ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Killing Joke ─ Hossannas from The Basements of Hell w serwisie ArtRock.pl

Killing Joke — Hossannas from The Basements of Hell

 
wydawnictwo: Cooking Vinyl 2006
 
1.This Tribal Antidote/ 2.Hosannas From The Basements Of Hell/ 3.Invocation/ 4.Implosion/ 5.Majestic/ 6.Walking With Gods/ 7.The Lightbringer/ 8.Judas Goat/ 9.Gratitude
 
Całkowity czas: 62:23
skład:
Jaz Coleman - vocals, synthesizer/ Kenneth "Geordie" Walker - guitar/ Paul Raven - bass guitar/ Ben Calvert - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,11
Arcydzieło.
,12

Łącznie 32, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
09.07.2006
(Recenzent)

Killing Joke — Hossannas from The Basements of Hell

Każdy, kto w miarę świadomie przeżył lata osiemdziesiąte, a nie był disco-mułem, albo zakutym metalowym łbem, musi ten numer znać – szczękająca gitara Geordie’go, dudniący bas Ravena i Paul Ferguson za bębnami , zasypujący słuchaczy dźwiękami z precyzyjną bezwzględnością karabinu maszynowego MG 43. A Jaz Coleman grał na klawiszach i śpiewał, że miłość jest jak krew. Wersja singlowa to małe miki, dopiero prawie siedmiominutowa pełna wersja to dopiero jest to...
Ale ja nie o tym, chociaż „Night Time” to płyta warta poznania.

Prawie 30 lat temu debiutowali jako grupa nowofalowa. Nowa fala dawno już znikła, jak każda fala. Pamiętają o niej chyba tylko tacy jak ja, którzy zamiast oglądać we wtorek wieczorem serial „Niewolnica Isaura” woleli słuchać „W tonacji Trójki”, gdzie Marek Wiernik z Romanem Rogowieckim katowali słuchaczy punkowymi i post-punkowymi kapelami, takimi właśnie jak Killing Joke. „Love Like Blood” było wtedy wielkim przebojem , a teledysk do „Eighties” był zakazany po obu stronach żelaznej kurtyny. Jaka jest ich muzyka teraz ? Niby bardzo nie ewoluowała, głośna i ostra jak wcześniej, ale jest inna. Gdyby puścić koło siebie starsze utwory i te z najnowszej płyty – trudno byłoby poznać, że to ten sam zespół. Metalowe riffy, ale to nie metal. Można byłoby się doszukać jakichś podobieństw może do Fields of The Nephilim, ale Fieldsi nie są tak ponurzy i dołujący i tak ostro nie grają. Atmosfera tej płyty – to nie jest jakiś podrabiany, horrorystyczno-gotycki klimacik, gwoli przestraszenia naiwnych nastolatek. Nie – to jest uczciwie pesymistyczne, mroczne i klaustrofobiczne.
O Killing Joke świat jakoś zapomniał w latach dziewięćdziesiątych. A oni nic nie robili, żeby o sobie przypomnieć. Po prostu nie istnieli. Dopiero trzy lata temu po dłuższej przerwie ukazał się kolejny album zatytułowany po prostu „Killing Joke”. Oprócz Colemana, Goerdiego i Ravena w zespole znaleźli się Youth –pierwszy basista grupy, a za bębny zaangażowano niejakiego Davida Grohla. Ponieważ okazało się, że stężenie producentów w składzie przekracza poziom przyzwoitości, nie produkowali tego sami, żeby sobie w drogę nie wchodzić, tylko zaangażowano jeszcze jednego, żeby ten materiał ładnie zgrał i zmiksował . Płyta wyszła w 2003 roku i zebrała bardzo dobre recenzje, a zespół znowu zaczął działać na pełny regulator. A w tym roku, na wiosnę ukazał się nowy album zespołu. Można powiedzieć, że jest to kontynuacja tego, co było poprzednio . Osobiście „Hosannas...” podoba mi się znacznie bardziej od poprzedniej, która jak dla mnie była zbyt hałaśliwa . Ta jest bardziej melodyjna. Spopieli? - Nie, nic z tych rzeczy, dalej ta muzyka jest ciężka, mroczna, dynamiczna i głośna. A Jaz Coleman? – „Czy on musi tak strasznie krzyczeć? Przecież potrafi śpiewać zupełnie normalnie.” – skomentowała Agnieszka popisy wokalne lidera. No właśnie, nie jestem do końca przekonany do takiej maniery wokalnej, bo w momentach gdy nie forsuje zbytnio swoich strun głosowych wypada całkiem dobrze.
Od samego początku wiedziałem, że to bardzo dobra płyta i będzie mi się podobać – niesamowita energia rozsadzająca każdy dźwięk, sekcja rytmiczna pędząca niepowstrzymanie i bez wytchnienia do przodu, a jeszcze do tego „Invocation”, którego epicki rozmach i przytłaczająco ponury klimat pasuje idealnie do tytułu albumu.

Fajnie jest trafić na płytę starych mistrzów i przekonać się, że nie tylko są w dobrej formie, ale do tego cały czas potrafią udowodnić, że młodsi muszą się sporo od nich uczyć.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.