Sobota z SBB – odcinek XVII. Co w archiwach zespołu piszczy, część I.
Skład z Wertico za bębnami okazał się na tyle zgrany, że Józef Skrzek mógł przystąpić do tego, na co fani czekali od prawie dekady – zarejestrowania nowych kompozycji, wydania nowej studyjnej płyty SBB. A w tak zwanym międzyczasie na rynek trafiły aż cztery albumy koncertowe – jeden świeży i trzy z archiwalnymi nagraniami z lat 70.
Na pierwszy ogień trafił „Karlstad Live” – zapis koncertu z 13 maja 1975, podczas trasy po Skandynawii. Trasy, którą zespół wspomina bardzo miło (Sprzęt super. Jeszcze na takim nie graliśmy. Jest Hammond, są Marshalle…).
Zaczyna się od anglojęzycznej (i mocno koślawej lingwistycznie…) zapowiedzi lidera. Potem powoli rozkręca się „Pretty Face”. Powoli narastają dźwięki Hammonda (zresztą dominującego instrumentu na całej płycie), do tego rozkręcająca się gitara. Pierwsza część tego utworu to monumentalne granie z Hammondem i gitarą w głównej roli, druga część – to dość typowy dla SBB dynamiczny jam z przesterowaną gitarą basową. Równie dynamicznie wypada „Born To Die”. „Clouds” to dość spokojny, acz przesycony niepokojącym klimatem fragment, stanowiący efektowne wprowadzenie do gitarowo-hammondowego dialogu w „Stormy Bay”. A potem „Wonderful Sky-Ride” i wpadamy w kolejny efektowny zespołowy jam w „Return To The South”.
Właściwie, podawanie kolejnych tytułów mija się z celem. Bo zapis koncertu w Karlstad to jedna całość, z zespołem swobodnie przepływającym z jednego tematu w inny. Jakby łączyła ich jakaś telepatyczna więź… Trzy kwadranse całkowicie improwizowanego grania na żywo. Takie granie to rosyjska ruletka: albo wyjdzie jałowe, chaotyczne nabijanie czasu, albo powstanie coś, co od pierwszej do ostatniej sekundy zapiera dech w piersi. I właśnie taki jest „Karlstad Live”: luźna, całkowicie spontaniczna wymiana pomysłów i tematów między muzykami, swobodne granie, zupełnie pozbawiające słuchacza możliwości przewidzenia, co stanie się za chwilę. Na pewno potwierdzające, że SBB na żywo to w połowie lat 70. był naprawdę wielki zespół.
Bardzo interesująca płyta koncertowa, jedno z najlepszych wydawnictw wśród koncertowych archiwaliów SBB, do tego o bardzo dobrej jakości dźwięku (pojedyncze zniekształcenia). Wersję zremasterowaną uzupełniają dwa nagrania z późniejszego o dwa dni koncertu w Kolbaeck, znane z bootlega „Scandinavian Girls”. Interesująco wypada zwłaszcza „Figo-Fago”, w którym Skrzek instruuje technicznych ze sceny (Grześ, k***a, odsłuch mi daj tu, na scenę! Nic, k***a, nie słyszę!).
Za tydzień: Sobota z SBB odcinek XVIII - Budai Ifjusagi Park Live – czyli ciąg dalszy koncertowych archiwaliów.