autorski twist. Jednocześnie słychać, że na debiucie jeszcze nie ukształtowali swojego języka. Mieli na siebie pomysł, ale potrzebowali czasu, by go w pełni zrealizować. Dwa lata później ukazało się “Ascendancy” i bum! – Trivium stał się w pełni samodzielnym organem sceny metalowej lat zerowych. Nagrywany na Florydzie album idealnie wpisał się w standardy metalcore’u, zabierając się za niego od innej strony. Bo Matt Heafy pamięta w tym wszystkim o idolach. Dlatego styl grupy nie był zbudowany wyłącznie na nowościach, a wielokrotnie zakręcał w thrash czy nawet klasyczne heavy, proponując niejako hybrydę starego ze współczesnym. I proszę bardzo, to wciąż działa, zwłaszcza koncertowo, piękna sprawa.
ORBIT CULTURE - Oni uwielbiają do nas wracać, a my uwielbiamy ich gościć – Orbit Culture to obecnie czołówka melodyjnego death metalu. Szwedzi podejmują nurt w najbardziej profesjonalny sposób, obrabiając wszystkie riffy, galopady i groźne tąpnięcia masywną i klinicznie czystą produkcją. Bez dobrego brzmienia mogłoby się to zbić w mulistą papę, a przecież mamy tu za dużo dobrych pomysłów, by się marnowały. Od gonitwy przed siebie z nośną melodyką i śmierćmetalowym kręgosłupem aż po zapierające dech w piersiach refreny oraz wyrastający w odpowiednich miejscach groove. No i cóż, że aż ze Szwecji?
03.03.2025 - Wrocław, A2 - Centrum Koncertowe 18:30 od 175 PLN
Tarja Turunen i Marko Hietala na 3 wspólnych koncertach w Polsce! Znani ze swojej działalności w Nightwish artyści wystąpią 1 marca w warszawskiej Progresji, dzień później w krakowskim Studio i następnie we wrocławskim A2.
Najjaśniejsza gwiazda symfonicznego rocka, Tarja Turunen, jest najbardziej znanym głosem w świecie muzyki rodem z Finlandii. Współzałożycielka formacji Nightwish swoim sopranem oczarowała cały świat, a połączenie go z metalem na przełomie wieków zaowocowało powstaniem nowego gatunku, który zainspirował wiele zespołów. W 2006 roku Tarja rozpoczęła karierę solową i tej ścieżki trzyma się do dziś. Przez blisko już 20 lat wydała łącznie 9 solowych albumów, na których artystka obrała zarówno klasyczny, jak i rockowy kierunek.
Marko Hietala w Nightwish spędził 2 dekady, a z zespołem rozstał się w 2021 roku. W tym czasie basista i wokalista był ciągle (z małą przerwą) ważną częścią składu Tarot, współpracował dodatkowo m.in. z Delain czy Amorphis, aż w końcu postanowił skupić się na karierze solowej. Efekt? Krążek “Pyre of Black Heart”, którego fińska wersja ukazała się w 2019 roku, a anglojęzyczna rok później. Marko kontynuuje swoją podróż, a najlepszym tego dowodem jest nagrany wspólnie z Tarją utwór “Left on Mars”, który światło dzienne ujrzał w połowie marca. Usłyszymy go na pewno na koncertach w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu, tak jak wspólnie wykonane przez duet kawałki z repertuaru Nightwish!
Niemiecki wokalista i jego zespół wystąpią 6 marca w krakowskim Studio i dzień później w warszawskiej Progresji. Bez głosu Udo Dirkschneidera nie byłoby najbardziej klasycznych płyt Accept. Jego szorstka i rozpoznawalna z kilometra barwa zbudowała m.in. „Balls to the Wall”, które wraz z zespołem odegra w całości na żywo. Do tego wokalista zapowiada także inne niespodzianki. Kochacie heavy metal? Nie może was tam zabraknąć! Gdybyśmy mieli wskazać największe klasyki europejskiego heavy metalu, “Balls to the Wall” bez dwóch zdań znalazłoby się w tym gronie. Jakby dobrze się zastanowić, to w zasadzie każdy utwór z tej płyty jest gotowym hitem. Niezależnie, czy chodzi o ikoniczny numer tytułowy, czy o wieńczącą krążek balladę “Winterdreams”, czy o “London Leatherboys” z najbardziej odjazdowym riffem na świecie – ten materiał zwyczajnie nie ma słabych punktów. Warto to sobie przypomnieć, idąc na koncert. Dirkschneider (mimo 72 lat na karku) nie pada ofiarą starzenia się, wciąż ma tak samo surową barwę i jest niezmiennie gotów na krzewienie czystego jak łza heavy. Złożony przez Udo zespół również prezentuje się świetnie. W składzie znajdziemy m.in. jego syna, Svena Dirkschneidera, który wie, że stadionowo-nośny beat i żelazna rytmika to klucz do sukcesu, oraz Petera Baltesa – odpowiedzialnego za partie basu na niejednym albumie Accept, w tym “Balls to the Wall”. Polecamy więc już teraz wbijać teksty na pamięć, by w marcu skutecznie zdzierać gardło razem z Dirkschneiderem i załogą. Będziecie wniebowzięci!
