A door slamming makes one jump, but it doesn’t make one afraid. What one fears is the serpent that crawls underneath it – Colette, Cheri
Trzaśnięcie drzwiami sprawia, że podskakujemy ze strachu, lecz to nie ono wzbudza w nas prawdziwe przerażenie. Źródłem autentycznego lęku jest to, co za owym trzaskiem się kryje – Colette, Cheri
Pochodzący z powieści romantycznej Sidonie-Gabrielle Colette powyższy cytat można z powodzeniem odnieść do estetyki i konwencji ścieżki dźwiękowej popularnego obrazu kina grozy z 1978 roku Halloween – pierwszego w dorobku amerykańskiego mistrza horroru Johna Carpentera slashera o nieśmiertelnym mordercy opiekunek do dzieci Michaelu Myersie. Oparta na pomyśle Irwina Yablansa produkcja filmu grozy – wstępnie zatytułowana Zabójstwa opiekunek do dzieci – przyniosła, mimo głodowego budżetu, wpływy finansowe rzędu 75 milionów dolarów. Tylko kwestią czasu było to, kiedy na celuloidzie pojawi się sequel, tj. Halloween II. Ponieważ twórcy pierwotnego slashera, John Carpenter i Debra Hill, nie byli wcale zainteresowani powrotem postrachu opiekunek do dzieci w Haddonfield na ekrany kin, dwaj finansiści – Moustapha Akkad i ww. Irwin Yablans – przyspieszyli bieg wydarzeń wychodząc z propozycją nakręcenia kontynuacji przygód wcielonego zła ze względu na obiecującą perspektywę pewnego zysku. Książę ciemności amerykańskiej kinematografii wraz ze scenarzystką i producentką przystali na propozycję motywowaną głównie względami finansowymi. Przypomnijmy, że nie mieli oni dostępu do konfitur, jakie wysmażył oszałamiający sukces kasowy Halloween. Będąc świeżo po premierze trzeciego hitu kasowego Ucieczki z Nowego Jorku i tuż przed rozpoczęciem zdjęć do Coś z muzyką Ennio Morricone, Carpenter odstąpił fotel reżyserski młodszemu koledze po fachu, autorowi serialu telewizyjnego Darkroom z 1981 roku Rickowi Rosenthalowi.
Akcja sequela toczy się tej samej nocy, co Halloween. Zostaje więc w pełni zachowana kontynuacja sekwencji wydarzeń, które w drugiej części opowieści o wariacie z Haddonfield przybierają zgoła drastyczniejszych kształtów. Michael Myers, znany również jako The Shape, znów tropi babysitterki. Tym razem prześladuje ocalałą z bezpośredniej konfrontacji z potworem nianię Laurie Strode (Jamie Lee Curtis), będącą aktualnie pod „ścisłą opieką medyczną” personelu szpitala w Haddonfield. W pościg za prześladowcą, podobnie jak w pierwszej części filmu, rusza psychiatra dr Loomis (Donald Pleasence), którego Myers był podopiecznym.
Halloween II, jak przystało na sequel filmu grozy, przewyższa pierwowzór jedynie pod względem liczby ofiar, jaka nań przypada (12:9). Sequele „straszydeł” (ang. horror shock movies) mają to do siebie, iż nadmiernemu upustowi krwi na ekranie towarzyszy równocześnie upust twórczej posoki i ogólny spadek napięcia w warstwie fabularnej dzieła. Tak samo Halloween II rozczarowuje przewidywalnością i atroficznym suspensem, co zawdzięcza w głównej mierze reżyserowi, którego cięcia nie spodobały się autorowi Halloween, który to z kolei próbował ratować obraz kręcąc niektóre sceny i ujęcia na nowo. Pomimo ogólnego niezadowolenia z finalnego cięcia i uczucia zażenowania ze strony odtwórców głównych ról – Pleasence’a i Curtis, jak również faktu, że Halloween II okazało się mniejszym przebojem kasowym niż protoplasta ($25,5 mln), hollywoodzcy producenci i finansiści realizowali kolejne części sagi o niezniszczalnym zabójcy babysitterek w Wigilię Wszystkich Świętych.
