ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Evergrey  ─ The Atlantic  w serwisie ArtRock.pl

Evergrey — The Atlantic

 
wydawnictwo: AFM Records 2019
 
1. A Silent Arc
2. Weightless
3. All I Have
4. A Secret Atlantis
5. The Tidal
6. End Of Silence
7. Currents
8. Departure
9. The Beacon
10. This Ocean
 
skład:
Tom S. Englund - vocals, guitars
Henrik Danhage - guitars
Rikard Zander - keyboard
Jonas Ekdahl - drums
Johan Niemann - bass
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,0

Łącznie 6, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
31.01.2019
(Recenzent)

Evergrey — The Atlantic

Nie będę ukrywał, że czekałem na ten album jak kania dżdżu. Bo lubię ich i tyle. Wiem, że nie stawia mnie to w dobrym świetle jako obiektywnego recenzenta, ale… czyż „obiektywizm” i „pisanie o muzyce” mogą iść ze sobą w parze? Nieważne, zatrzymajmy tu tę zbędną dygresję i przejdźmy do The Atlantic.

Tym razem dwa i pół roku czekaliśmy na nowe dzieło Szwedów. Dzieło, które powstawało w niemałych bólach. Przypomnę, że gdy formacja zakończyła nagrywanie, ktoś włamał się do jej studia i ukradł „kilka ważnych rzeczy”. Przez to grupa miała trochę opóźnienia. Na szczęście, mimo burz, muzycy dobrnęli, widocznym na okładce statkiem, do brzegu. A skoro o okładce słowo padło, dodajmy od razu, że to kolejna udana praca celnie nawiązująca do tej z poprzedniego ich albumu The Storm Within. Nie powinno to dziwić, wszak tworzył ją ten sam grafik -  Carlos Fides. Ponadto The Atlantic łączy się niejako tematycznie ze wspomnianym The Storm Within i wcześniejszym Hymns For The Broken. Zresztą Tom S. Englund mówiąc o nich zaznaczył, że tematy, z którymi mamy do czynienia na tych trzech albumach, pochodzą prosto z serca. Są o nas, o tym, kim jesteśmy… I faktycznie, to rzecz bardzo emocjonalna, być może najbardziej osobista z całego dotychczasowego dorobku. Pełna smutku, nostalgii, straty, ale też nadziei oraz wielu innych uczuć, których muzycy doświadczyli w swoim życiu.   

Z warstwą liryczną współgra muzyka. Wiem, że w ich przypadku (przypomnę, że do grupy przylgnęła już łatka mistrzów progresywnego dark metalu) pisanie, że panowie nagrali jeszcze mroczniejszy i cięższy album może powoli stawać się mało wiarygodne i lekko prowokować do złośliwych komentarzy. Ale faktycznie tak jest! The Atlantic idzie ścieżką wytyczoną przez Hymns For The Broken i The Storm Within. I jeśli podobają się komuś te dwa, świetne skądinąd, albumy, nie powinien zawahać się z dotarciem i do tej płyty.

Żeby była jednak jasność. The Atlantic nie jest ich kopią. Wręcz przeciwnie, jest na nim mnóstwo inności. Bo oprócz charakterystycznych dla nich mroczności i wzniosłości, podkreślanych pełnym dramatyzmu wokalem Englunda, tym razem dostajemy naprawdę spore pokłady bardzo intensywnej muzycznej agresji, wpisanej w ekstremalnie ciężkie riffy i chlaszczący bas, które zbliżają ich do djentowej stylistyki (!). Posłuchajcie zresztą promującego album Weightless, A Secret Atlantis, początku Departure, czy kończącego This Ocean. Nie można w tym kontekście zapomnieć o All I Have z walcowatym wręcz riffem. Spokojnie, fani ich bardziej przystępnej strony też mają czym się tu zachwycić. Choćby wspomnianym przed chwilą All I Have zawierającym wszak melodyjny, majestatyczny refren i gitarowe solo Henrika Danhage w stylu Johna Petrucciego. A mamy też ładne, klimatyczne wyciszenie w postaci króciutkiego i instrumentalnego The Tidal, czy naprawdę patetyczny momentami The Silent Arc. Warto wysłuchać się w Departure, bo uważne ucho dostrzeże w nim bardziej progresywną, niż metalową formę, szczególnie w partiach klawiszowych zbliżających Evergrey do współczesnej, nostalgicznej Anathemy. Pewną nowością może być też wyrazista klawiszowa figura trzymająca The Beacon.

Cóż, nie jest to może aż tak przebojowy album jak The Storm Within i Hymns for the Broken, jednak bardziej różnorodny i w fantastyczny sposób łączący muzyczną agresję z metalową melancholią.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.