ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Weather Report ─ Weather Report w serwisie ArtRock.pl

Weather Report — Weather Report

 
wydawnictwo: Columbia 1971
dystrybucja: Sony Music Polska
 
1. Milky Way (Shorter, Zawinul) [02:34]
2. Umbrellas (Shorter, Vitous, Zawinul) [03:28]
3. Seventh Arrow (Vitous) [05:24]
4. Orange Lady (Zawinul) [08:44]
5. Morning Lake (Vitous) [04:27]
6. Waterfall (Zawinul) [06:21]
7. Tears (Shorter) [03:28]
8. Eurydice (Shorter) [05:44]
 
Całkowity czas: 40:09
skład:
Joe Zawinul – Electric and Acoustic Piano. Wayne Shorter – Tenor and Soprano Saxophones. Miroslav Vitous – Electric and Acoustic Basses. Alphonse Mouzon – Drums, Voice. Airto Moreira – Percussion. Barbara Burton – Percussion. Don Alias – Percussion.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,1

Łącznie 10, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
22.03.2014
(Recenzent)

Weather Report — Weather Report

Siedemnaście Mgnień Wiosny – odcinek I.

Można nie lubić Milesa Davisa. Wszak był egocentrycznym (czy wręcz: egomaniakalnym), aroganckim narcyzem, święcie przeświadczonym o swym geniuszu i wielkości. Można go nie lubić – ale należy oddać cesarzowi, co cesarskie: był wszak świetnym trębaczem i kompozytorem, a także miał niesamowitego nosa do wyszukiwania i oszlifowywania młodych muzyków, którym współpraca z Davisem znacząco pomagała w rozpoczęciu kariery. Lista alumnów Milesa zawiera wiele znamienitych nazwisk, wśród których znajdziemy między innymi pewnego saksofonistę rodem z Newark i pewnego pianistę, z wyboru Amerykanina, rodzonego wiedeńczyka.

Wayne Shorter (*25.08.1933) – co wydaje się szokujące – za pierwszym razem odrzucił propozycję przystąpienia do tzw. Pierwszego Wielkiego Kwintetu Davisa (z którego właśnie – w roku 1960 – odszedł John Coltrane). Głównie dlatego, że udzielał się z wielkim powodzeniem w orkiestrze Arta Blakeya, pełniąc rolę jej dyrektora muzycznego; a także z uwagi na to, że nie do końca czuł się gotowy na granie z Milesem. Ale Davis niczym drapieżnik nie zamierzał tak łatwo porzucić upatrzonego celu. I gdy w roku 1964 formował Drugi Wielki Kwintet – z Ronem Carterem, Tonym Williamsem i kolejną przyszłą wielką gwiazdą jazzu, niejakim Herbiem Hancockiem – znów zaczął podchody do Shortera. Tym razem uwieńczone sukcesem. Shorter został nie tylko saksofonistą kwintetu, ale także dostawcą sporej części kompozycji na znakomite albumy Davisa z połowy lat 60. To spod jego pióra wyszło m.in. „Nefertiri”, „Prince Of Darkness” czy „E.S.P.”. W roku 1969 ciągle rozszerzająca się, zmieniająca muzyka Davisa, który coraz chętniej korzystał z elektrycznych instrumentów, doprowadziła go do płyty „In A Silent Way” – jednego z fundamentalnych, przełomowych albumów w historii współczesnej muzyki i jednej z najważniejszych płyt fusion jazzu – połączenia jazzowych struktur i improwizacyjnej swobody z rockowym brzmieniem i funkową, nowoczesną rytmiką. Płytę nagrywał iście gwiazdorski skład – obok Davisa, Shortera, Hancocka i Williamsa na albumie pojawili się kolejni przyszli giganci jazzu: pianista Chick Corea, kontrabasista Dave Holland i gitarzysta John McLaughlin. Pojawił się też pewien emigrant z Europy, którego rola pierwotnie miała się ograniczyć do dostarczenia tytułowego utworu „In A Silent Way” oraz współtworzenia „It’s ‘Bout That Time” – kompozycji, które wypełniły stronę B płyty („In…” użyto jako wstęp i zakończenie „It’s…” – zastosowano tu klasyczną formę A-B-A). Ostatecznie kompozytor „In A Silent Way” zagrał na płycie na organach elektrycznych i pozostał z Davisem podczas nagrywania kolejnej płyty, „Bitches Brew”, w którą również miał kompozytorski wkład.

