ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Porcupine Tree ─ Up The Downstair w serwisie ArtRock.pl

Porcupine Tree — Up The Downstair

 
wydawnictwo: Snapper/Delerium 2005
 
CD 1 – „Up the Downstar” (2004 version)

1.What You Are Listening To… (0:57)
2.Synesthesia (5:16)
3.Monuments Burn Into Moments (0:22)/ 4.Always Never (7:00)
5.Up the Downstair (10:14)/ 6.Not Beautiful Anymore (3:25)/ 7.Siren (0:57)
8.Small Fish (2:42)/ 9.Burning Sky (11:36)/ 10.Fadeaway (6:19)

CD 2 – „Staircase Infinities”

Cloud Zero (4:40)/ The Joke's On You (4:17)/ Navigator (4:49)
Rainy Taxi (6:50)
Yellow Hedgerow Dreamscape (9:36)

Disc one is a completely remixed and partially re-recorded version with the sampled drums replaced by the real drum performances of Gavin Harrison, recorded in 2004. Disc two is a remastered version of the mini album containing left over material from the original Up the Downstair sessions.

 
skład:
UP THE DOWNSTAIR

Preformed by Steven Wilson except:
Gavin Harrison - drums/ Colin Edwin - bass guitar on "Always Never"/ Richard Barbieri - electronics on "Up The Downstair" Susan Barbieri - voice on "Up The Downstair"

Produced by Steven Wilson at No-Man's Land , Feb 92 - Jan 93
Drum recording and remix Nov-Dec 2004
Remastered Jan 2005

STAIRCASE INFINITIES

Performed and produced by Steven Wilson at No Man's Land, Feb 92 - May 93
The Joke's on You remixed Dec 2004
Remastered Jan 2005
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,6
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,39
Arcydzieło.
,50

Łącznie 105, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
30.09.2006
(Recenzent)

Porcupine Tree — Up The Downstair

Bez oceny – klasyki nie oceniam. Bo to już klasyka. Konia z rzędem temu, kto znajdzie w ostatnim dwudziestoleciu bardziej zasłużony dla rocka progesywnego zespół. Pierwsza połowa lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku to nie był okres zbyt bujnego rozwoju tej muzyki. Marillion już bez Fisha, pojawiła się dość liczna grupa zespołów, które w sposób mało twórczy traktowały spuściznę po wczesnym Marillion. Było to najczęściej przyjemne dla ucha, ale jakoś niezbyt rozwojowe.

I pojawił się wtedy Steven Wilson i prawdę mówiąc przewrócił wszystko do góry nogami. Nie zaproponował jakiejś wielkiej rewolucji, ale pokazał, że można grać INACZEJ. Przypomniał, że korzenie prog-rocka sięgają też i psychodelii, że nawet z Floydów można twórczo ściągać (nie można zapomnieć też o Stevie Hillige’u i Ozric Tantacles). „Up The Downstair” to jeszcze nie ta płyta. Wydana dwa lata później „The Sky Moves Sideways” okazała się przełomowa. Jej wydanie to wyraźna cezura dla rocka progresywnego lat dziewięćdziesiątych. Tą dekadę spokojnie możemy podzielić na okres przed „The Sky..” i po „The Sky...”.
No akurat mnie osobiście bardziej podoba się „Up The Downstair”. To moja ulubiona płyta Porcupine Tree . A zremasterowane wydanie z „żywą” perkusją, jest świetną okazją, żeby o nim przypomnieć. Czym różni się od oryginalnego? Perkusją :). Lepiej brzmi i jest dłuższe o minutę. Obie płyty stoją sobie grzecznie na półeczce i nie mam zamiaru się żadnej pozbywać. Szczególnie, że okładkę starej zdobią autografy członków zespołu, tego składu, który odwiedził po raz pierwszy Polskę w 1997 roku. Bardzo dużą zaletą tej edycji jest bonusowa płyta. Jest to mini – longplay „Staircase Infinties” wydany w 1994 roku - obiekt westchnień wielu fanów – bo ciężki do zdobycia i drogi jak jasna cholera. Teraz również zremasterowana. Zawiera utwory z sesji do „Up The Downstair”, które nie znalazły się na właściwej płycie. Nie można tego, broń Boże nazwać odrzutami, one tylko nie pasowały do całości. Pasowały jednak do siebie i wydane osobno wypadają bardzo dobrze. Świetny pomysł z dołożeniem ich do nowego wydania.

Dlaczego bardziej podoba mi się „Up The Downstair” od „ The Sky...”? Czysto subiektywna sprawa, może dlatego, że moim zdaniem „The Sky...” wydaje mi się czasami „rozjechany” i nie zawsze trzyma napięcie, w przeciwieństwie do dynamicznych i zwartych utworów z wcześniejszej płyty.

Wilson udowodnił ponad 10 lat temu, że prog-rock to nie tylko zespoły grające a’la Fish-Marillion, że można łączyć nowoczesną elektronikę z psychodelią i w ogóle nie trzymać się żadnych schematów. Otworzył drzwi i wpuścił dużo świeżego powietrza. Jego wpływ na tą muzykę w ostatnich latach wydaje się nie do przecenienia. Tylko nie jestem pewien , czy wyszło to na dobre – oprócz tych, którzy poważnie potraktowali przesłanie – inaczej, znaleźli się też pozbawieni talentu kopiści, którzy bezmyślnie naśladują swojego idola. Kiepski pomysł, szczególnie, że Wilson to niespokojna dusza i dawno już go nie ma tam gdzie są jego naśladowcy.

PS. To nie jest zupełnie świeża recenzja. Napisałem ja dobry rok temu, jak tylko kupiłem sobie remastera „Up The Downstair”. Myślałem , że mi ją gdzieś wcięło, ale niedawno się znalazła.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.