ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu SBB ─ Nastroje w serwisie ArtRock.pl

SBB — Nastroje

 
wydawnictwo: Jazz’n’Java Records/PomatonEMI 2002
 
1. MOΥΣIKH ENTOΣ YMΩN, MOΥΣIKH YΠEPANΩ YMΩN Muzyka, która jest w nas, jest ponad nami (Anthymos, Arystoteles) [01:51]
2. Za nami wieki wojowników (Pamięci Silesian Blues Band) (Anthymos, Matej) [04:08]
3. W ogrodzie snu (Skrzek, Majewski) [06:34]
4. Pieśń stojącego w bramie (Skrzek, Majewski) [04:38]
5. Knowing Where You Belong (B.Wertico, P.Wertico) [04:37]
6. Pisze to życie scenariusze (Anthymos, Mierzwińska) [04:27]
7. …Or Whatever (Wertico) [05:16]
8. Całkiem spokojne zmęczenie (Skrzek, Pałasz) [05:41]
9. W oceanie się zanurza Liverpool (Skrzek, Apostolis, Wertico, Matej) [02:40]
10. Star Of Hope (Pamięci Ryśka Riedla) (Skrzek, Sławek) [06:40]
11. Don’t Look Back (B.Wertico, P.Wertico) [09:22]
Nagranie dodatkowe: 12. Całkiem spokojne zmęczenie (first mix) (Skrzek, Pałasz) [05:41]
Video: Całkiem spokojne zmęczenie (Skrzek, Pałasz) [04:22]
 
Całkowity czas: 64:43
skład:
Józef Skrzek – śpiew, gitara basowa, harmonijka, instrumenty klawiszowe (Kurzweil 2600KS, Minimoog, Hammond XB-1). Apostolis Anthymos – gitara, gitara basowa, bębny, instrumenty klawiszowe, głos. Paul Wertico – bębny, śpiew.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,6
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,3
Niezła płyta, można posłuchać.
,4
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,5
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,16
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,30
Arcydzieło.
,45

Łącznie 110, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
04.11.2002
(Gość)

SBB — Nastroje

Przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele. Lampka wina w dłoni, rzucona na talerz połamana czekolada (kawowa oczywiście), wesołe ogniki tańczące w kominku, łaszący się do stóp stary, olbrzymi kocur Spaślakiem zwany. Patrzę...za oknem wichura, która jak zwykle spowoduje wiele szkód ( ekipy elektryków zacierają ręce), bębniący o szyby deszcz...ulewa...kap..kap...
Jest mi ciepło, czuję się bezpiecznie. Podchodzę do odtwarzacza, przedzieram się przez stos leżących płyt, wyciągam jedną, ustawiam parametry odsłuchu (normal surround), gaszę światło. Wracam na kanapę z lampką wina, o mały włos nie rozlewając trunku na dywan. Potykam się o rozrzucone bezładnie książki....Hobbit...na półkę....o mały angielski czarodziej...Ron, Hermiona i poczciwy Hagrid, ze już nie wspomnę o starym Albusie Dumbledorze...

Krwistoczerwona okładka (lubię takie) a może w odcieniu starego burgunda? Na okładce twarze trzech panów....Skrzek, Apostolis i...co ja widzę Paul Vertico?....oraz tytuł NASTROJE.....nastroje, nas-troje....ich troje ( Ich Troje!??? przemyka mi przez myśl). Nastroje.....
Szum morza.....THALASSA, THALASSA wołali starożytni na widok morskiej otchłani. Dobiegające z głośników słowa wypowiedziane kiedyś przez mądrego człowieka...MUZYKA JEST W NAS, JEST NAD NAMI, przypomniane przez Lakisa.....Arystoteles...ech kiedy ostatni raz czytałam Poetykę Arystotelesa.....tak...na zaliczenie z filozofii....kalonkagathos..piękno...czyżby kłaniał się znany wszystkim Tatarkiewicz? Ale dosyć filozoficznych dywagacji. Cieszmy się muzyką.
Nastroje.....nastroje...co można napisać o płycie, która zdefiniowana jest już przy pomocy tytułu? Że co utwór to inny nastrój inny element układanki? Że utwory szybkie, dynamiczne przeplatają się z wolnymi, instrumentalne z wokalnymi....nie....to zbyt proste. Co można napisać o kunszcie (der Kunst) muzyków, o umiejętności komponowania i urzeczywistnienia muzycznej myśli...to takie banalne. Czytającym te słowa nie muszę przypominać, KIM są Artyści, którzy podpisali się pod płytką.
....jaka jest ta płyta.....powiedzieć piękna to za mało ....kalon...piękna...kalonkagathos..oj nie opuści mnie to określenie do końca pisania tej recenzji....Pojęcie piękna....zapoczątkowane przecież przez Greków ileś lat temu....przewijać się będzie cały czas....

Czy powinnam pisać o skojarzeniach? Imaginary Day.....Pat Metheny, a skoro Pat to i Paul Vertico….klimat...

