ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Hammill, Peter ─ The Love Songs w serwisie ArtRock.pl

Hammill, Peter — The Love Songs

 
wydawnictwo: Charisma Records 1984
 
"Just Good Friends"/ "My Favourite"/ "Been Alone So Long"/ "Ophelia"/ "Again"/ "If I Could"/ "Vision"/ "Don't Tell Me"/ "The Birds"/ "This Side of the Looking Glass"
 
Całkowity czas: 41:44
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,5
Arcydzieło.
,20

Łącznie 30, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
22.06.2008
(Recenzent)

Hammill, Peter — The Love Songs

 

 

 

“Pieśni Miłosne” były pierwszą płytą Hammilla , którą poznałem od początku do końca. Nawet nie bardzo wiedziałem, co nagrywam, ale hasło: “wokalista VDGG” wystarczyło za rekomendację. W pewnym sensie jest to składak, a w pewnym sensie nie. Wszystkie te utwory były już opublikowane na wcześniejszych płytach, ale wtedy nagrano je jeszcze raz – nowe wokale, nieco zmienione aranżacje. Hammill dokonał bardzo starannego wyboru spośród swojej bogatej kolekcji takich piosenek. Postarał się, żeby miały w miarę podobny klimat, żeby to stanowiło muzycznie i stylistycznie całość. Wybór optymalny. Akurat dla mnie prawie optymalny bo zabrakło “Airport” z mojej ulubionej płyty Hammilla – “Nadir’s Big Chance”. Ale chyba po prostu niezbyt pasował do reszty. Chociaż szkoda bo to jedna z bardziej przejmujących pieśni miłosnych tego pana. Bohater obserwuje startujący samolot , którym odlatuje jego ukochana. I to raczej na zawsze. Niby banalne , ale jak napisane, zaśpiewane. I na pewno każdy z nas miał taki swój “Airport” – tylko może się inaczej nazywały – “Railway Station”, “Bus Station”, albo nawet “Ford Combi”. Mniejsza z tym – “Airport” dla chętnych dostępny na “Nadir’s Big Chance”.

 Miłość u Hammilla to zwykle nie jest szczęśliwe uczucie – tęsknota, rozpacz, zrezygnowanie, samotność, wyrzuty sumienia – przewijają się tam najczęściej. Na dziesięć utworów na tym albumie tylko dwa są pogodne i optymistyczne – “Vision” i “My Favourite”. Reszta – to mroczniejsza strona damsko-męskich perypetii. “Just Good Friends” – “Zostańmy przyjaciółmi” – kto z nas tego nie zna. Kto nie pomyślał wtedy – “A idź się powieś...” A kto powiedział, narażając się na zarzut bycia chamskim, niedelikatnym i niegrzecznym. Taka propozycja od osoby, która zrujnowała nam życie, albo jego spory jego kawałek zakwalifikowała do zaorania – to jak papieros przed egzekucją. Dla astmatyka. Rzucone tonącemu koło ratunkowe. Betonowe. “Zostańmy przyjaciółmi” – to alibi dla osoby kończącej związek. Niestety nasze wychowanie utrudnia nam szczere powiedzenie co o takiej propozycji myślimy, posłanie jej do diabła razem z byłą miłością. “This Side of The Looking Glass” balansuje na granicy nadmiernego patosu i egzaltacji – jak to zwykle często u Hammilla bywa, ale on taki jest, to jego styl. To co u innego będzie sentymentalne i pretensjonalne, u Piotrusia Pana jest szczere i autentyczne. Za to jedni go kochają, a inni nienawidzą. On umie grać na takich emocjach słuchaczy. Oryginalnie “This Side...” znalazło się na jednej z najlepszych płyt Hammilla – “Over”. Też głównie o miłości, ale powodów do radości nie ma na niej zupełnie – “Yoga”, “Betrayed”, “Time Heals”, “Lost And Found”, wspomniane “This Side...”(na “Over” zaśpiewane chyba o oktawę wyżej) – to te bardziej depresyjne. Wiadomo - “Over” to “Over”, koniec i już. “Vision” to zupełnie drugi biegun miłości – stan totalnego zakochania, powiem nawet zaświergolenia, którego doznajemy na początku znajomości i najlepiej by było gdyby trwało zawsze. Pory roku przemijają, a moja miłość pozostaje niewzruszona... Jak zaklęcie. Żarliwe wyznanie miłości, która się dzieje. Idealna piosenka, żeby wyznać komuś miłość...

Hammill to wielki specjalista od pisania o ludzkich uczuciach. Teksty jego piosenek bywały ukojeniem dla zagubionych, aczkolwiek powodem do szukania ostrych narzędzi lub sznurka również. Zawsze można znaleźć coś odpowiedniego do sytuacji w której się znajdujemy, zawsze coś takiego wynajdziemy, zawsze w bohaterach jego piosenek odnajdziemy siebie samych. To są rzeczy dla nadwrażliwców, emocjonalnych popaprańców, dziwaków. A może przede wszystkim dla ludzi, którzy w muzyce szukają czegoś niebanalnego, poważniejszego,  co nie uleci z głowy razem z ostatnia nutą.

Facet, który tak pięknie pisze o miłości, a tak rzadko używa w swoich tekstach tego słowa. Na “The Love Songs” – łącznie z tytułem , może jeszcze z pięć, sześć razy. Ciekawe, prawda?

 

 

 

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.