ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Neal Morse Band, The ─ The Similitude of a Dream w serwisie ArtRock.pl

Neal Morse Band, The — The Similitude of a Dream

 
wydawnictwo: Radiant Records 2016
 
CD1:
1. Long Day
2. Overture
3. The Dream
4. City Of Destruction
5. We Have Got To Go
6. Makes No Sense
7. Draw The Line
8. The Slough
9. Back To The City
10. The Ways Of A Fool
11. So Far Gone
12. Breath Of Angels

CD2:
1. Slave To Your Mind
2. Shortcut To Salvation
3. The Man In The Iron Cage
4. The Road Called Home
5. Sloth
6. Freedom Song
7. I'm Running
8. The Mask
9. Confrontation
10. The Battle
11. Broken Sky/Long Day Reprise
 
Całkowity czas: 106:35
skład:
Neal Morse - vocals, keyboards, guitars, percussion, mandolin
Mike Portnoy - drums, vocals
Randy George - bass, bass pedals
Eric Gillette - keyboards, guitars, vocals
Bill Hubauer - keyboards, organ, piano, synthesizers, vocals

Special Guest:

Chris Carmichael - violin, viola, cello
Eric Darken - percussion (Breath Of Angels)
Ann, Alfreda, Regina McCrary - background vocals (Breath Of Angels)
Sarah Hubauer - baritone and alto saxophone (Overture)
Spencer McKee - marimba (The Battle)
Dave Buzard - stomps (City Of Destruction)
Bruce Babad - sax (Shortcut to Salvation)
Steve Herrman - trumpets (I'm Running)
Jim Hoke - tenor and bari saxes (I'm Running)
Rich Mouser - pedal steel (Freedom Song), extra guitars (Man in the Iron Cage)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,7

Łącznie 16, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
06.12.2016
(Recenzent)

Neal Morse Band, The — The Similitude of a Dream

Nie będę ukrywał, że choć mam dużą słabość do Neala Morse’a, na początku ta płyta kompletnie mnie nie ruszyła. Może ze względu na szumne zapowiedzi mówiące o arcydziele na miarę The Wall, Quadrophenii, czy wreszcie stworzonego przez Dream Theater Scenes From A Memory i Transatlanticowego The Whirlwind. Tymczasem odpaliłem TSOAD i po pierwszym odsłuchu bliżej mi było faktycznie do malkontentów wieszczących kolejny trudny do przetrawienia kloc.

Dałem jednak temu wydawnictwu kilka kolejnych szans i… ruszyło mnie. Wiem, wiem, ustawicznym słuchaniem można się od płyty uzależnić, bez względu na jej zawartość, o czym przypomniał mi ostatnio przy tej okazji mój znajomy. A jednak dużą niesprawiedliwością byłoby tak powierzchowne odrzucenie tej płyty. Bo każdy kto od lat słucha Morse’a znajdzie tu wszystko, za co od lat go ceni. Może to i nie arcydzieło, ale świetna rzecz. Faktycznie jedna z najlepszych w jego dyskografii.

To przede wszystkim kawał materiału. 23 muzyczne tematy wpisane w 105 minut muzyki pomieszczonej na dwóch dyskach. Trzeba mieć trochę cierpliwości i chęci, żeby przez to przebrnąć w dzisiejszych, pędzących czasach. Całość jest, jak to u Morse’a, konceptem. Tym razem jego źródłem stało się dzieło siedemnastowiecznego angielskiego pisarza i kaznodziei Johna Bunyana Wędrówka Pielgrzyma. Książka o człowieku, w którym budzi się sumienie i postanawia wyruszyć w podróż w poszukiwaniu wiecznego zbawienia. Jednym słowem, mnóstwo chrześcijańskiej symboliki znalazło tu swoje miejsce, a wielobarwna i różnorodna warstwa muzyczna stara się to oddać.

No właśnie, muzyka. The Similitude Of A Dream jest także klasycznie zbudowanym muzycznym konceptem. Z uwerturą wprowadzającą na początku główne melodyczne tematy, które powracają później w różnych kompozycjach odpowiednio modyfikowane i wyrażane poprzez zaskakujące czasami stylistyki (patrz Freedom Song w… bluegrassowym anturażu). Wszystko spina repryza Broken Sky/Long Day będąca swoistą wzniosłą klamrą zamykającą dzieło. Ilość wątków momentami naprawdę przytłacza, jednak systematyczne nawiązywanie do kilku podstawowych melodycznych motywów (naprawdę ciekawych, ma Morse jak zwykle smykałkę do firmowania swoim nazwiskiem nośnych dźwięków) mocno wszystko spaja.

Album utrzymany jest naturalnie w konwencji progresywnego rocka, podanego często z symfonicznym rozmachem (Overture, Breath Of Angels, Broken Sky/Long Day). Przeciwstawiającego rockowy, bądź hard rockowy, “rozkrzyczany” żar (City Of Destruction, Draw The Line, The Man In The Iron Cage, I'm Running) z delikatnością i subtelnością (The Dream, Sloth, The Mask). Do tego sięgającego do różnych środków wyrazu, jak saksofon (Shortcut To Salvation), dęciaki (I'm Running), czy chór gospel (Breath Of Angels). No i wreszcie czerpiącego garściami z klasyki rocka od The Beatles, poprzez Queen, Yes a na Genesis kończąc. Zresztą takie The Ways Of A Fool, a szczególnie Slave To Your Mind jedzie staruteńkim Genesis, że aż miło. A poza tym nie brakuje tu kunsztownych solowych partii gitarowych (Eric Gillette), soczystych Hammondowych podkładów, czy zgrabnych wokalnych harmonii. No i są perkusyjne popisy Portnoya, którego jest na tym albumie po prostu pełno. Już widzę, jak podczas warszawskiego koncertu, przy niektórych numerach będzie go roznosić energia i trudno mu będzie usiedzieć. Właśnie, krążek zaostrza apetyt przed tym zbliżającym się wydarzeniem. Fajnie będzie usłyszeć te nagrania w koncertowych wersjach.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.