ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Tiamat ─ Prey w serwisie ArtRock.pl

Tiamat — Prey

 
wydawnictwo: Century Media Records 2003
 
1. Cain [5:25]
2. Ten Thousand Tentacles [1:34]
3. Wings Of Heaven [4:32]
4. Love In Chains [4:24]
5. Divided [5:18]
6. Carry Your Cross An I'll Carry Mine [4:37]
7. Triple Cross [1:21]
8. Light In Extension [4:47]
9. Prey [3:31]
10. The Garden Of Heathen [1:25]
11. Clovenhoof [4:54]
12. Nihil [6:09]
13. The Pentagram [7:20]
 
Całkowity czas: 59:05
skład:
Johan Edlund – wokal, gitara / Anders Ivers – bas / Lars Skold – perkusja / Thomas Petersson – gitara
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,6
Dobra, godna uwagi produkcja.
,7
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,7
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,8
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,9
Arcydzieło.
,7

Łącznie 48, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
17.03.2009
(Gość)

Tiamat — Prey

Co robi ambitny muzyk po nagraniu słabej płyty? Nie wiem, ale Johan Edlund nagrał szybko drugą płytę, bliską „Judas Christ” i podszedł do niej bardziej refleksyjnie, czerpie wyraźnie ze swoich wcześniejszych doświadczeń (ha, nawet w „Cain” pojawiły się na początku ptasie odgłosy. Kto wie, ten wie).

„Cain” jest całkiem sprawnie poprowadzonym utworem, z odpowiednią mocą, z kolei „Ten Thousand Tentacles” to taka forma outro powtarzającego parę dźwięków, co w sumie nie zdaje się być aż takim zapychaczem płyty. Zresztą te miniaturki instrumentalne pojawiają się na tej płycie nierzadko. Zaskoczeniem jest już „Wings Of Heaven” zaczynający się od gitary akustycznej, z kolei refren grany jest dość...hard rockowo, nawet z jakąś naleciałością grunge. Szokujące? Może po prostu trzeba nazywać rzeczy po imieniu: Tiamat jest tu rockowym zespołem, tak jak na poprzedniej płycie. Mimo wszystko. „Divided” rozciąga się między pianinem, niski wokal Edlunda sprawdza się w dialogu z kobiecym głosem; następnie odejście w stronę rozmytych, gitarowych brzmień. Znaczna część utworu to instrumentalne pasaże z klawiszami, różnego rodzaju efektami, sztuczkami i chórami cofniętymi wyraźnie. Pochwała należy się również za „The Garden Of Heathen” i połączony z nim właściwy utwór „Clovenhoof” wpuszczające nieco światła do tiamatowskiej atmosfery. A jasność ta okazuje się mile widziana na tle dwóch utworów kończących płytę. Są one również nie takie złe. „Nihil”, być może wtórne odrobinę ze swoim pianinem i gitarowymi solówkami, a „The Pentagram” rozpoczynający się od dzwonów i organów odstaje ze swoimi bardziej progresywnymi nastrojami. Kompozycje bronią się. Jednak nie udało się uniknąć dość śmiesznej wpadki czyli „Carry Your Cross”... Kobieta na wokalu tutaj zupełnie nie przekonuje, wspólne śpiewanie z Edlundem wychodzi pokracznie, ale muzycznie jest i tak o niebo lepiej niż na poprzedniej płycie. Urocze jest, związane z tą kompozycją, „Triple Cross”.

Sumując – „Judas Christ” zespół mógł sobie darować, mógł też połączyć najlepsze pomysły z obu tych płyt i wyszłoby dzieło dość ładnie się prezentujące. A tak słuchacz dostaje dwie płyty (bliźniacze) jedną słabą, drugą lepszą, ale nie jest to materiał, który w jakikolwiek sposób mógłby konkurować chociażby z kultowym „Wildhoney”. Geniusz, który objawiał się na poprzednich wydawnictwach Tiamat, został zamieniony na rzemieślnika, który może i dobrze wykonuje swój zawód, ale nie przychodzi mu to z łatwością...

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.