Czytam recenzje już z 20 lat, ale nigdy nie pisałem, ta będzie pierwsza. Nie ma sensu wspominać jak długo czekaliśmy na tę płytę i ja sam już wątpiłem czy kiedykolwiek się ukaże. Recenzje są subiektywne i moja też taka będzie. Płytę kupiłem już jakiś czas temu i ciągle jej słucham, nie znudziła się, czyli jest dobrze. Zwykle słucha się do czasu zakupu innej pozycji i ta poprzednia ląduje na półce.
Zacznę od nowych nabytków, czyli Michała i Bartosza. Moim zdaniem panowie poradzili sobie bardzo dobrze. Zawsze zastanawiałem się jak to będzie z tym "gilowatym" brzmieniem gitary, bo to bardzo charakterystyczna cecha zespołu i jest super. Gdybym nie czytał, nie wiedział, to chyba bym nie poznał, że zmienił się gitarzysta. Dla fanów tego brzmienia, to bardzo dobra wiadomość. Są też inne brzmienia gitary i bardzo dobrze.
Bartosz też spisał się bardzo dobrze, nie ma się o co przyczepić. Zaserwował nam także różne brzmienia, nawet to "fiszowate" w ostatnim utworze. Gdzieś czytałem krytykę tego zabiegu, ale jak dla mnie krytyka bez sensu, bo wypadło to całkiem fajnie. Jeśli chodzi o "starych" muzyków, to jest dobrze. Perkusja, bas i klawisze Krzysia są po staremu bardzo dobre. Te motywy fortepianowe jak dla mnie są bardzo ciekawe. Od razu wiadomo, że to Collage a nie jakiś inny zespół.
Na płycie są też nowe elementy, jak np. chórek dziecięcy w "What About The Pain". Przypomniało mi się U.D.O. - "They Want War". To bardzo udany zabieg i świetnie pasuje do tej kompozycji jak i tematyki utworu. Cały czas gdzieś po głowie chodzi mi ten utwór, a słuchałem już płyty wiele razy.
Czytałem gdzieś, że za dużo na tej płycie Szadkowskiego a za mało Gila, no cóż, jak dla mnie to bzdury, całość jest bardzo dobra. Michał poradził sobie świetnie. Wojtek świetnie się spisał jeśli chodzi o teksty, ale to w sumie nic nowego. Solówka gościa też świetna, wiadomo klasa sama w sobie. Nie będę opisywał po kolei utworów, bo w wielu recenzjach już tak ludzie zrobili. Chciałem tylko ogólnie podzielić się wrażeniami.
Chciałem jeszcze napisać o brzmieniu CD i produkcji. Wszyscy wiemy jakie były problemy z brzmieniem „Mnoonshine", tutaj już takich problemów nie ma, płyta brzmi dobrze, nawet na dość zaawansowanym audiofilsko sprzęcie. Ten fakt mnie bardzo cieszy, bo to jest najlepiej brzmiąca płyta Collage jak dotąd. Mam nadzieję, że ten album sprzeda się dobrze, bo zespół na to zasłużył.
Podsumowując, jest to bardzo dobra płyta, fani zespołu się nie zawiodą a i może i przybędą nowi. Teraz czekamy na koncerty. Brawo panowie, świetnie, że udało się ten projekt doprowadzić do końca.
PS Cała książeczka ma wszystkie strony ciemne, nie ma miejsca na autografy :)