ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu RPWL ─ Beyond Man And Time w serwisie ArtRock.pl

RPWL — Beyond Man And Time

 
wydawnictwo: Gentle Art Of Music 2012
 
1. Transformed [2:14]
2. We Are What We Are [9:15]
3. Beyond Man And Time [6:28]
4. Unchain The Earth [7:06]
5. The Ugliest Man In The World [7:52]
6. The Road Of Creation [6:26]
7. Somewhere In Between [2:03]
8. The Shadow [5:57]
9. The Wise In The Desert 5:38]
I) The Wise In The Desert
II) The Silenced Song
10. The Fisherman [16:18]
I) High As A Mountain Part 1.
II) The Abyss
III) High As A Mountain Part 2.
11. The Noon [3:59]
 
Całkowity czas: 73:21
skład:
Yogi Lang - wokal, instrumenty klawiszowe
Kalle Wallner - gitara
Werner Taus - bas
Markus Jehle - instrumenty klawiszowe
Marc Turiaux - perkusja
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,30
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,6
Arcydzieło.
,23

Łącznie 63, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
27.02.2012
(Recenzent)

RPWL — Beyond Man And Time

Długo, bo aż cztery lata, Niemcy z RPWL kazali czekać na swój zupełnie nowy materiał studyjny. Ostatni takowy - The RPWL Experience – pojawił się wszak w 2008 roku. Sporo się w tym czasie w ich obozie działo. Pojawiło się pierwsze pełnoprawne koncertowe DVD, zarejestrowane zresztą w naszym kraju, a i trafił się krążek kompilacyjny The Gentle Art of Music. Ponadto muzycy, w pewnym momencie, zapragnęli powrotu do swoich korzeni kowerując podczas jednej z tras muzykę mistrzów z Pink Floyd i aż trzech z nich - Karlheinz Wallner, Yogi Lang, Chris Postl (ten ostatni nie jest już w zespole) - pochwaliło się swoimi pobocznymi projektami muzycznymi. Dla prawdziwych wielbicieli twórczości Niemców były to jednak tylko drobne przystawki do dania głównego, mozolnie przygotowywanego i zapowiadanego jako coś wyjątkowego, wydawnictwa studyjnego.

I oto jest – Beyond Man And Time – pierwszy w historii zespołu koncept album. Krążek, na którym teksty zainspirowane zostały najważniejszym dziełem niemieckiego filozofa Fryderyka Nietzschego – Tako rzecze Zaratustra. I choć z pomysłem korzystania z idei Nietzchego w muzyce popularnej oryginalni wcale nie są, trzeba przyznać, że zadanie postawili sobie ambitne.

Także, a może przede wszystkim, muzycznie. Bo to jednak muzyka stanowi w dużej mierze o sile albumu. Beyond Man And Time jest z pewnością czymś wyjątkowym w dyskografii grupy. Najambitniejszym, różnorodnym i wielobarwnym krążkiem w ich historii. Płytą, na której artyści wykorzystują praktycznie wszystkie swoje dotychczasowe muzyczne doświadczenia i inspiracje. Zwarte w jedną, 70 – minutową, całość tworzą RPWL w dużej pigule, z bagażem 12 lat poszukiwań własnej drogi, które na tym krążku osiągają pewien ważny etap.

Z pozoru to RPWL taki jak zawsze. Z charakterystycznym, ciepłym i dopieszczonym, głosem Yogiego Langa, sporą dawką dobrej, czasami nawet prawie przebojowej melodyki i oczywiście wszechobecnym duchem Floydów, od którego pewnie już nigdy nie uciekną.

W klimat krążka doskonale już wprowadza dwuminutowy Transformed, pełniący rolę mocno ambientowego (z małym skrętem w kierunku world music) intro. Następujący po nim, niespełna dziesięciominutowy We Are What We Are, obok krystalicznie czystej i błogiej partii wokalnej skontrastowanej z szorstką gitarą Wallnera, uwagę przykuwa ponownie intensywnym wykorzystaniem elektroniki. Zresztą w jego środku mamy bardzo „psychodeliczne” klawiszowe solo. Tytułowy Beyond Man And Time jest ładną balladą, rozpoczętą majestatycznym gitarowym popisem i zawierającą zgrabny refren zaśpiewany na Hammondowym podkładzie. W podobny nastrój wprowadza kończący całość, równie nastrojowy The Noon. Przechodząc w nieco żwawsze rewiry, warto przywołać promujący album Unchain The Earth – skonstruowany na modłę niezapomnianego Roses, jednak nie mający tej siły wyrazu i przebojowości. Nie można też pominąć odhumanizowanego The Road Of Creation, z przetworzonym wokalem, transową figurą basową i intensywnym refrenem. Nieprzypadkowo pewnie po nim muzycy umieścili 2 - minutowy drobiażdżek w postaci ascetycznego, ponownie zdominowanego przez elektronikę, Somewhere In Between. The Shadow i następujący po nim The Wise In The Desert to w zasadzie proste rockowe numery z… popowym wręcz nalotem. Najważniejsze jednak przychodzi po nich. 16 – minutowy The Fisherman jest prawdziwym opus magnum płyty i zarazem najklasyczniejszą, wielowątkową progresywną suitą, z orientalnym wstępem i dwoma popisami gitarowymi Wallnera. Epikiem, w którym słychać King Crimson, Marillion, Yes, The Flower Kings… Rzecz dla absolutnych progmaniaków.

Udała się Niemcom ta płyta i wydaje się, że warto było na nią czekać. I choć z pewnością wgryzienie się w nią wymaga od słuchacza trochę czasu, nie powinien on być czasem straconym…

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.