Dokładnie 40 lat temu na ekrany kin amerykańskich wszedł Halloween – pierwszy slasher księcia ciemności Hollywood, reżysera, scenarzysty i kompozytora ścieżek dźwiękowych Johna Carpentera. Autor The Babysitter Murders [1] jest, obok m.in. Chaplina i Figgisa, jednym z nielicznych twórców filmowych zza oceanu, który pisał również muzykę do swoich obrazów. Muzyka ta określana jest obecnie mianem synthwave'u lub retrowave’u. Carpenter przyznaje, iż robił to zawsze ze względów ekonomicznych: Zwykle komponuję ścieżki dźwiękowe do swoich obrazów, ponieważ jestem najtańszy i najszybszy… co więcej, kocham eksperymentować z materią dźwiękową [2]. Oparta na „głodowym” budżecie ekranizacja Halloween z 1978 roku odkrywa talent muzyczny jej autora do komponowania nieskomplikowanych rytmicznie, czepliwych melodii o ascetycznej orkiestracji, mających oddawać prostotę i przewidywalność tego typu horrorów [3]. Wydany 19 października soundtrack Halloween powiela w głównej mierze znane z oryginału tematy muzyczne, które poddano tu jednak gruntownej przeróbce, przez co uzyskano m.in. imponująco głębokie brzmienie basów i maniakalno-nieustępliwy beat à la stalk ’n’ slash w wykonaniu Michaela Myersa za pomocą zaprogramowanej komputerowo perkusji.
Najbardziej rozpoznawalny, pochodzący z Halloween Theme motyw muzyczny powstał podczas lekcji gry na bongosach, którą dawał czternastoletniemu wówczas kompozytorowi jego ojciec, profesor muzyki Howard Ralph Carpenter. Podlany obficie elektronicznym sosem temat zaczęto słusznie kojarzyć z otwierającą Dzwony rurowe Mike’a Oldfielda fortepianową melodią, która umaiła Egzorcystę Williama Friedkina z 1973 roku. Poprawiona wersja Halloween Theme A.D. 2018 brzmi tyleż imponująco, co wtórnie. Nie powinno to dziwić, w końcu rytmiczność i cykliczność grają pierwsze skrzypce w twórczości kompozytorskiej autora najsłynniejszego fikcyjnego zabójcy babysitterek, Mike’a Myersa.
W odróżnieniu od milczącego dokładnie od 40 lat stalkera z najnowszego filmu Davida Gordona Greena, Carpenter, którego Halloween przestał obchodzić wraz z ukazaniem się Sezonu czarownic w 1982 roku, ma dzisiaj dużo do powiedzenia, choćby jako autor kapitalnego soundtracku. Popularne tematy muzyczne z klasycznego slashera (Halloween Theme, Laurie’s Theme, The Shape Kills) zostały zestawione z nowymi, równie niepowtarzalnymi pomysłami mistrza horroru i amatora keyboardów zarazem. Na szczególne wyróżnienie zasługują takie nieprzeciętne utwory, jak: dwutematyczny The Shape Returns, dynamiczny The Shape Hunts Allyson oraz ponuracki The Grind. Ten ostatni fragment wykorzystano w pełnej napięcia scenie, w której postrach Haddonfield z maską na twarzy à la Kapitan Kirk z serialu Star Trek próbuje dostać się do piwnicy w mieszkaniu Laurie Strode (Jamie Lee Curtis), aby zaciukać jego właścicielkę. Ta jednak nie daje się tym razem tak łatwo podejść swemu oprawcy. Z arsenałem broni palnej – niegdyś zahukana i bezbronna babysitterka, obecnie samodzielna i gotowa na wszystko Supermenka – Laurie Strode podejmuje ponownie wyzwanie do ostatecznego stawienia czoła czystemu złu, powracającemu koszmarowi sprzed lat, sui generis Piaskunowi z XIX-wiecznej opowieści Hoffmanna. Ów sprytny zabieg odwrócenia idei slashera, jaki się tu dokonał, polegający na wyemancypowaniu Laurie Strode i nadaniu jej cech zgoła odmiennych niż te, jakimi ją pierwotnie obdarzono w Halloween i Halloween II jest, obok mistrzowskiej ścieżki dźwiękowej, największym atutem filmu. The Shape Burns to kolejna odsłona głównego tematu Halloween Theme, natomiast najdłuższy na płycie, przebojowy Halloween Triumphant z wszczepionym weń motywem przewodnim (!) towarzyszy widzom podczas wyświetlania napisów końcowych.
Zamykająca krążek ww. kompozycja jest oczywiście ewidentnym efektem pracy zbiorowej kolektywu John Carpenter/Cody Carpenter/Daniel Davies, co nie powinno być zaskoczeniem dla tych, którzy dobrze znają dwie poprzednie płyty tria – Lost Themes i Lost Themes II. (Przypomnę, że Cody jest synem kompozytora niniejszej ścieżki dźwiękowej, a Daniel – potomkiem gitarzysty Dave’a Daviesa z The Kinks). Autorzy Halloween wykonali kawał dobrej roboty nagrywając perfekcyjnie zsynchronizowany z obrazem soundtrack. Inicjatorem pomysłu napisania przez trio muzyki do filmu był producent horrorów Jason Blum i to właśnie on wysłał mejla o treści Halloween? do reżysera Greena, który z kolei odpowiedział nań słowami: Wchodzę w to! [4]. Skoro sam film nie jest doskonały, to chociaż muzyka do niego zachwyca niczym zaskakująco nowe, w pełni wyemancypowane wcielenie Laurie Strode. Panowie Carpenter i Davies nadali nowej odsłonie Halloween niemal gotyckiego rozmachu nagrywając najciekawszy od czasów Halloween III: Sezonu czarownic (1982) soundtrack, przy którym nawet najsłabsza fabuła broni się rękami i nogami przed porażką równie przekonująco i zaciekle, jak filmowa Jamie Lee Curtis przed bestią z Haddonfield.
-----------------------------------------------------------------------
[1] Tytuł roboczy Halloween w reżyserii Johna Carpentera i podług scenariusza ww. twórcy oraz Debry Hill.
[2] Ian Conrich, David Woods, The Cinema of John Carpenter: The Technique of Terror, Londyn 2004, s. 49.
[3] Wkładka do ścieżki dźwiękowej Halloween.
[4] ‘Halloween’ Revisited: John Carpenter and Jamie Lee Curtis Return to the Horror Franchise That Changed Their Lives Forever, wywiad z Johnem Carpenterem i Jamie Lee Curtis z dnia 24 października 2018: https://www.indiewire.com/2018/10/john-carpenter-jamie-lee-curtis-halloween-40-years-later-1202011732/ (dostęp 31 października 2018).