Sobota z SBB – odcinek XXXIV.
Kolejną płytę z kolorowej serii – tym razem pojedynczy CD – wypełniły nagrania z koncertów, jakie SBB zagrało na festiwalu w Opolu 28 i 29 czerwca 1974. Zasadnicza część płyty to rejestracja występu z tego drugiego dnia (koncert „Rock przez cały rok – Jazz”); finałowe „Zostało we mnie” nagrano zaś dzień wcześniej w ramach koncertu „Premiery”.
Pod tytułem „Wizje SBB” kryje się połączenie „Odlotu” i „Erotyku” – w formie zbliżonej do tej znanej z debiutanckiej, koncertowej płyty zespołu. Znów – dynamiczny, jazzrockowy wstęp, potem majestatyczna piosenka przechodząca w dynamiczne, rozpędzone solówki gitary basowej (trochę bardziej stonowane, nie tak dziko przesterowane jak na debiucie) i gitary, potem przejście w fortepianową balladę „Erotyk”, potem solo perkusyjne i zespołowa coda. I na tym miał się koncert SBB na tym festiwalu zakończyć. Zwłaszcza, że sam zespół – po tym, jak panowie rozstali się z Czesławem Niemenem – był traktowany przez organizatorów zdecydowanie nieprzyjemnie (Skrzekowi prawie że zrzucono instrumenty ze sceny…). Ale reakcja publiczności na muzykę zespołu była wyjątkowo gorąca, a zapowiedź występu następnych w kolejce Novi Singers przyjęto wręcz z nienawiścią. Organizatorzy wyprosili bis – „Figo Fago”… Dzień wcześniej zespół wykonał „Zostało we mnie” – tym razem z prawidłowym tekstem („…ładną niech nie będzie” – w Stodole wyleciało „nie”).
Sama muzyka – porywająco zagrana, może niezbyt odbiegająca od tej zarejestrowanej na debiucie – to jeden walor „Live In Opole 1974”. Drugi – to ten, że na taśmie udało się utrwalić także to, co działo się pod nieobecność zespołu na estradzie. Czyli dyskusje prowadzących koncert z publicznością – na ogół wręcz montypythonowskie w klimacie („Czy ja mam w was puścić ognie bengalskie?”; „Jest już godzina trzecia, niektórzy nie zdążą na mszę”), czasem totalnie surrealistyczne („Ludzie! Tam siedzą onaniści!”) – i niezwykle gorąca reakcja publiczności, głośno skandującej nazwę zespołu i przeraźliwie gwiżdżącej na prowadzących. Wszystko to razem sprawia, że „Live In Opole 1974” to cenny i bardzo interesujący dokument koncertowy, choć od strony czysto muzycznej nie wnosi zbyt wiele nowego względem albumu debiutanckiego.
Za tydzień – odcinek XXXV. Przeddzień Halloween 1977.