ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Killing Joke ─ Pylon w serwisie ArtRock.pl

Killing Joke — Pylon

 
wydawnictwo: Universal Music Polska 2015
 
1. "Autonomous Zone" 6:43
2. "Dawn Of The Hive" 6:28
3. "New Cold War" 6:51
4. "Euphoria" 4:16
5. "New Jerusalem" 6:10
6. "War On Freedom" 4:40
7. "Big Buzz" 5:02
8. "Delete" 5:00
9. "I Am The Virus" 5:38
10. "Into The Unknown" 6:15
 
Całkowity czas: 57:03
skład:
Jaz Coleman – vocals, keyboards; Geordie Walker – guitar; Youth – bass guitar; Big Paul Ferguson – drums
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,3

Łącznie 8, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
21.12.2015
(Recenzent)

Killing Joke — Pylon

 - Zostaw tą grę i zajmij się robotą – zaburczała mi Toska za uchem – Poza tym tego karabinu maszynowego stąd nie zdejmiesz. Rzuć granat dymny, skocz na drugą stronę drogi, przejdź kawałek pod osłoną drzew i spróbuj z granatnika.

Westchnąłem ciężko, zasejwowałem grę i popatrzyłem na mojego psa z wyraźnym wyrzutem. Oczywiście nic sobie z tego nie zrobił.

 - Możesz mi kundlu jeden głowy nie zawracać.

 - Temat mojej rasowości już kiedyś poruszaliśmy i dlatego określenia typu kundel to ja sobie wypraszam – fuknęła obrażona – Do tego znowu się obijasz a robota leży. A Naczelny mówił, żeby pogonić cię z tym „Pylonem”.

 - Tak w ogóle, to co ty tu robisz? Planowo miałaś pokazywać się tylko przy okazji recenzji pudłowatych, a pchasz się już też do bieżących.

 - Muszę ci jakoś pomagać, bo z twoją weną krucho i pilnować, żebyś się nie obijał, bo terminy gonią. No to bierz się za ten nowy Killing Joke.

 - Aha, czyli robisz za skrzyżowanie muzy z karbowym. Nieźle. Poza tym od kiedy ty w ogóle z Naczelnym gadasz? Przecież zawsze wyrażałaś się o nim jak najgorzej – krwiopijca, dres, kark i wyzyskiwacz – to tylko te epitety, które nadają się do powtórzenia, nie wspominając o tych zupełnie niecenzuralnych. Wy chyba macie teraz jakąś siuchtę. Ciekawe jaką. Okej, nie wnikam, wasza sprawa. A za „Pylon” faktycznie trzeba się zabrać.

 - Hosanny były lepsze – Tośce jak zwykle coś nie pasowało

 - Jasne, że lepsze, ale daj Panie Boże wszystkim kapelom nagrywały same dobre płyty przez kilkanaście lat. Od „Killing Joke 2003” aż do teraz prezentują cały czas naprawdę wysoki poziom – tak między siedmioma, a ośmioma artrockowymi gwiazdkami – czyli nie ma się czego czepiać. A że Hosanny są tutaj jakimś punktem odniesienia, wzorcem, to inna sprawa. Coś takiego się zdarza tylko czasami. Ale cały czas są w świetnej formie i wymiatają z energią godną dwudziestoletnich debiutantów.

 - A  „Pylon” jak byś ustawił w porównaniu do reszty?

 - Trudno mi teraz tak jednoznacznie się na ten temat wypowiadać, bo materiał mi się do końca nie usłuchał, ale na pewno jest lepsza od poprzedniej. Bardzo mi się podoba.

 - Mnie też, ale mam wrażenie, że to takie lajtowe Hosanny.

 - Powiedzmy, że nie całkiem lajtowe, a nieco bardziej lajtowe. Dalej takie transowe, tylko nie tak dołujące i nie wgniatające w podłoże ciężarem. Powiem  nawet, że jest na podobnym poziomie, co „Absolute Dissent”. Do tego na pewno równiejsza, a kilka numerów normalnie zabija.

 - „I Am The Virus”, „Euphoria”, „New Cold War” i „Big Buzz”?

 - Dokładnie. “Autonomous Zone” na początek to taki przedsmak tego, czego możemy spodziewać się dalej. Czyli ostro, ciężko, transowo, melodyjnie i z naprawdę dużym kopem. Od początku do końca. Momentami  stare, bardziej punkowe Kiling Joke z początku kariery  też znajdziemy. Co by nie powiedzieć, Killing Joke nagrało następną bardzo dobrą płytę. Daje po uszach jak trzeba, ma ochotę się przy tym popolować – taki godzinny zastrzyk czystej rockowej energii. Trochę mrocznej, ale raczej pozytywnej. Jedna z najlepszych płyt tego roku.

Osiem gwiazdek z plusem.

- Co, tyle, koniec? - Tośka nie była zachwycona długością tekstu - Trochę, delikatnie mówiąć, lakonicznie.

 - A co tu więcej pisać, masz jakiś pomysł? - obruszyłem się - Właściwie wystarczyłoby tylko napisać, że jest nowa, świetna płyta Killing Joke. I tyle. Tu nie ma o czym pisać. Tego trzeba posłuchać.

 - No tak, masz rację - Tośka pokiwała łbem - czyli - człowieki, słuchajcie tego, bo nic lepszego ostatnio wam się na pewno nie trafiło. I pewno długo nie trafi.

 - Amen. I tego będziemy się trzymać.

 - Dokładnie.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.