Jeżeli dobrze liczę, to już chyba szóste galahadowe wydawnictwo ze znaczkiem naszego rodzimego Oskara. Tym razem wydawca postanowił wznowić za jednym zamachem (czytaj - w wersji 2CD) dwie pozycje tej zasłużonej dla progresywnego rocka grupy. „Other Crimes & Misdemeanours - Parts II” i „Other Crimes & Misdemeanours - Parts III” ukazywały się odpowiednio w 1997 i 2001 roku. To zbiory archiwalnych, unikatowych i niepublikowanych w ramach podstawowej dyskografii, nagrań zespołu. Po paru latach zostały ubrane w zgrabny, rozkładany digipack, z nową okładką łączącą elementy grafiki ze wspomnianych krążków. Do tego w książeczce znajdziemy bardzo szczegółowe informacje na temat okoliczności rejestrowania poszczególnych kompozycji. Pojawiają się zatem między innymi dźwięki z pierwszej profesjonalnej sesji nagraniowej w historii kapeli, rejestracje możliwe dzięki konkursowym zwycięstwom czy robione w celach promocyjnych. Są też nagrania zapisywane na potrzeby radia, składanek, „tributów” oraz fragmenty koncertów. Wszystko utrwalane dla potomności między 1986 a 2000 rokiem.
Wydawnictwo ma charakter archiwalny, skierowany raczej do fanów i osób „siedzących w temacie” zatem nie czarujmy się, że znajdziemy tu jakieś ogromne pokłady muzycznych uniesień. Na pierwszym dysku, po bardzo przyzwoitym początku w postaci utworu „Dreaming From The Inside” otrzymujemy zestaw przeciętnych, standardowych, progresywnych nagrań niewiele wnoszących do twórczości zespołu („The Opiate”, „Reach In To The Flames”, „Dreams Of Tomorrow”, „GSX”, „Through Of You”, „Pretty In The Sun”, „Rollercoaster”). Nagrań, które nie zachwycają ani wyszukaną formą, ani jakąś zgrabną melodyką. Gdzieś między nimi słyszymy mające charakter miniatur, po prostu ładne, „Aqua Nimue” i „Painted Lady”, wzniosły, mogący przypaść do gustu miłośnikom patetycznego Galahadu, „There Must Be A Way” oraz „Suffering In Silence” z popowym refrenem, jakby nieprzystającym do „progresywnej” zwrotki. Pierwszy dysk uzupełniają dodatki, których na pierwszym wydaniu tej blaszki zabrakło: „Firework Medley” i „Lady Messiah”. Pierwszy z nich to zagrana na żywo 23 – minutowa wiązanka różnych tematów filmowych (Bond), klasycznych (Bach, Paganini), rockowych (McCartney) i naturalnie galahadowych, wykonanych bez Stuarta Nicholsona, wtedy zmożonego chorobą. Z tego też powodu zaraz po tym nagraniu możemy usłyszeć instrumentalną wersję „Lady Messiah”.
Druga płyta przynosi znacznie więcej smakołyków. Już pierwszy, dziesięciominutowy „Aries” brzmi wybornie, niemalże jak klasyk, a ja osobiście stawiam go sobie w rzędzie moich ulubionych propozycji tej brytyjskiej formacji. Dalej pojawiają się już rzeczy naprawdę dopracowane. Niektóre z nich znane są z wcześniejszych wydawnictw Galahadu: „Nothing Is Written” i „In A Moment Of Complete Madness”. Największym magnesem, przyciągającym słuchacza do tej płyty, powinny być jednak covery klasycznych utworów Twelfth Night („The Ceiling Speaks”), Camel („Lady Fantasy”) i Genesis („The Chamber Of 32 Doors”). To wersje praktycznie niewiele różniące się od oryginałów, nagrane z odpowiednio niskim pokłonem dla oryginalnych twórców, niemniej miło jest posłuchać ich w interpretacji wokalnej Nicholsona. Na tej drugiej płycie w formie bonusu zyskujemy kompozycję „The Pleasure House”, nagraną w 2000 roku na koncept album „The Reading Room”, na którym zaprezentowało się wiele znanych progresywnych formacji. Rzecz ciekawą, rozbudowaną i wielowątkową jednak na kolana nie rzucającą.