Siedemnaście Mgnień Wiosny – odcinek XVII.
Czemu taka nietypowa numeracja? Ano, poprzedniej wiosny było tylko 16 odcinków, więc wypada skończyć jeden – jak się to obecnie, bezsensownie nazywa – sezon serialu, nim przejdzie się do kolejnego. Tak więc, dziś ostatni premierowy album Weather Report.
Zespół dokonał żywota w roku 1986 i od tamtej pory, mimo licznych propopzycji i sporego zainteresowania fanów, nigdy nie doszło do reaktywacji choćby na jeden koncert (w roku 1991 – gdy Zawinul jeden jedyny raz stanął na scenie obok Milesa Davisa – było najbliżej ziszczenia się marzeń). Pozostały składanki, materiały koncertowe, rejestracje wideo (jest dostępny m.in. bardzo fajny koncert z Pastoriusem i wczesny koncert z roku 1971) i płyty-hołdy. W roku 2002 Columbia zrobiła fanom sporą niespodziankę, wydając podwójny album z niepublikowanymi wcześniej nagraniami koncertowymi.
Najwcześniejsze materiały na „Live And Unreleased” pochodzą z koncertu 27 listopada 1975 w New Victoria Theater w Londynie (skład z sekcją rytmiczną Johnson-Thompson), najmłodsze zarejestrowano siedem i pół roku później, 3 czerwca 1983 w Hammersmith Odeon również w Londynie (sekcja Bailey-Hakim). Nagrania poustawiano w kolejności niechronologicznej: z dość jeszcze surowo brzmiącego „Freezing Fire” (1975) przeskakujemy prosto w bogato brzmiące, epatujące nowoczesnym brzmieniem cyfrowych syntezatorów „Plaza Real” (1983), potem wpadamy w „Fast City” (1980), gdzie Jaco Pastorius, choć dobrze słyszalny, jest już nieco zepchnięty na dalszy plan przez syntezatory, uzupełniające linie basowe jego gitary, a zaraz potem w „Portrait Of Tracy” (1977) to Pastorius wychodzi na pierwszy plan, modyfikując brzmienie swojego Fendera rozmaitymi efektami dźwiękowymi. I tak będzie do końca: dynamiczne „Teen Town” (też 1977) przechodzi w przesycone elektroniką i pulsującymi rytmami „Man In The Green Shirt” (1975), a elegancko, gładko brzmiące „Two Lines” (1983) wpada w szorstkie, zapowiadające „punk-jazz” ery Pastoriusa „Cigano” z 1975…
Jedyne, co można tej płycie zarzucić, to właśnie ograniczenie się do mniej więcej połowy czasu działalności Weather Report: trochę brakuje nagrań sprzed 1975, sprzed ery syntezatorów, gdy zamiast pojedynczych, zwartych kompozycji słuchacze dostawali wielominutowe, zespołowe jamowanie na motywach znanych z płyt utworów, co dałoby pełny obraz tego, jak przez lata zmieniał się charakter koncertowych poczynań grupy Zawinula. Natomiast otrzymaliśmy interesujący, wciągający zestaw nagrań dokumentujących sceniczne popisy Weather Report, który dobrze broni się tak jako uzupełnienie kolekcji, jak i w charakterze przewodnika „z czym się ten Report właściwie je”. Co nie zmienia faktu, że najbardziej frapującym dokumentem koncertowym zespołu (w wersji audio) pozostaje „Live In Tokyo”.