ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Oldfield, Mike ─ Islands w serwisie ArtRock.pl

Oldfield, Mike — Islands

 
wydawnictwo: Virgin Records 1987
dystrybucja: EMI Music Poland
 
1. The Wind Chimes Part One and Part Two (Oldfield) [21:47]
2. Islands (Oldfield) [04:20]
3. Flying Start (Oldfield) [03:37]
4. North Point (Oldfield) [03:33]
5. Magic Touch (Oldfield) [04:14]
6. The Time Has Come (Oldfield) [03:55]
7. When The Nights On Fire (Oldfield) [06:40]
 
Całkowity czas: 48:41
skład:
Mike Oldfield. Bonnie Tyler – Vocals. Kevin Ayers – Vocals. Anita Hegerland – Vocals. Max Bacon – Vocals. Thanks also to the following participating musicians: Tony Beard, Raf Ravenscroft, Andy Mackay, Micky Simmonds, Phil Spalding, Micky Moody, Rick Fenn, Max Bacon, Bjoern J-Son Lindh, Mervyn (Spam) Spence, Pierre Moerlen and Benoit Moerlen. The Wind Chimes: Simon Phillips played Drums. Anita Hegerland – Vocal Chants.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,6
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,0

Łącznie 15, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
14.03.2012
(Recenzent)

Oldfield, Mike — Islands

Ćwiara minęłaTM AD 1987!

Kariera Mike’a Oldfielda to, z grubsza rzecz biorąc, cztery okresy. Lata 70. – rozbudowane kompozycje, na ogół wypełniające cały album (dzieliły się na części, bo jednak trzeba było przełożyć czarny krążek na drugą stronę). Lata 80. – melodyjne, urokliwe, pop-rockowe piosenki (znaczy, długie formy też tworzył, ale z różnym powodzeniem, a gros publiczności jednak kojarzyła go z piosenek). Lata 90. – okres eksperymentów i nagrywania, na co tylko miał ochotę (co płyta, to w innym stylu), przy średnim zainteresowaniu publiczności. I wreszcie XXI wiek – multimedialne przedsięwzięcia, z reguły w klimacie new age.

„Islands” to była przedostatnia płyta stworzona na zasadzie – jeden duży utwór plus kilka zgrabnych piosenek. Udana płyta, bo i dłuższa forma, i (prawie wszystkie) piosenki Oldfieldowi się tu udały.

Duża forma to dwuczęściowe „The Wind Chimes”, stworzona według typowo oldfieldowskiej receptury: bierzemy ileś tam różnych fragmentów muzycznych i robimy z nich kolaż, na zasadzie – co się z czym w miarę przegryza, albo fajnie kontrastuje, to damy obok siebie. Wojtek stwierdził, że lepiej mu się to ogląda (bo była też kaseta wideo z klipami do obejrzenia) – co kto lubi. Mnie ten przekładaniec w każdym razie przypada do gustu: jest i trochę syntezatorowych fanfarek, i celtyckie klimaty, i piszczałki, i różne perkusjonalia (w tym etniczne) włącznie z wibrafonem, i chwile typowo progrockowej podniosłości, i oczywiście te charakterystyczne Oldfieldowskie partie gitary elektrycznej. I najbardziej urokliwy moment całej suity: te chwile, spinające całą suitę swoistą klamrą, gdy pojawiają się wokalizy Anity Hegerland. Całość wypada całkiem spójnie i urokliwie: ma swój nastrój, ma to swój klimat.

Co zaś do piosenek: jest ich sześć, do tego czterech wokalistów (ówczesna sympatia Oldfielda, Anita Hegerland, zaśpiewała w trzech utworach). Czy coś odstaje in minus? Niestety, tak – zaśpiewany przez Maxa Bacona (tego z GTR; w wersji alternatywnej zaśpiewał Jim Price) „Magic Touch” jest niestety dość banalny tak muzycznie, jak i tekstowo. Męski głos mamy też w nastrojowym „Flying Start”: tu pojawił się dawny znajomy Oldfielda, Kevin Ayers – cały utwór jest dość lekki, utrzymany w ciepłym, letnim klimacie. Resztę piosenek podzieliły między siebie panie: utwór tytułowy, chwytliwy, ale zaaranżowany z dużą klasą, zaśpiewała – znakomicie, z iskrą, z pasją – Bonnie Tyler, do tego na saksofonie pojawił się tu Raphael Ravenscroft. Dwie finałowe kompozycje dostała Hegerland: „The Time Has Come” i „When The Night’s On Fire” to podniosłe, bogato zaaranżowane ballady, może nieco ckliwe, przy czym ta druga zawiera wplecione motywy z utworu tytułowego. Obie te piosenki są może nieco słabsze niż „Islands”, tym niemniej, nadal są to kompozycje ciekawe i udane.

Hegerland zaśpiewała też w najbardziej udanej z piosenek na albumie, zresztą dla mnie najlepszej piosence, jaką popełnił Mike – „North Point”. Lekko walczykowaty rytm, subtelna gitara, przemyślana, nie przytłaczająca słuchacza aranżacja i to co najważniejsze – ciepły, eteryczny, bardzo nastrojowy śpiew wokalistki. Dla mnie – perła absolutna.

Ma ta płyta trochę wad (jakby jednak wyrzucić ten „Magic Touch”…) – tym niemniej, jest to jedna z ostatnich naprawdę udanych płyt Oldfielda. W sam raz na solidne osiem gwiazdek.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.