ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Young, Neil ─ Le Noise w serwisie ArtRock.pl

Young, Neil — Le Noise

 
wydawnictwo: Reprise Records 2010
dystrybucja: Warner Music Poland
 
1. Walk With Me (Young) [04:25]
2. Sign Of Love (Young) [03:58]
3. Someone’s Gonna Rescue You (Young) [03:29]
4. Love And War (Young) [05:37]
5. Angry World (Young) [04:14]
6. Hitchhiker (Young) [05:32]
7. Peaceful Valley Boulevard (Young) [07:09]
8. Rumblin’ (Young) [03:39]
 
Całkowity czas: 38:04
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
25.08.2013
(Recenzent)

Young, Neil — Le Noise

Przystanek Kanada odcinek XLIX: Północna gościnność (Northern Hospitality).

Tradycyjnie – oprócz kolejnych archiwalnych płyt, Neil Young na bieżąco tworzył nowy materiał. Tym razem postanowił znów pokłonić się tradycji amerykańskich bardów: nowe kompozycje miały być oszczędne, o prostej formie, zagrane wyłącznie z towarzyszeniem gitary akustycznej. W pewnym momencie Young stwierdził jednak, że takie brzmienie nie do końca mu odpowiada, ale sam pomysł grania solo, jedynie z gitarą, bardzo przypadł mu do gustu. Zaczął więc kombinować z brzmieniem: najpierw postanowił w części utworów zastąpić gitarę akustyczną przesterowanym Gibsonem, na którym grał jednak tak, jakby nadal trzymał w rękach akustyka, potem postanowił zaprosić do współpracy znanego producenta-eksperymentatora, Daniela Lanois. Ten zaproponował, by jazgotliwe, pełne chropowatości i sprzęgów brzmienie gitary przepuścić przez różne cyfrowe efekty, poddać wszelakim możliwym modyfikacjom, tu i tam poddał również elektronicznej obróbce śpiew Younga i… I kolejna płyta była gotowa.

Od strony kompozytorskiej „Le Noise” (gra słów z nazwiskiem producenta) nie zaskakuje w sumie niczym nowym. Neil Young prezentuje znów zestaw melancholijnych pieśni w klasycznej amerykańskiej tradycji piosenki autorskiej, opowiadając o przemijaniu, o związkach międzyludzkich, o bezsensowności wojny, do tego w narkotycznym „Hitchhiker” znów dając upust typowemu dla siebie luźnemu strumieniowi świadomości (i nawiązując w pewnym momencie do „Like An Inca” sprzed ćwierć wieku). I byłaby to w sumie dość konwencjonalna, typowo Youngowa płyta, gdyby właśnie nie brzmienie. Akordy elektrycznej gitary (na której Young gra akordami, niczym na akustyku), rzecz jasna należycie szorstkie, chropowate, jazgotliwe, zostają tu poddane elektronicznej obróbce, gitarowy hałas chwilami ulega przetopieniu w dźwiękowe, czasem mozaikowo zmienne, czasem statyczne, zbudowane na burdonowych dźwiękach tło. Brzmi to nawet jak na wiecznie poszukującego, zmieniającego się Younga nietypowo. I to właśnie to elektryczne, pełne sprzęgnięć i brudu (choć nie tylko – dla równowagi pojawiają się też fragmenty czysto akustyczne – “Love And War” i „Peaceful Vally Boulevard”) brzmienie wyróżnia tą płytę. Bo kompozycje same w sobie to Youngowa norma – interesujące, ale o dość uśrednionym poziomie, bez wpadek, ale i bez specjalnych twórczych wzlotów.

Za tydzień w odcinku L (Lost And Found V – Zgubione i odnalezione V): kolejna porcja Youngowych archiwów. Tym razem bardzo ciekawy dokument z nietypowej trasy.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.