ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Collage ─ Moonshine w serwisie ArtRock.pl

Collage — Moonshine

 
wydawnictwo: Metal Mind Productions 1994
 
1. Heroes Cry - 6:40
2. In Your Eyes - 14:04
3. Lovely Days - 5:11
4. Living In The Moonlight - 4:43
5. The Blues - 7:17
6. Wings In The Night - 11:12
7. Moonshine - 12:50
8: War Is Over - 5:27
 
Całkowity czas: 67:26
skład:
Robert Amirian - voc,acc.git.,mandolina; Piotr Mintay Witkowski - bass,akordeon; Mirek Gil - git.; Krzysztof Palczewski - kbds; Wojtek Szadkowski - dr.,perc.;
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,3
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,2
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,3
Album jakich wiele, poprawny.
,3
Dobra, godna uwagi produkcja.
,5
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,9
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,22
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,86
Arcydzieło.
,267

Łącznie 400, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
12.02.2002
(Recenzent)

Collage — Moonshine

To był grudniowy,chłodny wieczór. Kroczyłem przez świąteczny gwar. Nagle zatrzymał mnie przyjaciel  - "Czy wiesz, że Tomek B. dziś zmarł?". Tak, nie ukrywam,to On wprowadził mnie w Muzykę. On nauczył słuchać i doceniać to, co wartościowe (w tym i Pet Shop Boys ;). On w końcu nauczył mnie POSZUKIWAĆ. To ostatnie jest cholernie przydatne od 25 grudnia 1999... Ponad pięć lat przed tą datą siedziałem przy radiu i wsłuchiwałem się w TEN głos,który opowiadał podniecony, że oto War Is Over! Że Collage już, już kończą pracę nad nowym albumem, że wydają go Holendrzy z SI Music itepe... Nie było jeszcze wtedy nic z tego tajemniczego albumu. Fragmenty Baśni i Nine Songs... musiały wystarczyć. Takie podgrzewanie atmosfery trwało bodaj trzy tygodnie,  aż w końcu Tomek oznajmił, że oto już JEST! I puścił War is over...Odpadłem. Spodziewałem się czegoś w klimacie tych utworów, które TB puszczał jako rozgrzewacze, dostałem... Bo ja wiem? Progressive-pop-folk-rock-z-kabarecikiem-na-końcu :) Chwyciło, po trzecim przesłuchaniu, a Beksa puszczał to jak opętany,  więc pewnie jeszcze tej samej nocy byłem gorącym zwolennikiem nowego Collage :) Był wywiad z Wojtkiem Szadkowskim i chyba z Mirkiem Gilem też. Opowiadali, a ja...a ja pragnąłem mieć to już, teraz, na płycie. I miałem, miesiąc chyba później...Na kasecie Metal Mindu :). I już po pierwszych taktach wiedziałem, po prostu wiedziałem, że czeka mnie uczta, jakiej od polskiego zespołu jeszcze nie dostałem. Po pierwsze, fantastyczne brzmienie! Czyste, klarowne, piękne. Klawisze Palczewskiego i gitara Gila rządzą, ale nie przytłaczają Amiriana. Robert śpiewa pewnie i z uczuciem. Sekcja pracuje jak dobrze naoliwiona maszyna.To po prostu musiała być wspaniała płyta. I była, psiakrew! Trzy wspaniałe suity (może "In Your Eyes" nieco słabsza...), zawierające i patos i piękno i rockowy czad...Gitara w The Blues tnąca jak brzytwa..."Living In The Moonlight" - zbyt piękne, by opisać słowami... "so lonely - forever faithful"...I ten znajomy już od dawna numer na sam koniec...Wybrzmiewają ostatnie nuty akordeonu i...od początku i od początku...Stargałem tę kasetę na amen, pamiętam :) Pewnie nie tylko ja - ta płyta otworzyła Collage okno na świat,drzwi do kariery...Niewykorzystanej z tych czy innych względów.  Szkoda wielka, bo wtedy mieli największą szansę zaistnieć, przyćmić te wszystkie Pendragony, Gray Lady Downy czy Jadisy. Wtedy zaczęto mówić o fali wschodnioeuropejskiego prog-rocka, zauważono Solaris, After Crying, Quidam... Do Collage zaczęto porównywać debiutantów, ta nazwa COŚ znaczyła... Kolarscy wykorzystali to o tyle, że pomogli Quidamowi. Potem... Potem było różnie. SI zbankrutowało, chłopaki odpuścili kilka prestiżowych imprez (np.Progfest w Los Angeles, na który byli zapraszani kilkukrotnie...), Amirian nagrał album solowy i poległ na listach... A potem zebrali się i nagrali jeszcze jeden album... Ten "bezpieczny"...Tylko, że wraz z "Moonshine" cholernie wysoko zawiesili poprzeczkę - zarówno sobie,jak i całej prog-scenie w Polsce. Wszak ciężko przeskoczyć album,którego nazwa jest jakością samą w sobie, o którym myśli się w kategoriach "ścisła czołówka światowa neoprogressive". Dziś też Kolarscy mogą być z tej płyty dumni. A Tomek...tam...pewnie też słucha jej z discmana. I pewnie też wciąż mu się cholernie podoba :)


 

PS. W tekście sparafrazowałem pieśń Paula Simona.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.