21.03.2025 - Warszawa, Hydrozagadka, ul. 11 Listopada 22 18:30 99-120 PLN
LEAVES’ EYES - Niekwestionowany sukces Leaves’ Eyes osiągnięty na przełomie dwóch dekad działalności ma miejsce za sprawą wielu czynników. Jednym z nich jest pełna swoboda artystyczna. Grupa dowodzona przez zawsze kreatywnego Alexandra Krulla (znanego również z Atrocity) ma bowiem umocowanie stylistyczne przede wszystkim w metalu symfonicznym, ale błędnym jest myślenie, że na tym kończą się możliwości składu z Ludwigsburg. Formacja nie stroni od zawsze skutecznej wzniosłości heavymetalowych melodii, lubi melodramatyczną atmosferę metalu gotyckiego, a do tego chętnie sięga po folkowo/celtycki sztafaż brzmień. Dużo elementów, lecz każdy z nich idealnie wpasowuje się w twórczość kapeli, przy czym wszystkie te komponenty swoim wokalem fenomenalnie dźwiga charyzmatyczna Elina Siirala. Koncertowy must-have, będzie epicko.
NORTHTALE - Już po sesjach zdjęciowych dosyć dobrze widać, że NorthTale nie kombinują i mimo szerokich horyzontów są wierni swojej powermetalowej tożsamości. Skandynawsko-amerykańska grupa podchodzi do gatunku w najlepszy sposób, ciskając w słuchacza patosem, wymyślnymi solówkami i niemalże filmowo doniosłą atmosferą, od której bicepsy rosną w kilkanaście sekund. Jest w tym dużo szybkich temp, jest zaskakujący jak na ten gatunek ciężar, a do tego smaczki symfoniczne i techniczne zagrywki prowadzące w prostej linii do metalu progresywnego. Świetnie wyważony pakiet stylistyczny.
CATALYST CRIME - Założone przed dwoma laty Catalyst Crime to oczywiście młody skład, ale pod żadnym pozorem żółtodzioby. W szeregi formacji wchodzą same doświadczone persony, by wymienić chociażby Zoe Marie Federoff na wokalu, która od niedawna jest częścią Cradle of Filth. Międzynarodowa grupa gra metal symfoniczny z wyraźnie słyszalną wkładką powermetalową. Na pierwszy plan wysuwają się świetne wokale wspomnianej Zoe, ale instrumentalna kreatywność, ciężar i mnogość melodii również robią swoje.
Zapraszamy na wyjątkowe wydarzenie muzyczne! 3 i 4 października 2025 w znanym ze świetnej akustyki, zabrzańskim klubie Wiatrak odbędzie się IQ Weekend 2025! Po wspaniałym odbiorze Pendragon VIP Weekend, przygotowaliśmy dla Was kolejną, niezapomnianą przygodę z muzyką progresywną!
IQ to zespół, który od ponad czterech dekad inspiruje kolejne pokolenia muzyków i słuchaczy. Ich muzyka to podróż przez świat dźwięków, pełna emocji, refleksji i piękna. Wydarzenie zaplanowane na 2025 rok będzie zatem świetną okazją do zobaczenia muzyków na żywo! Przeżyj z nami niezapomniane chwile, słuchając kultowych utworów, spotykając się z muzykami i innymi fanami. To wydarzenie, które na długo zapadnie w pamięć!
Poszczególne dni wydarzenia:
Dzień 1, Piątek (start 19:30)**
Koncert IQ – dwugodzinny set przygotowany specjalnie na okazję Weekendu!
Sesja Meet and Greet – czyli spotkanie z muzykami.
Dzień 2, Sobota (start 13:00, koncert zaplanowany na godziny wieczorne)**
Koncert IQ - część 2 (najnowsze utwory i hity z ostatnich albumów)
Sesja Q&A, na której będziecie mogli zadać zespołowi nurtujące Was pytania!
Wspólna sesja zdjęciowa zwieńczona rozdaniem pamiątkowej fotografii dla każdego!
Sesja Meet and Greet – czyli spotkanie z muzykami.
Dla każdego uczestnika Weekendu przygotowaliśmy ekskluzywne upominki i suweniry z limitowanej edycji IQ Weekend 2025! Ponadto utworzyliśmy dedykowaną stronę internetową dla wydarzenia, na której zebrane i udostępnione zostaną wspomnienia i galerie z Weekendu!
** Szczegółowa rozpiska czasowa obowiązująca każdego dnia opublikowana zostanie miesiąc przed wydarzeniem.
Zespół wyłonił się z wcześniejszego projektu o nazwie The Lens. Początkowo muzycy skupiali się na instrumentalnych eksperymentach, jednak po dołączeniu wokalisty Petera Nichollsa, ich muzyka nabrała nowego wymiaru. Inspiracje czerpali przede wszystkim z takich legend jak Genesis, Yes czy Pink Floyd, tworząc złożone, wieloczęściowe kompozycje, pełne dynamicznych zmian i emocjonalnych przejść. Debiutancki album "Tales from the Lush Attic" (1983) spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem zarówno fanów, jak i krytyków. Kolejne płyty, takie jak "The Wake" czy "Nomzamo", utwierdziły pozycję zespołu w czołówce brytyjskiej sceny rockowej. Lata 90. to dla IQ okres największej popularności. Albumy takie jak "Ever" czy "Subterranea" to prawdziwe arcydzieła rocka progresywnego, które do dziś cieszą się ogromnym uznaniem fanów. Zespół koncertował na całym świecie, zdobywając rzesze wiernych słuchaczy. W XXI wieku IQ nadal tworzy nową muzykę, nieustannie poszukując nowych inspiracji i rozwijając swoje brzmienie. Ostatnie albumy, takie jak "Frequency" czy "Resistance", dowodzą, że zespół jest w pełni sił twórczych i wciąż ma wiele do zaoferowania.