ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Albion ─ Wabiąc cienie w serwisie ArtRock.pl

Albion — Wabiąc cienie

 
wydawnictwo: Lynx Music 2005
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Motyl [06:30]/ 2. Szary [04:49]/ 3. Bieg po tęczy [11:15]/ 4. Yuppie [04:59]/ 5. Inny [05:19]/ 6. Wolna [07:59]/ 7. Cienie [09:10]
 
Całkowity czas: 50:15
skład:
Katarzyna Sobkowicz-Malec - wokal; Krzysztof Malec - instr.klawiszowe; Jurek Antczak - gitary; Paweł Konieczny - bas; Rafał Paszcz - bębny
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,3
Album słaby, nie broni się jako całość.
,3
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,13
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,26
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,24
Arcydzieło.
,29

Łącznie 105, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
27.10.2005
(Recenzent)

Albion — Wabiąc cienie

Albion. Ależ to się działo wokół tego zespołu przez te dziesięć lat! Najpierw niesamowity sukces debiutanckiego krążka zatytułowanego po prostu ... Albion. Wydanego w 1995 roku,  bardzo gorąco przyjętego przez publiczność. Były  żywiołowe koncerty, później zgrzyty w zespole ze wzajemnymi pretensjami - zespół opuściła Ania Batko, lądując na chwilę w innym krakowskim zespole - Nemezis, i słuch o niej zaginął. Kolejna reaktywacja Albion na jednej z edycji Nocy Symfonicznej  - zapomnianej już wspaniałej imprezie całonocnej w miejscowości Wągrowiec. I znów cisza. Na jednej ze składanek "Polski Art-Rock" ukazuje się echo Albionu, ale znów upłyną lata zanim pojawi się album "Wabiąc cienie" I się pojawił. Prawdę mówiąc te wszystkie zajawki Albionu nie wskazywały, aby miał się pojawić - raczej wyglądało to jak odbijające się echo.  No ale obiecali, wydali, jest już na rynku i można coś napisać o zespole-legendzie polskiej sceny art-rocka.

Porównując "Wabiąc cienie" do poprzedniego albumu z jednej strony odczujemy niesamowitą różnicę   z drugiej jest to zamknięta w czasie muzyka tego wydawałoby się starego, utartego w pamięci zespołu. Trzon składu pozostał niezmieniony  - Grzegorza Olszowskiego na perkusji zastąpił Rafał Paszcz, w rolę wokalistki wcieliła się Kasia Sobkowicz - Malec, której debiut w Albion z przygryzaniem paznokci śledziliśmy w Wągrowcu.
Chciało by się napisać "Gdzie się podział stary Albion"?  Prawda, Ania Batko była osobowością, w mroczny i charakterystyczny sposób wykonując choćby Sarajevo czy Scarecrow. Brrrr ciarki przeszyły mi plecy - to był klimat surowego brzmienia, utwory stały się legendą zanim ukazały się na płycie, Piotr Kosiński drażnił publiczność karmiąc kawałkami, powodując coraz większy ślinotok i skurcze na samą nazwę Albion. Tak zrodziła się legenda, zapoczątkowana małą acz skromną produkcją własną "Survival Games". Mam nadzieję, że zespół mi wybaczy wycieczkę historyczną, ale z mroku starego Albion nie zostało nic. O ile tamta muzyka idealnie pasowała jako ilustracja muzyczna do mrocznych dzieł Zdzisława Beksińskiego, o tyle Wabiąc cienie ... z samymi cieniami nie ma kompletnie nic wspólnego. Nosz rety gdzie jest to właśnie Sarajevo, na którym fani  próbowali wywołać pożar krakowskiego  PKT i przyprawiali o nerwowe spazmy ochronę koncertu  i management PKT podsycając atmosferę zapalniczkami uniesionymi w powietrzu. Albion było odkrywaniem, było surowe, mroczne, te delikatne brzmienia gitar w tle w Shadow przerażało, zaraz po Sarajevie można było spodziewać się, że zaraz coś się zwali na człowieka i go pożre. Ta muzyka w nocy wywoływała strach. Słuchając gotyckiego w treści "Jeszcze śmierć chowam w kieszeń" dosłownie hymnu samobójców człowiek bał się dotykać ostrych przedmiotów. Ale w nocy, kiedy budziły się wszelkiej maści demony i ludzkie strachy, ta muzyka  miała prawdziwego kopa. Grać głośno, w mroku lub przy blasku świec lub księżyca w pełni (AUUUuuuu)  ....

