ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Killing Joke ─ Absolute Dissent w serwisie ArtRock.pl

Killing Joke — Absolute Dissent

 
wydawnictwo: Universal 2010
 
1. "Absolute Dissent" 6:16
2. "The Great Cull" 5:57
3. "Fresh Fever from the Skies" 3:23
4. "In Excelsis" 4:04
5. "European Super State" 4:42
6. "This World Hell" 5:27
7. "Endgame" 4:42 8. "The Raven King" 6:33
9. "Honour the Fire" 5:50
10. "Depthcharge" 4:17
11. "Here Comes the Singularity" 5:04
12. "Ghosts of Ladbroke Grove" 6:32
 
Całkowity czas: 62:46
skład:
Jaz Coleman - vocals; Kevin "Geordie" Walker – guitar; Martin "Youth" Glover – bass guitar; Paul Ferguson – drums
Production
Killing Joke – producers; Clive Goddard – chief engineer and mixing
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,3

Łącznie 12, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
11.12.2010
(Recenzent)

Killing Joke — Absolute Dissent

Po dwudziestu ośmiu latach Killing Joke nagrało płytę w oryginalnym składzie. Ostatni raz w tym zestawie personalnym pracowali przy „Revelations” – takim sobie szczerze mówiąc. Niestety wydarzeniem, które w jakiś sposób przyczyniło się do tego, była śmierć długoletniego basisty grupy, Paula Ravena. Muzycy spotkali się na pogrzebie i postanowili, że kolejny krążek nagrają w tym samym układzie personalnym, w którym debiutowali trzydzieści lat temu. Ale nie tylko pod tym względem historia zespołu zatoczyła koło, bo i muzycznie też wracają do czasów debiutu - do korzeni - punka, Joy Division. A co najważniejsze zagrane jest to z taką samą energia i zadziorem jak debiut. Można je obie postawić koło siebie, bo nie różnią się zbytnio między sobą. Na debiucie niektóre kawałki są takie, że nie ma przebacz – „Requiem”, „Wardance”, za to produkcja jest jaka jest – no garaż, a poza tym więcej na niej złości, gniewu – ogólnie buntu. „Absolute Dissent” brzmi oczywiście dużo lepiej i może jest nieco równiejsza niż „Killing Joke”. A bunt po pięćdziesiątce? Hm… Z wiekiem człowiek nabiera rozsądku, a bunt zamienia się w niezależność. Taka też była droga artystyczna Killing Joke, którzy zawsze robili to co chcieli.
Początkowo wydawało mi się, że „Hossanas” miało większego kopa niż „Absolute Dissent”, ale to nie tak – te dwa krążki emanują dwoma różnymi typami energii. Poprzednia jest jak czołg Panzerkampfwagen VI „Tiger” – idzie i już. I co mu zrobisz. Wklepany w glebę słuchacz potem najwyżej pozbiera się, otrzepie i powie, że chce jeszcze. Ta nowa działa inaczej – jest bardziej interaktywna. Porywa słuchacza ze sobą – nie wyobrażam sobie "In Excelsis" na koncercie inaczej niż wyskakanego od początku do końca i z wykrzyczanym na całe gardło refrenem. Też trzeba zauważyć, że obie całkiem inaczej brzmią. Metalowo-industrialno-gotyckie Hosanny atakują słuchacza potężnymi riffami. Przygniatają go wręcz. Na zimnofalowo-punkowym „Absolute Dissent” instrumenty są bardziej zrównoważone, a siłą napędowo wydaje się być sekcja rytmiczna. Pewnym zaskoczeniem mogą być dwa utwory - "European Super State" i "The Raven King". Ten pierwszy to (prawie) normalny elektro pop, ten drugi niby jest trochę podobny, ale jednak to całkiem co innego. Takie mocno zrytmizowane, z wyrazistym, pulsującym basem, z okolic ambitniejszego new romantic, zimnofalowcom zdarzały się nie raz nie dwa. Chociaż rytmiczny i przebojowy, to "The Raven King" jest przeraźliwie smutny. Nic dziwnego – to utwór poświęcony (chociaż nie bezpośrednio) długoletniemu basiście grupy, Paulowi Ravenowi, który zmarł pod koniec 2007 roku. Coleman mówi, że nie jest o Ravenie, przynajmniej nie tylko. Jednak ja odbieram go tak jednoznacznie, jak tylko tytuł na to wskazuje. Najmocniejszy punkt płyty. Nie wiem, czy to wina mojego pewnego wyczerpania emocjonalnego, czy faktycznie tak jest, ale wydaje mi się, że po „The Raven King” napięcie i poziom zaczyna opadać. Może nie od razu po tej piosence, ale wszystko to, co po „Honour The Fire” wydaje mi się już nie tak dobre, jak reszta. O ile brak cieplejszych uczuć dla "Depthcharge" i "Here Comes the Singularity" jeszcze mogę zrzucić na karb mojego odreagowywania „The Raven King”, to jednak regałowo stylizowane "Ghosts of Ladbroke Grove" mi się „normalnie” nie podoba. Nie czuję takich klimatów. Jednak to co się dzieje przez pierwsze trzy kwadranse jest godne najwyższych ocen. Oprócz „The Raven King” na uwagę zasługują również i tytułowy, i niesamowicie energetyczny „In Excelsis”, a także motoryczny, oparty na bardzo dobrym i chwytliwym riffie „Honour The Fire”. O to, żebyśmy zbyt długo nie zastanawiali się nad "European Super State" dba „This World Hell”, które kopie nas po uszach jak „Hosannas”.

Czy nowa płyta jest lepsza niż „Hosannas”, na którą w tej recenzji przywołuję dosyć często (a nie bez powodu, bo to była jedna z lepszych, a może i nawet najlepsza płyta Killing Joke)? Lepsza to może nie. Gorsza? Powiedzmy nie tak równa. Kilka znakomitych utworów, ale też ze dwa, trzy nieco gorsze. Hosannom dałem dziewięć gwiazdek i dalej uważam, że na taka ilość zasługują. „Absolute Dissent” aż na tyle nie zasługuje – tak między osiem a dziewięć i raczej tak osiem z dużym plusem, niż dziewięć z minusem. Ale to i tak jedna z najlepszych płyt tego roku.

Dla osób, które znają Killing Joke raczej z ostatnich dokonań, „Absolute Dissent” będzie mimo wszystko czymś innym, niż to co wcześniej słyszeli, dla starych fanów – najpewniej powrotem do przeszłości.
 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.