Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
Zniknie to, co jest tylko częściowe.


(1 Kor 13,10)


Od tysiącleci ludzkość dokłada starań, by przybliżyć się do poznania absolutu. W związku z oczywistymi ograniczeniami człowieczej percepcji i, wbrew monstrualnym ambicjom, ciasno ściągniętych horyzontów pojmowania, próby ogarnięcia boskiego Jestestwa z góry skazane są na klęskę. Niemniej jednak, od czasu do czasu, udaje nam się uszczknąć i nikczemnie zachować dla siebie drobiny niepojętego insygnium demiurga, jakim jest nieskończoność. Niezauważalny, czy wręcz śmieszny z jego punktu widzenia paproch. Jakże bezcenny dla skażonych niewyraźną tęsknotą, pragnieniem wieczności śmiertelników. Nieugiętych obserwatorów zjawisk niezwykłych i chwil nieuchwytnych.

I wielkie uznanie należy się tym Prometeuszom współczesności, szlachetnym złodziejom boskiego pyłu, bohaterskim przemytnikom koczującym opodal ziemsko-niebiańskiej granicy, zwanym niekiedy geniuszami. Ludzka, ograniczona, w skali wieczności przerażająco bezwartościowa, ale chwała im za to niech będzie.