Reakcje miłośników horrorów były skrajne. Jedni utyskiwali, że „Michael zabił [tym razem] zbyt wielu ludzi”[1] dokonując m.in. bezsensownych mordów na personelu szpitala w Haddonfield. Inni po seansie wznosili okrzyki zachwytu w rodzaju: „Niech żyje Jason Voorhees i jego matka oraz Michael Myers!”[2]. Jak sensacyjny pierwowzór fascynował zapierającym dech suspensem i minimalistyczną muzyką ilustracyjną, tak sequel hollywoodzkiej wytwórni Universal potrafił jedynie zaciekawić przeciętnego widza dobrze skrojoną niczym garnitur Bytomskich Zakładów Odzieżowych ścieżką dźwiękową. Ponieważ twórca Ciemnej gwiazdy poświęcał się wówczas kręceniu The Thing, powierzył on część swoich obowiązków kompozytorskich przy pracy nad soundtrackiem do Halloween II Alanowi Howarthowi, z którym kontynuował współpracę przy kolejnych produkcjach dźwiękowych (Halloween III: Season of the Witch, wyjątki z The Thing, Christine, Big Trouble in Little China, Prince of Darkness, They Live).
Główny motyw fortepianowy będący znakiem rozpoznawczym Halloween zagrano tym razem na syntezatorze organowym podając jednostajny, impulsywny beat i nadając ścieżce „bardziej gotyckiego wyrazu”[3]. Noszące ślady klasycznej kompozycji Halloween II co prawda nie dorównuje oryginałowi, mimo to całkiem pomysłowo doń nawiązuje, nie wychodząc przy tym poza ramy nowofalowej konwencji artystycznej. Brzmienie syntezatora jest podobne do tego, jakie uzyskano podczas nagrań do Ucieczki z Nowego Jorku, a oryginalne tematy muzyczne poddano syntezatorowej obróbce dodając kilka nowych rozwiązań dźwiękowych, które nie odbiegają daleko od ówczesnych trendów w muzyce elektronicznej. Ciekawym zabiegiem artystycznym było umieszczenie na krążku piosenki Mr. Sandman śpiewanej przez amerykański żeński kwartet wokalny The Chordettes. Krytycy skwitowali włączenie tego przeboju z 1954 roku jako „ciekawe i niespodziewane posunięcie”[4]. Piosenka o Piaskunie Hoffmana miała odmalowywać stan otumanionej środkami nasennymi młodszej siostry Myersa, Laurie Strode (sic!). Dwadzieścia jeden lat później na podobny krok zdecydowali się twórcy soundtracku do filmu grozy Ciśnienie (Below) w reżyserii Davida Twohy’ego. Wybrano wtenczas najsłynniejsze nagranie Benny’ego Goodmana Sing, Sing, Sing, które w zamkniętej przestrzeni amerykańskiego okrętu podwodnego przecina nieraz powietrze niczym nóż kuchenny Myersa gardła cnotliwych niań. Wersja jubileuszowa ścieżki dźwiękowej do Halloween II, która została wydana dokładnie 30 lat po premierze w nakładzie tysiąca egzemplarzy z atrakcyjną książeczką, zawiera dodatkowo sześcioczęściową suitę oznaczoną kolejnymi literami alfabetu i uporządkowaną podług przebiegu wydarzeń w samym filmie.
W ostatecznym rozrachunku sequel slashera o Michaelu Myersie istotnie może być odbierany jako dzieło poczęte raczej w wyniku „transakcji biznesowej niźli wskutek kreatywnego zamysłu pierwszej próby”[5]. Z kolei skomponowany doń soundtrack – solidny, choć nie tak oryginalny jak niedościgniony wzorzec – być może przetrwa próbę czasu i doczeka się kolejnego okrągłego jubileuszu.
-----------------------------------------------------------------
[1] Ian Conrich, David Woods, The Cinema of John Carpenter: The Technique of Terror, Londyn 2004, s. 99.
[2] Ibid., s. 93.
[3] Wkładka do ścieżki dźwiękowej Halloween II.
[4] Ibid.
[5] John Kenneth Muir, The Films of John Carpenter, Jefferson 2000, s. 23.