ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Weather Report ─ Sweetnighter w serwisie ArtRock.pl

Weather Report — Sweetnighter

 
wydawnictwo: Columbia 1973
dystrybucja: Sony Music Polska
 
1. Boogie Woogie Waltz (Zawinul) [13:04]
2. Manolete (Shorter) [05:55]
3. Adios (Zawinul) [02:58]
4. 125th Street Congress (Zawinul) [12:12]
5. Will (Vitous) [06:19]
6. Non-Stop Home (Shorter) [04:50]
 
Całkowity czas: 44:19
skład:
Joe Zawinul – Acoustic and Electric Piano, Synthesizer. Wayne Shorter – Soprano and Tenor Sax. Miroslav Vitous – Electric and Acoustic Bass. Eric Gravatt – Drums. Don Um Romao – Percussion, Bell, Tambourine, Chucalho, Pandeiro, Cuica, Tamanco, Gong, Cowbell, Cachici, Wood Block, Vaibis-Stone, Chinese Tom-Tom, Cymbal, Castanhola, Caxixi, Wood Flute. Andrew White III – Electric Bass, English Horn. Herschel Dwellingham – Drums. Muruga – Moroccan Clay Drums, Tympani, Splash Cymbal, Toy Roller, Israeli Jar Drum.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,15
Arcydzieło.
,12

Łącznie 32, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
26.04.2014
(Recenzent)

Weather Report — Sweetnighter

Siedemnaście Mgnień Wiosny – odcinek IV.

„Live In Tokyo” – chyba trochę niezamierzenie – okazała się podsumowaniem wczesnego okresu działalności Weather Report; okresu elektrycznego jazzu, z niewielkim udziałem elektroniki, zbudowanego na zasadzie prawie nieustającej zbiorowej improwizacji, gdzie kilku muzyków jednocześnie prowadziło partie solowe, dopełniając się i przenikając. Joe Zawinul postanowił spróbować czegoś innego, nieco zmodyfikować swoją muzykę: poszczególne utwory miały być bardziej domknięte kompozytorsko (wcześniej zdarzało się, że utwór  na papierze składał się de facto z otwierających całość kilku-kilkunastu taktów, a cała reszta była spontanicznie improwizowana), nadal pozostawiając miejsce na spontaniczne grupowe popisy, ale muzyka miała być mocniej niż wcześniej ujęta w kompozycyjne karby; z drugiej zaś strony – postanowił bardziej niż wcześniej wyeksponować rytmikę: pulsujące rytmy miały stać się podstawową częścią utworu. Na decyzję klawiszowca miały wpływ koncerty zespołu: jak sam Zawinul przyznawał, był to albo wóz, albo przewóz, nic pośrodku – jeśli była odpowiednia chemia, było porywająco (czego najlepszym dowodem „Live In Tokyo”), ale jeśli jej nie było, koncert wypadał fatalnie.

Właśnie: nietrudno zauważyć, że w gronie trzech mniej więcej równych sobie muszkieterów ktoś zaczynał stawać się zdecydowanie równiejszy od pozostałych. „Sweetnighter” to ten moment, gdzie Weather Report z w miarę demokratycznego tercetu Wayne Shorter – Miroslav Vitous – Joe Zawinul zaczął się stawać przedsięwzięciem dowodzonym przez klawiszowca, głównego ideologa i muzycznego szefa zespołu. Zwłaszcza że jeden z dwóch pozostałych muszkieterów coraz bardziej był odsuwany na dalszy plan…Miroslav kochał funk i próbował go grać, ale to nie był funkowy muzyk. On pochodził z innego świata, nie czuł tego – tak o basiście mówił perkusista Greg Errico (*01.09.1948), były muzyk Sly And The Family Stone, główny bębniarz Weather Report podczas trasy promującej „Sweetnighter”.

Funk, Sly And The Family Stone – już widać, w jakim kierunku Zawinul zapragnął skierować muzykę Weather Report. Nie był może pionierem – wszak w roku 1972 ukazała się nowatorska, pionierska płyta „On The Corner” Milesa Davisa, jak wiele wyprzedzających swą epokę dzieł niezrozumiana przez krytyków i chyba częściowo też przez publiczność. Równo pół roku po wydaniu „Sweetnighter” miał się zaś ukazać album „Head Hunters” Herbiego Hancocka… Zawinul nie był może pierwszym jazzmanem, który zainteresował się funkiem, osadził swoją muzykę na rytmie – ale z perspektywy czasu, z perspektywy całego dorobku Weather Report widać, że flirt z funkiem okazał się dla Zawinula czymś absolutnie przełomowym: właściwie każda następna płyta zespołu będzie nosiła piętno „Sweetnighter”, będzie w mniejszym czy większym stopniu z tejże płyty się wywodzić.

