ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Young, Neil ─ Are You Passionate? w serwisie ArtRock.pl

Young, Neil — Are You Passionate?

 
wydawnictwo: Reprise 2002
dystrybucja: Warner Music Poland
 
1. You’re My Girl (Young) [04:41]
2. Mr. Disappointment (Young) [05:26]
3. Differently (Young) [06:04}
4. Quit (Don’t Say You Love Me) (Young) [06:02]
5. Let’s Roll (Young) [05:54]
6. Are You Passionate (Young) [06:08]
7. Goin’ Home (Young) [08:49]
8. When I Hold You In My Arms (Young) [04:44]
9. Be With You (Young) [03:32]
10. Two Old Friends (Young) [06:15]
11. She’s A Healer (Young) [09:08]
 
Całkowity czas: 65:43
skład:
Neil Young – Guitar, Piano, Vocals. Booker T. Jones – Organ, Vibes, Vocals. Duck Dunn – Bass, Vocals. Steve Potts – Drums, Bongos, Tambourine. Frank ‘Poncho’ Sampedro – Guitar, Vocals. Billy Talbot – Bass, Vocals. Ralph Molina – Drums, Vocals. Tom Bray – Trumpet. Pegi Young – Vocals. Astrid Young – Vocals.
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
16.06.2013
(Recenzent)

Young, Neil — Are You Passionate?

Przystanek Kanada odcinek XXXIX: Nie ma ideałów (Nothing’s Perfect).

Gdy trasa koncertowa „Friends & Relatives” dobiegła końca, Neil Young po krótkim odpoczynku zaczął wraz z Crazy Horse pracę nad nowym albumem sesyjnym. Skala nowego przedsięwzięcia była bardzo duża: płyta z premierowym materiałem, będąca concept-albumem opowiadającym zamkniętą historię, do tego książka i film… Tyle że tworzenie nowych kompozycji szło Youngowi opornie. Zniechęcony, chwilowo podziękował Crazy Horse, odłożył ambitną koncepcję na półkę i postanowił nieco poeksperymentować. Do pracy nad nowym albumem zaprosił soulowego muzyka i kompozytora, Bookera T.Jonesa, planując połączyć swoje gitarowe granie z soulowo-funkowymi brzmieniami.

Praca ruszyła w lutym 2001 i posuwała się do przodu dość powoli; Young potem przyznał, że tworzenie nowych utworów przychodziło mu dość ciężko. Neil całkowicie skupił się na pracy w studio, z jednym wyjątkiem: 21 września wystąpił na charytatywnym koncercie „America: A Tribute To Heroes”, z którego cały zysk przeznaczono dla rodzin ofiar terrorystycznych zamachów 11 września. Tragedia ta znalazła również odbicie w repertuarze nowej płyty: pod wpływem informacji o pasażerach lotu nr 93, którzy za cenę życia udaremnili zamach na Kapitol, Young napisał utwór „Let’s Roll”, wydany na singlu. Praca potrwała do początku grudnia; album ukazał się w kwietniu roku następnego.

Jest to dość dziwny album. Nierówny, niespójny, dość chaotyczny. Podobnie jak w przypadku Pearl Jam na albumie „Mirror Ball”, Young potraktował Jonesa wyłącznie na prawach gościnnie zaproszonego muzyka, pozostając wyłącznym autorem całości muzyki i tekstów. Booker T. Jones wywiązał się z zadania rzetelnie, ozdabiając nowe utwory Neila ciekawymi partiami organów, nadal jednak całość pozostawia niedosyt; chwilami trudno uniknąć wrażenia, że te utwory wypadłyby ciekawiej, gdyby Jones mógł do nich wtrącić swoje kompozytorskie trzy grosze.

Na pewno nie brakuje tu fragmentów udanych. Otwierający całość solidny rockowy utwór “You’re My Girl” ma całkiem fajny riff, przyjemny drive, fajnie sobie płynie. Rytm „Mr.Disappointment” wywiedziono z funku i przyjemnie doprawiono soulem; fajnie wypadają tu duety Jonesa i Younga (organowo-gitarowe i wokalne: melorecytacje Bookera i melodyjny śpiew Neila); do tego sympatyczna solówka gitary… Podobnie (aczkolwiek jeszcze bardziej soulowo i bez śpiewu Bookera; przy mikrofonie stanął Donald Dunn) wypada „Differently”. „Don’t Say You Love Me” to próba zmierzenia się z funkowym rytmem, do którego dodano jeszcze nieco bluesowe partie gitary i kobiece, ciepłe chórki. Jest jeszcze utwór tytułowy – nastrojowa ballada, swoista youngowska wersja bluesa. Niezły riff i fajny drive ma typowo rockowy „Be With You”. Jest jeszcze bodaj najciekawsza na całej płycie ballada „Two Old Friends” i solidny, znów wywiedziony z funku „Let’s Roll” – może przesadnie patetyczny tekstowo, ale… cóż – powstał zaledwie kilka tygodni po 11 września, na gorąco.

Niestety, Neil nie oparł się pokusie zamieszczenia na tej płycie wszystkiego, co podczas sesji zarejestrowano (prawie wszystkiego – premiery studyjnej nie doczekało się na razie wspomniane w książeczce „Gateway Of Love”). A jest tu parę fragmentów, które niestety zaniżają ocenę całości. Przede wszystkim przesadnie ckliwa soulowa ballada „When I Hold You In My Arms”. Finałowe, rozimprowizowane „She’s A Healer”, mimo ciekawego pomysłu z trąbką w tle i fortepianowych dodatków, wypada zbyt chaotycznie, snuje się bez celu przez dziewięć minut. Jest jeszcze „Goin’ Home” – dobry, motoryczny, również rozimprowizowany utwór, w przeciwieństwie do „She’s A Healer” mający konkretny kierunek i sens – tyle tylko, że słychać, iż to rzecz z zupełnie innej bajki: jedyny na całej płycie utwór nagrany z Crazy Horse, pozbawiony organowych dodatków i soulowo-funkowych inklinacji reszty kompozycji.

„Are You Passionate?”, mimo pewnych wad, jest płytą całkiem interesującą, jak najbardziej do posłuchania. Jednak flirt z soulem i funkiem okazał się dla Younga jednorazowym wyskokiem: gdy album się ukazał, Neil był już pochłonięty kolejnym projektem – a właściwie: starym projektem, do którego podszedł na nowo, na razie skupiając się na części muzycznej. Co z tego wynikło – o tym w odcinku XL: Cicely.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.