ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Bass, Colin ─ An Outcast Of The Islands w serwisie ArtRock.pl

Bass, Colin — An Outcast Of The Islands

 
wydawnictwo: Kartini Music 1998
dystrybucja: Oskar
 
1. Macassar [6:16]
2. As far as I can see [6:17]
3. First Quartet [1:44]
4. Goodbye to Albion [7:11]
5. The straits of Malacca [4:41]
6. Aissa [2:43]
7. Denpasar Moon [4:20]
8. Second Quartet [0:31]
9. No way back [6:16]
10. Holding out My hand [6:22]
11. The Outcast [3:27]
12. Burning bridges [4:52]
13. Reap what You sew [6:19]
14. Trying to get to You [2:12]
 
Całkowity czas: 63:16
skład:
Colin Bass - voc, bass
Andrew Latimer - guitar
Dave Stewart - drums & percussion
Jacek Piskorz - organ
Maciej Meller - guitars
Szymon Brzeziński - guitars
Marcin Błaszczyk - keyboards
Zbyszek Florek - keyboards, organ, piano
Wojciech Karolak - organ, piano
Poznań Philharmonic Orchestra
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,14

Łącznie 28, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
05.02.1999
(Recenzent)

Bass, Colin — An Outcast Of The Islands

I już jest - od jakiegoś czasu dostępny solowy album Colina Bassa - An outcast of the islands - poprzedzony singlem As far as I can see. Już od dłuższego czasu można było usłyszeć o tym, że w poznańskim studiu Giełda Colin Bass nagrywa swoją kolejną płytę. I tak oto w tydzień po polskiej premierze i my postanowilismy odreagować. Prawdę mówiąc to ten tekst powstałby przed premierą radiową ale niestety płyta przyszła na mój głogowski adres w momencie, kiedy ja sobie siedziałem w Szczecinie. Ale przejdźmy do szczegółów.

Płyta jest wprost niesamowita. Piotr Kosiński uprzedzał, że podczas odsłuchu ma się wrażenie jakby to była kolejna produkcja Camel, z którym to zespołem Colin od dawna współpracuje. I rzeczywiście miałem takie wrażenie - tym bardziej, że w nagraniu albumu wspomagał Colina sam Andy Latimer. Ale nie tylko on przyczynił się do powstania tego albumu. Wśród muzyków towarzyszących Colinowi Bassowi znaleźli się członkowie frontowych formacji polskiego artrocka - Jacek Zasada, Zbyszek Florek i Maciek Meller z Quidam oraz Marcin Błaszczyk i Szymon Brzeziński z Abraxas, w chórkach słychać Emilę Derkowską. A lista się tutaj nie kończy - instrumenty perkusyjne dzierży Dave Stewart, na organach zagrali Jacek Piskorz i Wojtek Karolak, zaś całości towarzyszyła Orkiestra Filharmonii Poznańskiej prowadzona przez Kim Burton. Efektem pracy tego międzynarodowego składu jest tenże wspaniały album An Outcast Of The Islands nagrany z rozmachem i dbałością o szczegóły jakich nie brak produkcjom spod znaku wielbłąda.

Prawdę mówiąc to ciężko mi się otrząsnąć po ponad godzinnej dawce tak wspaniałej muzyki. Utwory emanują ciepłem i spokojem podobnym do tego wielbłądziego, lecz jednak jest coś co różni solowy album Colina od pozostałych. Mnogość form muzycznych - tematyczne zróżnicowanie utworów stylizowane na lata 60-te a zaraz po nich powrót do melodyjnego rocka lat 80 i 90, gdzie nie brak potencjalnych hitów, akustyczne momenty oraz balladowy charakter przeplata się z symfonicznym brzmieniem. Całość brzmi jakby powstała przy współpracy najbardziej renomowanego studia z najznakomitszymi muzykami sesyjnymi - wprost - jest rewelacyjna.

Bass troszkę do serca chyba sobie wziął nazwę stylu i naprawdę stworzył utwory rockowe grane przez orkiestrę symfoniczną. Jakże to niedalekie od symfonicnych uwertur - ale brzmi wręcz wspaniale, gdy przeplata się z muzyką graną przez muzyków towarzyszących Colinowi. Motyw symfoniczny, który towarzyszy przez cały czas - ale nie tylko on - dodał duszy temu albumowi. Obecność muzyków czołowych formacji artrocka jak i współpraca z Andym i Davem opłaciła się. A nawet więcej - powiem że jest to niezaprzeczalnie najlepsza płyta 1998 roku. I nawet oszczędzę sobie wydzielanie - z tego czy tamtego kraju - fakt że gwiazda tego pokroju nagrywa w Polsce oraz to że do współpracy zaproszono naszych muzyków świadczy o klasie jaką ci ostatni reprezentują. Produkcja nie ustępuje zachodnim płytom wydawanym przez wielkie firmy płytowe. W sumie to jego trzeci solowy projekt i pierwszy, który nagrał pod własnym nazwiskiem. Świetny album.


 

Podziękowania dla firmy Oskar oraz Kartini Music.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Mgławica Koński Łeb - Barnard 33 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.