1. These Are The Changes 2. Inside 3. How High 4. The Fool In Me 5. Adolescent Breakdown 6. Sometimes 7. Alone 8. Magic Train 9. The Actor 10. Ever The Reason 11. Pumpkinhead 12. The Next Best Thing
Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
19.02.2005
(Recenzent)
Wilson, Ray — The Next Best Thing
Ray Wilson to muzyk, któremu zdarzyło nagrać się już albumy z kilkoma zespołami. Znalazły się wśród nich m.in. takie sławy jak Genesis czy też Scorpions. Oprócz tego muzyk zarejestrował kilka płyt solowych. Najbardziej ceniłem go, jednak za znakomite akustyczne koncerty, na których obok autorskich kawałków, grywał również utwory wspomnianego już Genesis. Ale do rzeczy…
Trochę cicho przemknęło wydanie ostatniego solowego albumu Raya. Sam, muszę przyznać, też jakby o nim zapomniałem i dopiero niedawno miałem okazję poznać jego najnowsze kompozycje.
Na The Next Best Thing, jest ich 12. Nie ma zaskoczenia, piosenki utrzymane są w miłym rock - popowym klimacie - tak jak to Wilson zwykł grać. Czas trwania każdej z nich zawiera się w 3-4 minutach więc poszukujący bardziej rozbudowanych form nie znajdą tu raczej nic dla siebie. Mimo wszystko zachęcałbym ich do poznania tej płyty.
Otwarcie albumu nie jest najlepsze. Utwór o tytule These Are The Changes jest dość monotonny, choć z pewnością nie tylko muzyka "sama w sobie" jest tu ważna. Kompozycja dotyczy problemów ogólnoświatowych, które w ostatnich czasach są coraz istotniejsze. Szczerze mówiąc These Are The Changes nie pasuje za dobrze do reszty płyty. Nie zniechęcajmy się jednak tym falstartem tylko przejdźmy do tego co na The Next Best Thing jest najlepsze.
Utwór numer 2 to, znany już fanom zespołu Stiltskin, energiczny i przebojowy Inside - jedna z najmocniej zagranych piosenek na płycie (w podobnym nastroju utrzymany jest również przedostatni utwór, zatytułowany Pumpkinhead). Ray Wilson udowadnia, że jako wokalista i ko pozytor potrafi odnaleźć się także w kompozycjach energicznych.
Na krążku nie brakuje ballad (chociażby Sometimes, Alone, Ever The Reason), które Ray potrafi śpiewać, jak mało kto. Sometimes urzeka delikatnym dźwiękiem klawiszy w tle, Alone to również swoista perełka. Bardzo przyjemnie słucha się wieńczącej płytę - instrumentalnej kompozycji tytułowej.
Niezłym materiałem na singiel i potencjalnym przebojem mógłby być Magic Train. Mógłby być… bo niestety The Next Best Thing mimo, iż nie jest krążkiem wpisującym się w kanony wydawnictw "elitarnych, eksperymentalnych i wydumanych", nie spotkał się z zainteresowaniem stacji radiowych. Na ten temat nie będę się jednak rozpisywał w tym miejscu.
Przy The Next Best Thing można się czasem trochę zamyślić, niekiedy wzruszyć. Około 45 minut muzyki powinno dostarczyć satysfakcji tym, którzy cenią delikatne gitarowe granie (choć czasem Ray pokazuje rockowe pazurki…) i subtelne melodie - w takich klimatach Wilson czuje się jak ryba w wodzie. Potwierdził to kolejny raz, dlatego poświęcenie The Next Best Thing przynajmniej kilkudziesięciu minut uwagi może okazać się ciekawym pomysłem.