ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Young, Neil ─ Dead Man w serwisie ArtRock.pl

Young, Neil — Dead Man

 
wydawnictwo: Vapor 1996
 
1. Guitar Solo No.1 (Young) [05:18]
2. The Round Stones Beneath The Earth (Young) [03:32]
3. Guitar Solo No.2 (Young) [02:03]
4. Why Dost Thou Hide Thyself In Clouds (Young) [02:25]
5. Organ Solo (Young) [01:33]
6. Do You Know How To Use This Weapon (Young) [04:25]
7. Guitar Solo No.3 (Young) [04:31]
8. Nobody’s Story (Young) [06:36]
9. Guitar Solo No.4 (Young) [04:22]
10. Stupid White Men… (Young) [08:46]
11. Guitar Solo No.5 (Young) [14:41]
12. Time For You To Leave William Blake (Young) [00:52]
13. Guitar Solo No.6 (Young) [03:20]
 
Całkowity czas: 62:27
skład:
Neil Young – Guitar, Piano, Organ.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,6
Arcydzieło.
,2

Łącznie 10, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
05.05.2013
(Recenzent)

Young, Neil — Dead Man

Przystanek Kanada odcinek XXXIII: W górę rzeki (Up River).

Między nagraniem płyty a trasą z Pearl Jam, Neil Young znalazł czas na dość nietypowe przedsięwzięcie. Poprodzony przez Jima Jarmuscha o stworzenie ilustracji muzycznej do jego nowego filmu „Dead Man”, zamknął się w studiu z gitarami, fortepianem i organami i oglądając surową wersję filmu po wczesnym montażu, spontanicznie improwizował podkład muzyczny. Gotowy materiał połączono z pochodzącymi ze ścieżki dźwiękowej fragmentami dialogów i recytacjami poezji Williama Blake’a i w lutym 1996 płyta „Dead Man” trafiła na rynek.

Jest to zdecydowanie najdziwniejsza płyta, jaka wyszła spod ręki Neila. Wypełniły ją głównie gitarowe (choć Neil sięga też po organy i rozstrojone pianino; w tło całości wmiksowano zaś jednostajny dźwięk samochodowego silnika, choć bohaterowie westernu „Dead Man” siłą rzeczy mechanicznych koni nie dosiadali…), zaimprowizowane na poczekaniu, przesycone niespokojną, ponurą atmosferą dźwiękowe strumienie świadomości – zamierzenie amorficzne, pozbawione choćby szczątkowej melodii, początku, rozwinięcia, zakończenia, całkowicie ukierunkowane na tworzenie drażniącego, niepokojącego słuchacza, rozstrajającego nerwy nastroju. Powstał album w zasadzie post-rockowy, mający w sobie wiele z nastroju dzieł choćby Godspeed You! Black Emperor. Album tyleż interesujący, co trudny w słuchaniu, chwilami irytujący. Album, z którym zapoznać się jak najbardziej warto, ale do którego wracać się będzie raczej sporadycznie…

W niecały miesiąc po tym, jak album „Dead Man” trafił na rynek, Neil zebrał swą czeladkę z Crazy Horse i panowie znów weszli razem do studia. Sesje potrwały niespełna miesiąc, a z ich owocami słuchacze zapoznali się już w lipcu 1996. Ale o tym w odcinku XXXIV: Północne słońce (Midnight Sun).

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.