Josef Zawinul (*07.07.1932), absolwent Konserwatorium Wiedeńskiego, za Oceanem znalazł się w roku 1959 jako stypendysta Berklee College Of Music. Szybko zaczął sobie wyrabiać nazwisko na jazzowej scenie Wschodniego Wybrzeża: grał z zespołem Maynarda Fergusona (w którym poznał niejakiego Wayne’a Shortera), z Dinah Washington, z zespołem Cannonballa Adderleya. Nie tylko grał, także tworzył: choćby przebojowe „Mercy Mercy Mercy” czy społecznie zaangażowane, poświęcone Jessemu Jacksonowi „Country Preacher”. Z Davisem nagrywał tylko w studiu (na żywo razem wystąpili jeden raz w roku 1991). W międzyczasie Shorter – równolegle z graniem z Milesem prowadzący całkiem udaną karierę solową – zaczął poważnie rozważać odejście spod skrzydeł Davisa i założenie własnego zespołu. A że Zawinula również zaczęła kusić samodzielność – panowie szybko podjęli decyzję o stworzeniu własnego zespołu jazzowego. Josef – czy raczej już Joe – skaperował kolejnego emigranta z Europy, czechosłowackiego basistę i kontrabasistę Miroslava Vitousa (*06.12.1947), z którym miał często okazję grywać (jak twierdził Vitous, to Shorter ściągnął go do nowo powstałego zespołu, a Zawinul dołączył wkrótce potem). Za bębnami zasiadł Alphonse Mouzon (*21.11.1948). Zainspirowani „Kurewskim Nasieniem”, Joe, Miroslav i Wayne postanowili zaprosić do zespołu także perkusjonalistę. Jako pierwszy pojawił się kolejny alumn Davisa, Don Alias (*25.12.1939), który jednak nie wytrwał w zespole zbyt długo: nie potrafił znieść, że Zawinul bez przerwy dyktuje mu, w jaki sposób ma grać. Znudzony ciągłymi kłótniami, Joe zaprosił na miejsce Dona… kolejnego z wychowanków Milesa – Brazylijczyka Airto Moreirę (*05.08.1941). Dodatkowo pojawiła się orkiestrowa perkusistka Barbara Burton. I nowy zespół – Weather Report – zaczął pracę nad debiutanckim albumem.

Na początku Weather Report często postrzegano jako odprysk zespołu Milesa Davisa, swoistą kontynuację koncepcji brzmieniowych zaprezentowanych na „Kurewskim Nasieniu”. Choć zespół tworzyli znakomici technicznie muzycy – niewiele było tu indywidualnych popisów: Zawinul, Vitous i Shorter stawiali na grupową improwizację, gdzie każdy z muzyków jednocześnie gra swoją solówkę i improwizuje. Dodajmy do tego rozbudowaną sekcję perkusyjną (choć na płycie wymieniono tylko Airto i Mouzona – Joe pokłócił się z Burton o kwestie finansowe związane z koncertami i zarówno ją, jak i Aliasa pominął na okładce) i charakterystyczne dźwięki fortepianu elektrycznego, którego brzmienie – podobnie jak u Milesa – Zawinul chętnie przetwarzał i modyfikował… Wydany w maju 1971 album „Weather Report” przyjęto bardzo ciepło (m.in. nagroda dla płyty roku czasopisma „Down Beat”). Po latach broni się on bardzo dobrze: jest on pierwszym krokiem ku dojrzałemu brzmieniu Weather Report, jakie miało się pojawić już za kilka lat, zarazem intrygująco przetwarzając i rozwijając Davisowskie pomysły z „Kurewskiego Nasienia”.

Całość otwiera „Milky Way” intrygujący klawiszowo-saksofonowy pejzaż o – zgodnie z tytułem – “mgławicowym”, kosmicznym brzmieniu, w którym dźwięki fortepianu i arpeggia saksofonu (Shorter grał na mocno wytłumionym saksofonie, wprawiając struny fortepianu Zawinula w wibracje, a powstałe dźwięki Joe przetwarzał różnymi efektami.) nakładają się całkowicie na siebie, dając nietypowy, syntezatorowy wręcz efekt..

„Umbrellas” to na całej płycie rzecz najbliższa abstrakcyjnemu jazz-rockowi „Kurewskiego Nasienia”: funkujący, kroczący rytm sekcji, okazjonalne, nagłe zmiany tempa, wszechobecne dźwięki fortepianu elektrycznego przeplatającego się z saksofonem, wyeksponowana gitara basowa… Z podobnego pnia wyrasta „Seventh Arrow”: rozbuchany, dominujący nad całością Shorter, pięknie podbijany przez fortepian elektryczny, gęste partie bębnów i perkusjonaliów i masywne linie basowe. Jakby dla równowagi, „Orange Lady” to spokojna, nastrojowa „rozmowa” Shortera i Zawinula. Nawet gdy po czterech minutach włączają się perkusjonalia i kontrabas – nadal jest spokojnie, subtelnie. Równie spokojnie, powoli podążają przed siebie „Morning Lake” i ciekawie wzbogacony wokalizami „Tears”. „Waterfall” wypada nieco dynamiczniej, ale nadal jest dość spokojny, główny nacisk położono tu na tworzenie nastroju. Na sam koniec jest „Eurydice”, o co nieco swingowym, rozbujanym rytmie, z ładnie solującym Shorterem i rozpędzonym kontrabasem Vitousa, wraz z bardzo precyzyjnym Mouzonem nadającym całości odpowiedniego szwungu, spuentowana spokojniejszym, wyciszonym finałem.

Fajna, ładna płyta, mająca jedną podstawową wadę: Shorter i Zawinul jeszcze do końca chyba nie okrzepli jako w pełni samodzielni liderzy i kompozytorzy i całość – zwłaszcza pod koniec – robi się co nieco monotonna.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.