ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu SBB ─ Absolutely Live '98 w serwisie ArtRock.pl

SBB — Absolutely Live '98

 
wydawnictwo: Yesterday 1999
 
1. Introdukcja (Skrzek, Antymos, Muzykant) [02:55]
2. Odlot (Skrzek, Grań) [11:20]
3. Erotyk (Skrzek, Matej) [06:23]
4. Walkin’ Around The Stormy Bay (Skrzek) [06:11]
5. Memento z banalnym tryptykiem (Skrzek, Matej) [16:34]
Going Away: 6. Freedom With Us (Skrzek, Milik) [05:51]
7. 3rd Reanimation (Skrzek) [04:46]
8. Going Away (Skrzek, Brodowski) [06:45]
9. Żywiec Mountain Melody (Skrzek) [01:27]
10. Singer Oh Singer (Skrzek, Winter) [04:57]
11. Z których krwi krew moja (Skrzek, Matej) [09:09]
 
Całkowity czas: 76:21
skład:
Józef Skrzek – śpiew, gitara basowa, instrumenty klawiszowe (Kurzweil K2000, Minimoog, GEM WS2). Apostolis Antymos – gitara. Mirosław Muzykant – bębny.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 7, ocena: Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
 
 
Ocena: 2 Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
12.11.2011
(Recenzent)

SBB — Absolutely Live '98


Sobota z SBB – odcinek XIII.

Koncerty w USA okazały się ostatnimi występami SBB w składzie z Jerzym Piotrowskim. Perkusista wybrał bowiem freedom i pozostał w Stanach na stałe. Na powrót SBB fani czekali cztery lata. W składzie znów zredukowanym do tria, z Mirosławem Muzykantem (który miał już okazję grać ze Skrzekiem) za perkusją, zespół wznowił koncerty. Pierwszy z nich, 22 sierpnia 1998 na przystani w Giżycku, udokumentowano płytą CD „Absolutely Live ‘98”.

Koncepcja sama w sobie była dobra: wracamy do korzeni, gramy tylko w trójkę, do tego grzejemy ostrzej, bardziej rockowo, bardziej surowo, w przeciwieństwie do dość stonowanego grania prezentowanego przez SBB w kwintecie. No tak, koncepcja była dobra, a realizacja…

Zaczyna się całkiem fajnie. Syntezatorowe odloty Skrzeka. Potem dochodzą gitara i bębny w zgiełkliwym, hałaśliwym unisono. Potem startuje „Odlot”… i od razu słychać, że coś tu nie gra. Konkretnie – perkusja. Muzykant kompletnie nie umie tej kompozycji pociągnąć do przodu, nadać jej odpowiedniej dynamiki, odpowiedniego szwungu; jedyne co robi, to tłucze się bez ładu i składu po całym zestawie perkusyjnym na zasadzie wyprodukowania możliwie największej ilości hałasu. W efekcie cała rozwinięta część instrumentalna zamienia się w jałowe, bezsensowne nabijanie czasu. Do tego całość (nawet po zremasterowaniu) brzmi bootlegowo, co jeszcze ciągnie całe nagranie w dół… Bootlegowa jakość dźwięku i bezsensowne łomotanie perkusji kompletnie masakruje „Walkin’ Around A Stormy Bay” – co ciekawe, Antymos gra tutaj nie na perkusji jak zwykle (niestety), ale na gitarze. „Memento” zagrano w większym niż zazwyczaj fragmencie – co niestety nie wyszło na dobre: całość wypada bez energii, ociężale. Podobnie anemicznie wypada też suita „Going Away”. Na całej płycie jako tako bronią się te fragmenty, w których rola Muzykanta zostaje sprowadzona do niezbędnego minimum. Te, w których perkusista ma za zadanie jedynie trzymać niespieszny rytm, nie musi nadawać dynamiki, popisywać się dużą techniką. Akceptowalnie wypada „Z których krwi krew moja”, poprawnie – „Erotyk” i „Singer Oh Singer” (z adekwatnym do miejsca koncertu zagajeniem w tekście: śpiewaj o miłości – na żaglówce).

Oprócz wybrania złego perkusisty i bardzo przeciętnego brzmienia, na bardzo słaby poziom „Absolutely Live ‘98” wpływa też słyszalny brak zgrania Antymosa i Skrzeka z nowym muzykiem: chociażby w dynamicznych fragmentach „Odlotu” i w „Walkin’ Around The Stormy Bay” słychać go bardzo boleśnie. Nie wiem, ile panowie odbyli prób przed tym koncertem, ale na pewno pomysł, by zarejestrować pierwszy koncert SBB w składzie z Muzykantem, był pomysłem wyjątkowo fatalnym. W efekcie otrzymaliśmy płytę, po którą nawet zaprzysięgli fani SBB powinni sięgnąć w ostatniej kolejności.

Tak szczerze? Omijać z daleka. Zdecydowanie najgorsza płyta SBB.

Za tydzień: Sobota z SBB odcinek XIV: W filharmonii. Czyli powrót do starej koncepcji sprzed ponad dwudziestu lat. Niestety wciąż w tym samym składzie.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.