„Hosianna Mantra” to szczególny album. Poznałem go gdy byłem bardzo mały, nie wiedziałem co to jest, ta cała tajemnicza okładka i dziwny tytuł, zastanawiałem się skąd wzięła się ta niezwykła muzyka, od razu przy tym bardzo ją polubiłem. Później nie wiem dlaczego zupełnie zapomniałem o tym albumie, ale ten ten tak bardzo specyficzny tytuł wrył mi się w pamięć i ostatnio wynurzył się z mojej podświadomości i od razu chciałem posłuchać jak brzmiała ta płyta. Posłuchałem jej więc i muszę stwierdzić, że jest to jeden z najlepszych albumów rockowych jakie słyszałem, mógłbym go spokojnie postawić obok każdego innego.
Krautrock poszedł drogą psychodelicznych eksperymentów jakich dokonywał Pink Floyd na początku swojej drogi, szczególnie za czasów Syda Barretta. Ten wpływ widzimy przede wszystkim w pierwszym albumie Tangerine Dream „Electronic Meditation”. O ile jednak The Piper at The Gates of Dawn obok improwizacji miał w sobie dużo melodii i nawet pop psychodelii o tyle Niemcy nie szli na ustępstwa i tak też Tangerine Dream czy Popol Vuh nie szli na ustępstwa jeśli idzie o muzyczne poszukiwania.
„Hosianna Mantra” to trzeci album zespołu i pierwszy, który odrzuca elektroniczne instrumenty, których pionierem był lider zespołu Florian Fricke. Odrzucił je gdyż uznał, że są one szkodliwe dla ducha człowieka, sprzedał je innemu muzykowi – Klausowi Schulze. Ta anegdota jest istotna dla zrozumienia charakteru tej płyty ponieważ „Hosianna Mantra” to album duchowy i tą duchowość czuć tutaj bardzo wyraźnie. Już w samym tytule widzimy połączenie tradycji chrześcijańskiej z religijnością indyjską.
Jest to też niezwykłe dzieło jeśli chodzi o klimat. O ile na „Electronic Meditation” mamy ostre kosmiczne brzmienia podobne do „Interstellar Overdrive” czy „Saucerful of Secrets” o tyle tutaj mamy muzykę wprawdzie również kosmiczną, ale jednocześnie bardzo łagodną, relaksacyjną nawet. Mamy świetną gitarę elektryczną, ale jej brzmienia są łagodne, pełne spokoju. Mamy tajemniczy i delikatny śpiew, mamy brzmienia klasycznych instrumentów. To wszystko składa się na album psychodeliczny, ale psychodeliczny w zupełnie unikatowy sposób, dzieło które napełnia spokojem, dobrocią i nadzieją. Wydaje się wręcz, że jest to muzyka pełna miłości.
I to jest właśnie to co czyni ten album takim niezwykłym i wybitnym, to zupełnie oryginalne i bardzo ciekawe podejście do tworzenia muzyki i emocji jakie wyraża. Pozostałe albumy zespołu są również świetne, ale nie mają już jednak tego spokoju, nie są tak relaksacyjne, medytacyjne, są bliższe space rockowi jaki znamy.