ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Moody Blues, The ─ Lovely To See You w serwisie ArtRock.pl

Moody Blues, The — Lovely To See You

 
wydawnictwo: Image Entertainment 2005
 
All songs written by Justin Hayward, except where noted.
Disc One
"Lovely to See You" - 4:13
"Tuesday Afternoon (Forever Afternoon)" - 4:23
"Lean on Me (Tonight)" (John Lodge) - 4:44
"The Actor" - 5:46
"Steppin' in a Slide Zone" (Lodge) - 4:51
"The Voice" - 4:17
"Talking Out of Turn" (Lodge) - 5:43
"I Know You're Out There Somewhere" - 5:23
"The Story in Your Eyes" - 3:54
Disc Two
"Forever Autumn" (Wayne/Virgrass/Osborne) - 4:33
"Your Wildest Dreams" - 4:55
"Isn't Life Strange" (Lodge) - 7:48
"The Other Side of Life" - 5:06
"December Snow" - 4:45
"Higher and Higher" (Graeme Edge) - 5:07
"Are You Sitting Comfortably?" (Hayward/Ray Thomas) - 4:43
"I'm Just a Singer (In a Rock and Roll Band)" (Lodge) - 6:46
"Nights in White Satin" - 6:00
"Question" - 6:09
"Ride My See-Saw" (Lodge) - 5:12
 
Całkowity czas: 104:22
skład:
Justin Hayward: vocals, guitar/ John Lodge: vocals, bass/ Graeme Edge: drums, vocals
Additional Personnel:
Gordon Marshall: drums/ Paul Bliss: keyboards/ Bernie Barlow: keyboards, backing vocals/ Norda Mullen: flute, guitar, backing vocals
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 1, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
04.01.2013
(Recenzent)

Moody Blues, The — Lovely To See You

 „Voices in The Sky” – Historia The Moody Blues płytami pisana.

 Jeśli  tak bliżej przyjrzeć się koncertowym albumom The Moodies, to „Lovely to See You” w zasadzie był ich w  pierwszym (i ostatnim) normalnym „żywcem”. Dlaczego? Bo granie z orkiestrą symfoniczną na pewno nie jest codziennością koncertową  i trudno to traktować jako normę. A jakieś wygrzebane z archiwum nagrania wątpliwej jakości, „rzucone” na rynek, żeby podtrzymać zainteresowanie zespołem,  na pewno nie są pełnowartościowym wydawnictwem. I tak okazuje się, że fani The Moody Blues czekali na pierwszy, typowy koncertowy krążek praktycznie czterdzieści lat! Czy warto było? Beżart…  Są ludzie, którzy mówią, że warto było czekać ponad czterdzieści lat na upadek komuny, ale chyba nie znajdzie się nikt, kto by twierdził, że warto czekać czterdzieści lat na płytę jakichś szarpidrutów. Jaka by nie była.

 A trzeba przyznać, że ta jest naprawdę bardzo dobra. Orkiestry co prawda nie ma, ale na scenie jest siedem osób – czyli też wcale nie mało. W każdym razie wystarczająco dużo, żeby ta muzyka zabrzmiała naprawdę dobrze. Repertuar – pewne rzeczy muszą być i już. Wiadomo, że żaden występ nie może obyć się bez „Nights in White Satin”, „Tuesday Afternoon”, „Question”, „Ride My See-Saw”, czy podobnych żelaznych punktów programu. Ale za to miłym zaskoczeniem jest dla mnie obecność kilku utworów, których bym się tutaj raczej nie spodziewał – przede wszystkim „The Actor” i „Forever Autumn”. „Steppin’ in a Slide Zone” też się nie spodziewałem, a niestety jest. No cóż, bywa.

 The Moodies mają to do siebie, że ich nagrania koncertowe przede wszystkim są ładne i trudno znaleźć jakiś specjalnie porywające wykonania, ale też nie ma jakichś ewidentnych knotów (to znaczy są, ale wśród tych starszych) – bardzo starannie, porządnie zagrane,  a od czasu do czasu natkniemy  się na coś bardziej wyjątkowego. Tutaj  na pewno będzie to „The Actor”, „Forever Autumn” i jeden z moich ulubionych koncertowych numerów The Moodies – „The Story In Your Eyes”. Wykonania  „Tuesday Afternoon” i „Nights…” też trzeba uznać za jaśniejsze momenty koncertu, tak jak również „The Voice”, „Talking Out of Turn”, no i  „December Song”, który wcale nie robi tutaj za ubogiego krewnego. Wśród szacownych klasyków zespołu prezentuje się naprawdę okazale – to faktycznie świetna piosenka. Co ciekawe, nawet te utwory, które w wersjach studyjnych niespecjalnie mi leżą, tutaj podobają mi się dużo bardziej.

 O „Lovely to See You”, tak jak o “A Night at The Red Rocks” również można powiedzieć, że spóźnione jest o ładnych parę lat, bo coś takiego powinno ukazać się najpóźniej w 1974 roku. No ale cóż – ukazało się  nico ponad siedem lat temu. Co ciekawe,  to właśnie ten album zmotywował mnie do podjęcia odpowiednich działań, żeby wreszcie pooglądać The Moodies na żywo – nie te z orkiestrą, ale właśnie ten. Bo te z orkiestrą to  coś wyjątkowego, jak święto – było, przeszło i raczej nie ma co liczyć, że jeszcze będzie. A jak posłuchałem „Lovely to See You”, pomyślałem sobie – kurde, jak fajnie grają! Może by namierzyć gdzieś ich koncert? No i kurde jest taka poważna szansa – jadą w czerwcu w dość sporą trasę po Europie. Oczywiście Polskę omijają, bo w Polsce nikt o nich nie słyszał. Przynajmniej promotorzy. No ale od czego są tanie linie lotnicze, internet i karta kredytowa?

 Tydzień temu napisałem, że to ostatnia płyta The Moodies, którą mi się w ogóle chce recenzować. Zostały mi jeszcze dwa koncerty, a w zasadzie dwie płyty z archiwalnym  materiałem zarejestrowanym na żywo, przy czym jedna to jest zbiór nagrań z BBC, a druga –  tragicznej jakości koncert z Isle of Wight. Ale ponieważ są w oficjalnej dyskografii, trzeba coś o nich napisać – nie ma że boli – jak wszyscy, to wszyscy – babcia też.

 Może tylko  szkoda, że nie ma już Raya Thomasa…

 

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.