ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu AC/DC ─ The Razors Edge w serwisie ArtRock.pl

AC/DC — The Razors Edge

 
wydawnictwo: ATCO Records 1990
 
All songs written and composed by Angus Young and Malcolm Young
1. "Thunderstruck" 4:53
2. "Fire Your Guns" 2:54
3. "Moneytalks" 3:46
4. "The Razors Edge" 4:23
5. "Mistress for Christmas" 4:00
6. "Rock Your Heart Out" 4:07
7. "Are You Ready" 4:10
8. "Got You by the Balls" 4:30
9. "Shot of Love" 3:57
10. "Let's Make It" 3:32
11. "Goodbye & Good Riddance to Bad Luck" 3:14
12. "If You Dare" 3:18
 
Całkowity czas: 46:32
skład:
Brian Johnson – lead vocals/ Angus Young – lead guitar/ Malcolm Young – rhythm guitar, backing vocals/ Cliff Williams – bass, backing vocals/ Chris Slade – drums, percussion
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,14
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,10
Arcydzieło.
,12

Łącznie 38, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
09.09.2010
(Recenzent)

AC/DC — The Razors Edge

Wszyscy wiedzieli, że musi zacząć się od tego numeru. Nie mogło być inaczej. Jakieś pięćdziesiąt tysięcy luda zaczęło śpiewać – „Na-nana-na-nana – Thunder!” A łysy jak kolano Chris Slade zaczął energicznie tłuc się po garach (głównie to były dwa dodatkowe półkotły, na „skrzydłach” perkusji). Napięcie rosło, żeby wybuchnąć w ryk – „Thunderstruck!”. Dziewiętnaście lat temu tak właśnie zaczął się pierwszy w Polsce koncert AC/DC. Największej gwiazdy, jaka zawędrowała wtedy do naszego kraju. Prawdziwej gwiazdy, z czołówki list przebojów, z pierwszych stron muzycznych gazet, ciągle u szczytu popularności i powodzenia, świecącej pełnym blaskiem, w trakcie triumfalnego tournee, promującego multiplatynowy „The Razors Edge”.

Pioruny przeżyły lata osiemdziesiąte pracowicie, cały czas umacniając swoją pozycję na rynku. Wydawali sporo płyt, grali dużo koncertów, mieli sporo przebojów. Ale fundamentem tej sławy było to, co zrobili jeszcze w latach siedemdziesiątych ze świętej pamięci Bonem. Kolejne płyty nagrane już z Johnsonem, z chwalebnym wyjątkiem „Back In Black”, przynoszą sporo fajnych przebojów z „For Those About to Rock” na czele, idealnych do ogrywania na koncertach, ale całym materiałem na równym, dobrym poziomie żadna nie grzeszy.

I przychodzi rok 1990 i album w srebrzysto-czerwonej kopercie: „The Razors Edge”, promowany przez kolejny piorunowy klasyk – „Thunderstruck” (znakomity teledysk). No fajnie, ale AC/DC zwykle na single pakują bardzo dobre utwory, a potem okazuje się, że im dalej w las… Zobaczymy jaka będzie cała płyta. Zobaczyliśmy – a raczej posłuchaliśmy. Było dobrze. Wreszcie! Wreszcie oprócz dwóch trzech singlowych hitów nie było sterty wypełniaczy, tylko uczciwy, pełnowartościowy materiał muzyczny. Oprócz „Thunderstruck” hit-parady skutecznie szturmowały jeszcze „Money Talks” i „Are You Ready” (ten z najmniejszym powodzeniem). Pozostałe dziewięć numerów też nie od macochy – numer w numer porządne rockery w piorunowym stylu – Johnson skrzeczy, gitary jazgoczą, sekcja dudni. Z dwoma niewielkimi wyjątkami – od tego wzorca nieco odstają tytułowy i „If You Dare”. Ale odstają formą, a nie jakością. Ten pierwszy, tytułowy - cięższy, ostrzejszy i mroczniejszy od reszty, bardziej patetyczny, bliższy NWOBHM. Podobny był „Two’s Up” na „Blow Up Your Video” i też nieźle się sprawdził. Drugi, „If You Dare” to, hm… Pioruny lubią T.Rex i grają glam rocka – fajny, energetyczny numer, lżejszy i bardziej melodyjny od innych, faktycznie trochę przypominający dokonania Bolana i jego grupy („Buick Mackane”).

Tym razem zespół po stronie „ma” mogli zaliczyć sobie całą płytę. Od czasu „Back In Black”, przez całe lata osiemdziesiąte nic lepszego nie nagrali, a potem – też nie. Nawet przy tych najstarszych, klasycznych „Brzytwa” nie wypada jak ubogi krewny, swoje atuty ma. Początkowo jedyną rzeczą, która mi się na niej nie podobała było brzmienie – miałem wrażenie, że Bruce Fairbairn przesadził z z jego czystością i selektywnością, i gdzieś zagubił się ten rockowy brud, który często stanowi o niepowtarzalnym klimacie takiej muzyki. Na szczęście była to wina nośnika i sprzętu odtwarzającego. W optymalnych warunkach płyta brzmi odpowiednio.

Ha! Udało mi się napisać pozytywną recenzję płyty AC/DC! Nie jest to wcale łatwe – Pioruny to kapela, która od zawsze gra to samo i tak samo. I jak tu o czymś takim pisać – jeszcze recenzja niepochlebna – pół biedy. Ale pochlebna – inwencja zwykle kończy się po pięciu zdaniach. Ewentualnie można podeprzeć się zagadnieniami pozamuzycznymi, na przykład, że „The Jack” – to wcale nie chodzi o kartę, tylko o wstydliwą chorobę, zwaną rzeżączką. I dlatego od dobrych kilku miesięcy na dysku mojego komputera żółknie ze starości recenzja „If You Want Blood”. Zaczopowałem się na drugim akapicie i dalej ani dudu! Jakimś cudem „The Razors Edge” poszło mi nad wyraz sprawnie. I bardzo się z tego powodu cieszę.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.