Świetnie zbudowana kompozycja obrazu i dźwięku. Nieustannie zmieniająca się mozaika ogrodów i kamiennych rzeźb tworzy znakomity obraz „sakralnej” muzyki Johna Foxxa, który po raz trzeci, bowiem Cathedral Oceans wersja DVD to nic innego jak trzecia i chyba najlepsza część tego ambientowego dzieła, zachwyca oryginalnymi gregoriałami i symfonicznym brzmieniem. Senne, kojące dźwięki płynące wolno i swobodnie ku niewyraźnemu finałowi każdego z utworów gwarantują osiągnięcie lub zachowanie dobrego samopoczucia po wyczerpującym dniu w pracy. Cathedral Oceans to artystyczna zachęta, żeby zwolnić tempo życia na krótką chwilę i oddać duszę bezkresnym oceanom piękna, by te zapewniły chwilę szczęścia w rozpędzonym jak ekspres świecie.
Cathedral Oceans to kusząca propozycja Johna Foxxa, który przyzwyczaił nas przez długie lata do wielkich, najeżonych szklanymi biurowcami i piętrowymi wiaduktami, metropolii i miejskiego zgiełku będących nieodłącznym atrybutem jego utworów epatujących surową elektroniką i mechanicznym brzmieniem. Cathedral Oceans to enklawa zieleni w odhumanizowanym świecie ludzi maszyn, stop klatki wydarzeń, piętrzących się w górę hałd śmieci, miliona pędzących aut i pustych spojrzeń przechodniów na zatłoczonych ulicach wielkiego miasta. Cathedral Oceans to jednak przede wszystkim muzyka - połączenie gregoriałów z elektronicznym brzmieniem i odrobinę zniekształconym komputerowo głosem ‘poety syntezatorów’, co daje lepszy efekt aniżeli oryginalne polifonie braci zakonnych, którzy dopiero całkiem niedawno spojrzeli bardziej przychylnie na ‘świat zabawek mechanicznych’ i sami zaczęli trochę eksperymentować z dźwiękiem.
Dzieło Foxxa jest niewątpliwie kontynuacją pomysłów artysty sięgających początku jego solowej kariery. Mam tu na myśli album, przez niektórych uważany za pomnik ery neoromantyzmu w muzyce rockowej, pod tytułem The Garden, na którym dwie kompozycje ‘Pater Noster’ i tytułowy ‘Ogród’ wykorzystują podobne odgłosy syntezatorów oraz nieco przetworzoną, subtelną wokalizę ex frontmana Ultravox!. Oczywiście, poza tymi dwiema ścieżkami z Ogrodu Foxxa, trudno by znaleźć, drążąc głębiej w warstwie muzycznej, jakieś dalece przekonywające pokrewieństwo pomiędzy nimi. Fragmenty Oceanów zasługujące na wyróżnienie to otwierający płytę niezwykle przestrzenny ‘Oceanic’, hipnotyczny przerywnik ‘Radial Harmonics’, uduchowione ‘The Shadow of a Woman’s Hand’ i ‘Harmonia Mundi’ oraz eteryczno-majestatyczny ‘City of Endless Stairways’.
W rzeczy samej, Cathedral Oceans to nie lada wyczyn, tour de force największego, że pozwolę sobie razjeszcze pożyczyć to określenie, ‘poety syntezatorów’ próbującego poszerzyć zakres swojej działalności o rejony muzyczne, w których dotychczas tylko na krótko potrafił się zanurzyć. Ten projekt Foxxa, jak również owoce współpracy z Haroldem Buddem, muzykiem ‘kolaborującym’ ostatnio z Robinem Guthrie z Cocteau Twins, tj. Translucence i Drift Music są przyjemnym przerywnikiem w stricte elektronicznej karierze solowej Foxxa i nie będąc jedynie marginalnymi dokonaniami artysty, stanowią mocny element w jego dość szybko rozrastającej się ostatnimi laty dyskografii.
Wraz z nadejściem nowego milenium artyści w poszukiwaniu łatwego i szybkiego zarobku coraz częściej wydają jedną i tę samą rzecz dwa razy. John Foxx wydaje się też przejawiać ową inklinację łatwego zysku i dublować swoje pomysły i wizje artystyczne przemiksowując zarówno starsze jak i nowsze nagrania, lub też całe płyty jak w przyp. Cathedral Oceans. Takie komercyjne spojrzenie na sztukę nie zawsze może się podobać żarliwemu pochłaniaczowi dźwięków, jest jednak nie raz świetną okazją do parafrazy istniejących, zapisanych wcześniej pomysłów i pokazania ich w całkiem innej, ciekawszej perspektywie czego najlepszym przykładem jest projekt Foxxa Cathedral Oceans.