Ale żeby grać funk, trzeba mieć odpowiednich muzyków, zwłaszcza w ramach sekcji rytmicznej – a, jak już wiemy, Vitous nie bardzo czuł funkowy groove. Za cztery struny chwycił więc muzyk, który w orbicie Weather Report już się wcześniej pojawił: Andrew White III (*01.09.1942) gościnnie zagrał na „I Sing The Body Electric” na rożku angielskim, teraz w trzech utworach – „Boogie Woogie Waltz”, „125th Street Congress” i „Non-Stop Home” – obsłużył partie gitary basowej (a na rożku angielskim też sobie pograł). Eric Gravatt też nie do końca czuł funkowe brzmienie, więc za perkusją w większości utworów zasiadł Herschel Dwellingham. Sekcja perkusjonaliów też została mocno rozbudowana: obok Dona Um Romao pojawił się Muruga Booker (*27.12.1942), znany ze współpracy z kolejnym gigantem funku – George’em Clintonem. Płyta ukazała się w końcu kwietnia 1973.

Już od pierwszych dźwięków otwierającego całość „Boogie Woogie Waltz” słychać różnicę, słychać, że zespół (czy raczej Joe Zawinul) jest już w nieco innym miejscu, niż na wcześniejszych płytach Weather Report – i nie chodzi mi tu o nowocześniejsze brzmienie, o syntezatorowe fanfary. Różnica tkwi w tzw. groove, w napędzającym całość pulsowaniu sekcji: „Boogie Woogie Waltz” miło kołysze, niesiony transowym, funkującym rytmem (który sam twórca określił mianem pierwszego hip-hopowego rytmu w historii), podawanym przez rozbudowaną sekcję rytmiczną (w tym kolejny podpatrzony u Milesa patent: przeplatające się partie kontrabasu Vitousa i gitary basowej White’a), ozdabiany efektownymi partiami klawiszy i saksofonu. Jakby bratem-bliźniakiem tego utworu jest „125th Street Congress” – co prawda Zawinul skupia się tu wyłącznie na fortepianie elektrycznym (po staremu przepuszczanym przez różne efekty), Andrew White znów sięga po rożek angielski, wdając się w ciekawe duety z Shorterem, ale dominującą rolę odgrywa tu hipnotyczny, nieustający, płynący, funkowy rytm, podkreślany przez całą baterię przeszkadzajek i (znów grające równocześnie) gitarę basową i kontrabas.

„Manolete” to rzecz bliższa wczesnym płytom Weather Report: kojące dźwięki fortepianu elektrycznego, zespołowe improwizowanie, wyraźnie zaznaczona, podkreślona w miksie partia kontrabasu, efektowny perkusyjny duet Dwellingham-Gravatt finezyjnie napędzający całość, różne odjechane ozdobniki perkusjonaliów… Podobnie wypada amorficzne, pozbawione wyraźnego rytmu, oparte na spokojnej rozmowie saksofonu, perkusjonaliów, gitary basowej, rożka angielskiego i fortepianu elektrycznego „Adios”, jakby rodem wprost z „I Sing The Body Electric”. Vitous próbuje rytmicznego, funkującego grania w „Will”: próbuje może bez specjalnego powodzenia – jednak słychać, że faktycznie nie czuje on funkowego groove’u – tym niemniej, jest to ciekawy utwór, znów oparty na wyeksponowanym rytmie (chwilami nawet Zawinul wygrywa mocne, rytmiczne partie). A wieńczący całość „Non-Stop Home” to „twardy” jazz-rock, z różnymi odjechanymi efektami syntezatorów, mocno zaznaczonym rytmem i dynamiczną, agresywną sekcją rytmiczną (zwłaszcza partiami perkusyjnymi Dwellinghama i Gravatta) – chwilami przypomina to pierwsze płyty Mahavishnu Orchestra.

Przejściowa, intrygująca płyta. Świadectwo rozwoju Weather Report: Joe Zawinul, wciąż zakorzeniony w stylu znanym z pierwszych płyt zespołu, zaczyna badać nowe terytoria, wzbogacać swoją muzykę. Co w jeszcze większym stopniu poczyni na kolejnej płycie. Pierwszej manifestacji dojrzałego, bogatego stylu Weather Report.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.