ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Tool ─ Opiate w serwisie ArtRock.pl

Tool — Opiate

 
wydawnictwo: Zoo Records 1992
dystrybucja: Sony Music Polska
 
1. sweat [3:46]
2. hush [2:48]
3. part of me [3:17]
4. cold and ugly (live) [4:09]
5. jerk-off (live) [4:23]
6. opiate [8:28]
 
Całkowity czas: 26:56
skład:
Maynard James Keenan – wokal; Adam Jones – gitara; Danny Carey – perkusja; Paul d`Amour – gitara basowa.
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,5
Arcydzieło.
,5

Łącznie 22, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 5 Album jakich wiele, poprawny.
08.11.2008
(Gość)

Tool — Opiate

Na początku nie słowo, lecz opiat, a reszta jest muzyką.

Chyba tak chciałbym zacząć te parę słów wokół oficjalnego debiutu zespołu, który dziś jest znany raczej wszystkim. A jest to materiał zapewne zaskakujący dla młodszych fanów, tych towarzyszących tym muzykom gdzieś od czasów “Lateralusa”.

 

Czego dostarcza słuchaczowi “Opiate”?

Jest tu sześć prostych utworów, przeważnie dość krótkich i typowych wręcz dla czasu ich powstania. Rok 1992 jest obecny niemal na każdym kroku, a jakiekolwiek znamiona późniejszej oryginalności zespołu są dość zdecydowanie mocno ukryte. Dziś jednak słucha się całkiem dobrze tego materiału, przyjemny i melodyjny bas Paula d`Amour (odszedł z zespołu w 1995) i relatywnie ciężkie riffy wychodzące spod palców Adama Jonesa wydają się mieć w sobie coś z wizyty w grunge`owym lub hard rockowym skansenie. Również Maynard James Keenan jeszcze nie jest całkowicie świadomym swoich możliwości wokalistą. Wszystko w powijakach. I to jest właśnie tą główną perspektywą obcowania z tym materiałem, takie ot wejrzenie w przeszłość, być może nawet z pobłażliwym uśmiechem miejscami, ale wstydu nie ma.

 

Kompozycje “cold and ugly” oraz “jerk-off” podane zostały dość sprawnie w wersji na żywo, jednak na tle pozostałych wydają się nieco uboższe w przebłysk bądź specyficzne poczucie humoru zespołu. Być może najlepiej i odrobinę dojrzalej prezentuje się tytułowy “opiate”. Wręcz delikatna linia basu, nieco mroczniejsze i cięższe partie gitar, a pod koniec trochę muzycznego szaleństwa, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że ostatnie sekundy przypominają dalekiego krewnego zakończeń do “schizm” czy “vicarious”. Ale czy w całości ta kompozycja nie jest jakimś pre-“the pot”?

Dodam jeszcze, że do “hush” nakręcony został teledysk całkowicie nietoolowy.

 

Płytę zamyka ukryta kompozycja obnażająca przymrużone trzecie oko zespołu:

 

I had a friend once he took some acid

Now he thinks he`s a fire engine

It`s okay until he pisses on your lighter

Kinda smells kinda cool kinda funny anyway

 

Satan, satan, satan…

 

To właściwie tyle, pierwsza pieczęć przełamana.

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.