Kompilacyjny album krakowskiego Albionu Unsongs jest konsekwencją decyzji formacji o powrocie do grania po trzech latach jakie upłynęły od wydania The Indefinite State Of Matter. W maju muzycy ogłosili swój powrót i to w czteroosobowym, tylko męskim składzie. Zapowiedzieli też wydanie nowego, studyjnego materiału w 2016 roku. Płyta ta ma zatem przypomnieć o istnieniu tego zasłużonego dla polskiego rocka progresywnego zespołu, skrócić oczekiwanie na premierowy krążek i przy okazji uświetnić 20 – lecie wydania ich słynnego czerwonego albumu zatytułowanego po prostu Albion.
Trudno mówić o jakiejś wyjątkowości tego materiału, tym bardziej, że swoisty powrót do przeszłości muzycy zafundowali już swoim fanom w 2006 roku wraz z albumem Remake. Smaczkiem jego jest jednak to, że zespół zdecydował się wybrać sześć utworów ze swojej przeszłości (z albumów Albion, Wabiąc cienie, Broken Hopes i The Indefinite State of Matter) i podać je li tylko w instrumentalnych wersjach. Dosyć ryzykowny zabieg, mogący zdradzać symptomy odgrzewanego kotleta. Z drugiej jednak strony całość się broni, bo wybrano kompozycje rozbudowane, wielowątkowe, pełne zmienności klimatu, atmosfery, bogato zaaranżowane. Rzeczy pokazujące, że nie tylko mistrzowie instrumentalnego post-rocka potrafią przykuć uwagę, nie wykorzystując przy tym wokali.
Kompilację spinają dwie najstarsze tu rzeczy, do tego wręcz klasyczne: Golgotha i miniaturka Shadow. A są jeszcze mój ulubiony Through The Rainbow, czyli Bieg po tęczy z Wabiąc cienie i intrygujące mnogością tematów Fear, czy Particle Of Soul. W takim wydaniu Albionowa muzyka pokazuje swoją dużą ilustracyjność, a chwilami wręcz filmowość. Miło się tego słucha, choć nie da się ukryć, że to raczej ciekawostka i to dla najwierniejszych fanów.