Czas powoli upływał, jednak do nowego Albionu niewiele się przedostało. Pozostał styl grania - świetne aranżacje, wysokiej jakości instrumentalizacja, technika gry oraz ... to co generalnie nazywamy art-rockowym brzmieniem. Z jednej jakby właśnie czas się zatrzymał. Nagrali płytę taką jaką nagrał Quidam, z drugiej Anamor.  Nie ma już tej surowości, są przepastne pejzaże, utwory podsycane delikatnie zakonspirowaną elektroniką, nie ma tej spontaniczności ale jest w pełni przemyślana konstrukcja muzyczna, z długimi ale i szybko wpadającymi w ucho motywami. Elektronika w Emmersonowskim stylu, dużo brzmienia Moog'a, mocne inspiracje Areną - Clive Nolan pewnie już w ogóle nie przyjedzie do Polski jakby mu zaproponowano Albion  jako suport. Miałby czego się bać. Powiedzmy że wymieniamy wokalistami zespoły np.: na płycie "Pride" Areny i faktycznie byłyby problemy z nowym Albionem.  Jak już przeżyjecie Motyla, to czeka znów szok. Brakowało wam Quidam? Tego z bujającymi melodiami i damskim miłym wokalem? Kasia r.e.w.e.l.a.c.y.j.n.i.e wpasowała się w melodykę art-rocka, wydawałoby się że "Szary" to produkcja Quidam i przyznam że sam miałem wrażenie że to pomyłka. Nie. Stylistyka skopiowana w najmniejszym calu, ale to powoduje że wydawałoby się utracone w 2003 roku czołowe miejsce polskiego art-rockowego zespołu z damskim wokalem nie będzie puste. Albion okazał się rewelacyjnym kontynuatorem  stylistyki Quidam, co pewnie powinno uradować tych, którym SurREvival nie przypadł do gustu. Pośród nowych zespołów, usilnie próbujących grać takt w takt jak  Porcupine Tree czy Dream Theater, te właśnie soczyste, bujające i rozbudowane brzmienia przypominają o świetności  gatunku. Niby ten kiedyś pogardzany "neo-prog" ale wygłodzony takich brzmień umysł z czystą przyjemnością pogrąża się w nowych aranżacjach Albion. Flatline. Stan zawieszenia. Czas wydaje się być constans, To co rozpoczyna płacz dziecka to właśnie Bieg po tęczy. Choć pomysły stare jak cały art-rock, to powraca wiara w zespół, potężne klawiszowe plamy, przesyt pompatyki rodem z Areny ale z drugiej strony ten delikatny pierwiastek znany z pierwszych albumów Quidam. Koło 8 minuty pojawia się motyw, który potrafi zwalić, wielokrotnie powtarzany na różne brzmienia, wspomagany solo na mooga, kończący kompozycję - Krzysztof Malec  pokazał co w nim drzemie. "Yuppie" wydaje się być przymiarką do przebojów, "Inny" brzmi jak Anamor, jak mi podpowiadają pasażerowie autka "z żywszym wokalem". W utworze "Wolna" wydaje się być za dużo gitar, dużo solówek i bardzo fajne wejście pianinowe. Ale Albion w życiu nie wybroni się oskarżeń i porównań o quidamowanie... szczególnie  w utworze "Cienie".  Choć to niesamowicie rozbudowana kompozycja, przebogata aranżacyjnie, to Quidam, Quidam i jeszcze raz Quidam do potęgi Quidam. Mam wrażenie, że za dużo Quidamu w tym Quidam... przepraszam - Albionie. Ale mamy tu sytuację ekwiwalentną do zespołów Xinema czy Carp Tree - nie spodziewajcie się po nich szczególnej oryginalności - po prostu grają to co lubią, lubią to co grają, liczą że i audytorium to polubi - a że to lubiane melodie to wyszło jak wyszło, kapitalnie, tylko że Quidam ;) znaczy Albion.

No i tak zaczęliśmy od Areny skończyliśmy na Quidamie. Niewiele zostało ze starego surowego Albionu, ale także ludzie się przez te 10 lat zmienili, ich podejście, gusta muzyczne. W końcu nad tym aby go wydać pracowali 10 lat. Jednak ich powrót należy uznać za udany. Pomimo zmiany stylistyki, która odcina przeszłość od teraźniejszości, oraz mocnych inspiracji Areną i Quidamem, jest to bardzo fajna i ciekawa płyta. Choć równie dobrze mogłaby być wydana dwa lata po debiucie, brzmi nader świeżo, muzycy nie próżnowali czekając na gwiazdkę z nieba. Nagrali bardzo fajnie brzmiącą płytę, co z tego, że słucha się jej, jakby to była kontynuacja "Snów Aniołów". To świetnie, że ktoś jeszcze tak gra, wydawało się że ten styl odszedł w zapomnienie wraz z odejściem Emilii Derkowskiej z Quidam, z małą jaskółką po drodze pod postacią Anamoru.

Od strony realizacyjnej  - Kasia ma problemy na niższych rejestrach, oj zakłuło w uszy parę razy, ale to bardzo częste u wokalistek.  Bas. Środek poprawnie wyrównany, troszkę płasko ale za to selektywnie -  jednak za mocno podbita stopa i bas na niższych rejestrach, dudni.  Jak zamierzacie słuchać tego na czymś wyposażonym w subwoofer to lekko przykręćcie bas. Poza tym album świetnie brzmi puszczony głośno,  w mroku rozjaśnia i odgania wszelkie mroczne demony, towarzyszące debiutowi.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.