ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Moody Blues, The ─ Strange Times w serwisie ArtRock.pl

Moody Blues, The — Strange Times

 
wydawnictwo: Threshold 1999
 
"English Sunset" (Justin Hayward) – 5:05
"Haunted" (Hayward) – 4:31
"Sooner or Later (Walkin' on Air)" (Hayward, John Lodge) – 3:49
"Wherever You Are" (Lodge) – 3:35
"Foolish Love" (Hayward) – 3:56
"Love Don't Come Easy" (Lodge) – 4:33
"All That Is Real Is You" (Hayward) – 3:33
"Strange Times" (Hayward, Lodge) – 4:29
"Words You Say" (Lodge) – 5:31
"My Little Lovely" (Ray Thomas) – 1:45
"Forever Now" (Lodge) – 4:37
"The One" (Hayward, Lodge) – 3:39
"The Swallow" (Hayward) – 4:58
"Nothing Changes" (Graeme Edge) – 3:32
 
Całkowity czas: 57:33
skład:
Justin Hayward - vocals, guitar; John Lodge - vocals, bass guitar; Ray Thomas - vocals, flute; Graeme Edge - drums, vocals
And
Danilo Madonia - keyboards, organ
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,6

Łącznie 10, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
14.12.2012
(Recenzent)

Moody Blues, The — Strange Times

„Voices In The Sky” – Historia The Moody Blues płytami pisana.

 Nagle jak mi przywali! Garda. Unik. Odskok. Wyrównać oddech. Ocenić sytuację. Zygzakiem do przodu. Play next. Ufff! Nie, to nie jest krótka relacja z Afganistanu. To moje wrażenia, kiedy pierwszy raz usłyszałem „English Sunset”. Następna disco-łupanka modo The Moodies. Że im się coś takiego chciało nagrywać pod koniec lat dziewięćdziesiątych? A przecież obrywali  za to już od prawie dwudziestu lat. Po czymś takim  od razu miałem ochotę zrezygnować z poznania całej płyty. Jednak  byłem twardy, otrząsnąłem się po pierwszym szoku i się nie zniechęciłem. Na szczęście okazało się, że ten koszmarek to jednak złe dobrego początki i „Strange Times” to  płyta miła i sympatyczna.

Właśnie – miła i sympatyczna. Trudno powiedzieć o niej wiele więcej dobrego. Ale to i tak mniodzio, bo od czasów „The Present” jest to pierwszy album akceptowalny praktycznie w całości. A gdyby wywalić to nieszczęsne „English Sunset” i tak zostaje ponad pięćdziesiąt minut całkiem fajnej muzyki. Najłatwiej opisać „Strange Times” jako zbiór niezłych piosenek, niekiedy nawet wiele lepiej niż niezłych. Poza tym, co ważne, znowu mamy do czynienia ze starymi, dobrymi, całkiem niemodnymi The Moodies. Mellotronu co prawda nie ma, ale są smyki, dużo klawiszy, ale już nie tych plastikowych, tylko raczej takich analogowych, zdarzają się nawet organy,  słychać dużo gitar, głównie akustycznych. Brzmi to nieco jak z okolic „Octave”, co już też jest miłą odmianą  po tych nieszczególnie wydarzonych kombinacjach z syntetycznymi latami osiemdziesiątymi. Czyli w zasadzie same plusy – słuchalne, staroświeckie – ewidentnie takie jak powinno być. Ale jest jedno „ale” – jest to pierwszy album tych  The Moodies, na którym nie ma ANI JEDNEGO utworu, który mógłby się stać albo przebojem, albo klasykiem zespołu, albo jednym i drugim. Nawet na tych najsłabszych, typu „Keys to The Kingdom” coś znajdziemy, a to „Bless The Wings”, a to "The Other Side of Life”, a to jakiś spory przebój, na przykład „Wildest Dreams”. Tu nie ma nic takiego. Nawet jeżeli przy „Nothing Changes” mrówki po plecach chodzą tabunami (rewelacyjny numer!), to jednak nie ma to takiej siły rażenia jak na przykład „The Voice”, „Question” – jest zbyt kameralne. Reszta utworów takiej siły nie ma z bardziej prozaicznej przyczyny – nie ten poziom. Jak wspomniałem – jest miło, ładnie przyjemnie, ale nie porywająco. Jednak zdecydowanie lepiej niż na trzech wcześniejszych albumach. Co by tu wyróżnić? Oprócz „Nothing Changes”,   na pewno  „Hounted”, „Love Don’t Come Easy”, tytułowy, „Foolish Love”, może jeszcze “Forever Now” i “Words You Say”, a na pewno miniaturę “My Little Lovely”. Na wagę sporo tego – jak widać ponad pół płyty. No bo tak na spokojnie oceniając „Strange Times”,  to dobra płyta, a że brakuje czegoś naprawdę specjalnego? Cóż, żeby  zespoły z takim stażem jak The Moodies potrafiły zawsze nagrywać rzeczy na poziomie takim, jak „Strange Times”, byłoby naprawdę bardzo dobrze. Uczciwe siedem gwiazdek, nawet z niewielkim plusem.

 Tydzień temu napisałem, że dzisiaj będę lekko na bakier z chronologią. Ale nie jestem. Dopiero za tydzień z powodu świąt zamienię kolejnością "December" z "Hall of Fame".

 Za tydzień będzie, o tym dlaczego dostałem lekkiego ataku głupawki w trakcie słuchania "December" i że w jakiś sposób kółko się zamyka.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.