ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Voyager ─ Univers w serwisie ArtRock.pl

Voyager — Univers

 
wydawnictwo: Dockyard 1 2007
dystrybucja: Mystic
 
1.Higher Existence [4:30]/2. Deep Weeds [3:53]/3. Everwaiting [4:08]/4. Between The Sheets [1:18]/5. Sober [5:10]/6. Cross The Line [5:05]/7. Pulse 04 [4:59]/8. Falling [4:52]/9. What I Need [3:43]/10.One More Time [3:43]/11. White Shadow [5:03]
 
Całkowity czas: 46:20
skład:
Daniel Estrin – vocals, keyboard; Mark DeVattimo – guitar; Simone Dow – guitar; Mark Boeijen - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,3
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,1

Łącznie 10, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
01.11.2007
(Recenzent)

Voyager — Univers

Nocny kurs okazał się dobrym momentem na zapoznanie z najnowszym dziełem Australijczyków z zespołu Voyager. Już kiedyś tu trafili, lecz od czasu wydania albumu „Element V” wiele się w zespole zmieniło. Z tym ... że nie miałem okazji zapoznać się poprzednimi wydawnictwami, stąd podejdę do tematu na zasadzie – słuchajcie, odkryłem niezłą kapelę. Nie sądziłem, że w świetle Krzyża Południa oraz obu obłoków Magellana powstają tak ciekawe kompozycje. W sumie nie wiem czego im bardziej zazdrościć – tego że człowiek wychodząc wieczorem przed dom widzi gołym okiem dwie najbliższe galaktyki z grupy lokalnej, orbitujące Drogę Mleczną. Ale - tam są krokodyle, czarne wdowy, ćpane misie, boksujące kangury, tępe wieśniaki ze strzelbami i setka innych nieprzyjemnych zwierząt, plus klimat który da się wytrzymać na wybrzeżu kontynentu. Z takiego miejsca właśnie, Perth na południowym zachodzie, pochodzi Voyager.

Nowe wcielenie zespołu także jest ciekawe. Dziewczyny się wzięły za gitary i to rasowo, zresztą na stronie WWW można poczytać o preferencjach muzyków. Jest tam ktoś to nie lubi Gwiezdnych Wojen i włoskiego jedzenia? Wokalizujący (i to jak!) Daniel Estrin upodobał sobie klasyczny model Toyoty MR2 Targa z 88 roku. Bardzo ładne auto, dwuosobowy roadster ze składanym (ręcznie – dwa szklane panele) dachem oraz silnikiem umieszczonym nad tylną osią. Upodobał sobie także styl wokalny, mocno kojarzony z zespołem Type of Negative, a przede wszystkim liderem zespołu Peterem Steele. Historia popkultury na kontynencie australijskim lawirowała między wpływami amerykańskich i europejskich imigrantów, którzy jechali tam szukać lepszego świata. I to także odbija się na muzyce z tego kontynentu. Czy to Aragon czy właśnie tenże Voyager, który z jednej powiela muzykę o amerykańskim stylu heavy metalowym, a słucha się tego jak rasowego niemieckiego pudla. I aby brzmiało to bardziej kosmopolitycznie - „Higher Existence” rozpoczyna się francuską harmonią na modłę tych melodii które towarzyszą obrazkom z Paryża. W „Cross The Line” (za długi na hicior a mógłby ni być) „Bardziej Boski niż Boski” Daniel wstawia część liryczną po rosyjsku. Zresztą sam o sobie pisze jako wielbiciel rosyjskiego popu. W „Higher Existence” oraz w zamykającym „White Shadow' dokłada deathowy growl na modłę Dana Swanoo, sam o sobie pisze jako będący pod wpływami ToN / Petera Steele – no to nic dziwnego że facet śpiewa jak Peter Steele. Mrocznie, dark-wave'owsko, z klasą, plus oczywiście okazjonalnie rasowy growl. Szeroka skala i mocny amerykański akcent w rasowej barwie głosu to atut. Śpiewa bardzo czysto. Łatwiej go zrozumieć niż niektóre dialogi w serialu Ekipa.
Kompozycje są krótkie, ale wystarczające aby pokołysać się w ich rytm. Brzmi to wszystko jak rasowy reg-metal, ale słucha się tego z niezwykłą sympatią. Ze względu na bogactwo aranżacyjne, ze względu na wykonanie – dziewczyny na strunach dają czadu. Jest ostro, jest przytulnie, jest balladowo – od koloru do wyboru. Ale jest to jeden z tych albumów, o których mówimy „no fajnie grają, nic szczególnego ale bardzo sympatyczne”. Postarali się o ciekawe pasaże – zresztą jak mam dalej rozwijać wątek Jeszcze Bardziej Boskiego Niż Boski – to Daniel Estrin w swoim profilu jako wpływy na twórczość wpisał pewne nazwisko które brzmi Chopin. Ale nie tylko – także mój new-age'owy faworyt Ozric Tentacles. I to się gdzieś tam odbija w echach muzyki, zresztą – „Sober” – ich największy przebój (tak uważa zespół, ja mam inne zdanie) wybrany do promowania w teledysku, pełen jest elektronicznych zabawek znanych raczej z muzyki mocno-elektro-popowej. Podobne zabawy elektroniką towarzyszą „What I Need”.. W ucho zapada „Deep Weeds” – świetne wejście akustyczne, „Falling” – także wejście zbliżone do niejakiego Marty Friedmana na Scenes, (wstyd, że nie ma jeszcze recenzji tej płyty!) czy popowy „One More Time” ... nie to nie jest kawałek S'Britney ;) ale niezły popis możliwości wokalnych Bardziej Boskiego Niż Boski. Na koniec mój faworyt – tenże „White Shadow”. No jak to mówią nie wkładaj do auta bo dyszkę punktów zarobisz, 500 zł mniej a i można opony spalić niepostrzeżenie.Wcale bym się nie obraził, widząc tenże kawałek na kolejnej składance muzycznej „TopGear”..
To bardzo fajna pozycja. Zwłaszcza do nocnego siedzenia za biurkiem/kółkiem. Dziś padło na ten krążek, i w sumie to co oferują urzędnik imigracyjny z wokalem Petera Steele, grafik 3D z Corvettą Singray z 76 na Ibanezie , chirurg mózgu co równie sprawnie operuje skalpelem co pałeczkami, zawstydzająca na gitarze facetów sprzedawczyni sprzętu muzycznego z Perth (profilu Alex Canion grającej na basie nie umieszczono jeszcze) przemawia do mnie. To reg. Totalny reg-metal, w niemieckim opakowaniu ale słucha się bardzo bardzo przyjemnie. Gdyby wyciąć kawałki i skleić niektóre partie bez wokali – nie odróżnilibyście od Areny. Ale i tak jak polecam. Bardzo mocno.

Dwa słowa o teledysku „Sober” – do promocyjnego krążka – ale jak sądzę także do wersji retail, dołączono bardzo ciekawy twór i chyba to będzie najlepsza rekomendacja, jeżeli skieruję was na stronę zespołu, skąd można ów teledysk pobrać. Na profilu Myspace są kawałki utworów do posłuchania.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.