ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Saga ─ 20/20 w serwisie ArtRock.pl

Saga — 20/20

 
wydawnictwo: Eagle Records 2012
 
1. Six Feet Under (4:56)
2. Anywhere You Wanna Go (5:30)
3. Ellery (4:09)
4. Spin It Again (4:41)
5. Another Day Out Of Sight (4:19)
6. One Of These Days (4:46)
7. Ball And Chain (4:18)
8. Lost For Words (4:34)
9. Show And Tell (4:42)
10. Till The Well Runs Dry (6:20)
 
Całkowity czas: 48:15
skład:
- Michael Sadler / vocals, guitar, bass, synthesizer, drums - Jim Crichton / bass, keyboards, Moog synthesizer, guitar - Ian Crichton / guitar - Jim Gilmour / synthesizer, keyboards, vocals, clarinet, harmonica - Mike Thorne / drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 10, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
05.09.2012
(Recenzent)

Saga — 20/20

Jejku, jejku! Co za rocznik! Dobrych płyt jak nasrało! Moja „krótka” lista tegorocznych albumów, o których trzeba napisać, bo trzeba,  rozrasta się prawie z dnia na dzień. Kiedy tylko skończę się bawić w koncertowy dokształt, to biorę się za rzeczy bieżące już tak na poważnie. Na razie   poza kolejką najnowsza Saga, bo to mój ostatni wynalazek i będzie to taka recenzja na świeżo, jeszcze pod wpływem emocji jakich doznałem zaledwie kilka dni temu, słuchając „20/20” po raz pierwszy.

 Po pierwsze wrócił Sadler. I bardzo dobrze. Jednak na „Human Condition” trochę mi go brakowało, bez niego Saga  była jednak trochę innym bandem.

 „20/20” – psy szczekają, karawana idzie dalej. Wygląda na to, że Saga to jedna z tych grup, które od swoich początków grają w zasadzie to samo i tak samo. Z innych takich wykonawców przychodzą mi jeszcze do głowy AC/DC i Motorhead,  to jednak całkiem inna para muzycznych kaloszy. Ale o tyle to podobne, że  wszyscy ci wykonawcy wymyślili w swoich prapoczątkach pewną formułę grania i  trzymają się tego do dzisiaj, a co najważniejsze potrafią cały czas organizować sobie na tyle dobre pomysły, żeby  nikt nie mógł powiedzieć, że dana formuła się wyczerpała.

Przy okazji „Trust” napisałem,  że właściwie utwory z pierwszych i z tamtej płyty wiele się nie różnią, tyle, że te nowe są lepiej nagrane. Cały czas jest to w zasadzie to samo – „gęste” granie, dużo klawiszy, pokręcone rytmy, charakterystyczny nieco nowofalowy wokal Sadlera i specyficzna melodyka utworów – nie do podrobienia. Z braku laku, Saga zwykle wrzucana jest do progresywnego worka, ale na dobrą sprawę, oni zawsze szli swoja drogą – gdzieś tak pomiędzy AORem, progiem, a nawet nową falą.

 Po „20/20” żadnych niespodzianek nie mamy się co spodziewać. I bardzo dobrze, bo nie ma co poprawiać rzeczy, która funkcjonuje bardzo dobrze. A obecnie Saga funkcjonuje bardzo dobrze. Całej dyskografii Kanadyjczyków nie znam, ale jej sporą część to tak i moim zdaniem jest to płyta na poziomie tych najbardziej klasycznych z wczesnych lat osiemdziesiątych. Na pewno nie lepsza od „Worlds Apart”, ale od „Heads Or Tales” to już raczej tak.

 Syntezatorowy wstęp w „Six Feet Under” i od razu serce mocniej mi zaczęło bić – kurde, to nie może być złe! I kurde nie jest. Przy „Ellery” się trochę skrzywiłem, na szczęście „Spin It Again” ponownie sprowadza  wszystko do odpowiedniego poziomu. A przy klawiszowej solówce w „One of These Days” to się prawie zaśliniłem ze szczęścia.  „20/20” jest bardzo równą płyta i gdybym chciał coś wyróżnić, to raczej tylko według tego, co mi się najbardziej podoba, czyli „Six Feet Under”, „Spin It Again” – najostrzejszy numer z krążka, „One of These Days” – bo syntezatory chodzą tam paluszki lizać, no i „Till  The Well Runs Dry”.

 Gwoli podsumowania – „20/20” wypada zaskakująco świeżo, ale mniej tu chodzi o muzykę, bo ta to akurat „stara, dobra Saga”,  raczej o młodzieńczy entuzjazm, z jakim została nagrana, a to w tym wieku towar lekko deficytowy. Jednak widocznie ostatnio nad Kanadą jakieś dobre wiatry wiały, bo ich bardzie sławni, acz równie leciwi krajanie też popełnili zacny album, lutując równo, głośno i z przytupem, jakby byli z trzydzieści lat młodsi. Saga nie chciała być gorsza i też mocno pojechali, z podobną werwą. I oby tak dalej. I dużo zdrowia!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.