PISZE TO ŻYCIE SCENARIUSZE ..to mała cegiełka w kąciku dla patologów ( a może dla Pat-ologów). Jakże uwielbiam to stwierdzenia Marcina K. (zainteresowani wiedzą o kogo chodzi). Skojarzenie z Imaginary day? Jednoznaczne....ale nie mam tego muzykom za złe...taka mała zabawa w skojarzenia. A może Milton Nascimento? Pewnie, że tak! Jest taka cudowna płyta ( czy płyta może być cudowna???) Miltona...Angelus....na której Pat zagrał, a pięknie zaśpiewał Peter G ( i nie tylko on....może kiedyś ją zrecenzuję, kto wie?)...tak....to lubię...ciekawe partie klawiszy, genialne solo Lakisa ( brak mi słów) no i pulsującą, żyjąca, krzycząca, łkająca perkusja (czy perkusja łka...gitara ponoć tak).

KNOWING WHERE YOU BELONG...ciepła, wydawałoby się prosta balladka...zamruczana uroczo przez Paula Vertico. Lekko schrypnięty głos i ta jedyna w swoim rodzaju szorstkość, nie dokończone (chciałoby się rzec niedośpiewane) frazy....a w tle delikatny fortepian.
…These words were written for you
…In a moment of contemplation
An if my dreams could come true
We’d fly away – NOW
It’s treasuring each moment
Whatever it takes
It’s learning file’s lessons
Before it’s too late…

Skojarzeń ciąg dalszy…The Beatles….W OCEANIE ZANURZA SIĘ LIVERPOOL...bardzo beatlesowski....w treści i formie...pod tym kołem roziskrzonym dzień po dniu przez ocean płynie żółta łódź......

STAR OF HOPE....poświęcona pamięci Ryszarda Riedla....skojarzenie może być tylko jedno...piękny tekst...i harmonijka....i zaplątane jak w sieci rybaka dżemowe dźwięki.

PIEŚŃ STOJĄCEGO W BRAMIE... Wydawać by się mogło, że panowie podpięli się pod popularny ostatnimi czasy nurt folkowy....
...Przybliż się dziewczyno, nie jesteś mi obca...Będziemy tańczyć i popijać wino...Przybliż się dziewczyno....a ja...mimochodem odpowiadam....oj tęskno mi tęskno bez chłopca mojego, gdybym znała drogę, poszłabym do niego.....
Niby prosta, oparta na ludowej nucie piosenka...ale...jakże cudownie wykonana...kalon..kalon.....kalonkagathos...

…OR WHATEVER…solo perkusyjne Paula Vertico..dla mnie mogłoby go nie być. Klasę, umięjetności mógłby ocenić i zweryfikować muzyk. Nie za bardzo obchodzą mnie kotły, hi-haty, werble, stopy, praca nadgarstków, efektowne przejścia i zmiany temp z 9/16 na 8/13. Nie mam zupełnie ochoty na przedzieranie się przez magazyny dla perkusistów i zgłębianie tajników gry, oglądając jakieś tam „likłidy dram tjetery” żelaznego Michasia P. Tak naprawdę....solo jest niezłe, nie spowodowało ( o dziwo) we mnie tak dobrze znanego słuchaczom odruchu ”następny utwór proszę”. Umiejętne dozowanie napięcia, dynamiki. Zabawa sam na sam z perkusją. Muzyk i instrument stali się jednością.

CAŁKIEM SPOKOJNE ZMĘCZENIE...rasowy (raszowy? Rushowy?) kawałek, który większość recenzentów określiłaby jako tak zwany killer.
Nastroje.....

....DON’T LOOK BACK zamykający płytę....rozpoczynający się leniwie....powoli by przeobrazić się w muzycznego motyla......i znów szum fal...morskie nimfy....Thalassa, Thalassa....

Podsumowanie: Zagrali, zdecydowanie, odważnie, nie bez ryzyka, poszukując, i co najważniejsze, nie bez wirtuozerii. Zagrali oryginalnie i znaleźli oryginalność. Zagrali bezpretensjonalnie i znaleźli bezpretensjonalność. Zagrali, tak jak trzeba i wyszło jak trzeba. Zrobili to tak, jak powinni to zrobić profesjonaliści. Profesjonalizm to środek, nie cel. Dowody? Instrumentalnie – maestria totalna. Głośno znaczy głośno, ale nigdy hałaśliwie (rzadkość!); instrumenty perkusyjne wszechobecne, ale nie drażniące, a ich partie przygotowane w najmniejszym detalu. Nie słychać tak dominującej i wkurzającej mnie chęci wybicia się przed kolegów z zespołu. Nikt nikomu nie udowadnia, jakim to świetnym jest muzykiem i wirtuozem. Poszczególne partie instrumentów przenikają się nawzajem, uzupełniając się, dopowiadając dalszy ciąg muzycznej opowieści. Intrygujący konglomerat jazzu, bluesa, rocka i....
Bez kompleksów. Kompleksy leczy się u psychoanalityka!

Najwyższe zadowolenie ducha musi być połączone – jak to powszechnie uznają nie tylko z pięknem, ale i z rozkoszą (oba te czynniki składają się bowiem na poczucie szczęścia). Otóż wszyscy zgadzamy się na to, że muzyka należy do rzeczy najrozkoszniejszych, i to zarówno sama dla siebie, jak i w połączeniu ze śpiewem....

Tako rzekł Arystoteles......

Słuchając Nastrojów poczułam się szczęśliwa....czegóż i wam życzę!

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.