ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Nine Inch Nails ─ With Teeth w serwisie ArtRock.pl

Nine Inch Nails — With Teeth

 
wydawnictwo: Interscope 2005
 
1. All The Love in The World/ 2. You Know What You Are?/ 3. The Collector/ 4. The Hand That Feeds/ 5. Love Is Not Enough/ 6. Every Day Is Exactly The Same/ 7. With Teeth/ 8. Only/ 9. Getting Smaller/ 10. Sunspots/ 11. The Live Begins to Blur/ 12. Beside You in Time/ 13. Right Where It Belongs
 
Całkowity czas: 56:06
skład:
Trent Reznor - writing, arranging, performance, production, engineering, 5.1 surround mix, sound design
Alan Moulder - production, engineering/ Atticus Ross - programming, additional production, sound design/ Leo Herrera - engineering, project coordination/ James Brown - engineering, 5.1 surround mix/ Rich Costey - engineering/ Tom Baker at Precision Mastering - mastering/ Adam Ayan for Gateway Mastering - surround mastering/ Rob Sheridan - design/ Jeremy Berman - drum technician/ Gerch for Drum Fetish - drum technician/ Dave Grohl - live percussion on 1, live drums on 2, 3, 6, 9, 10, 11/ Alien Tom - turntables on 1/ Rupert Parkes - additional programming on 1/ Jerome Dillon - live drums on 7, additional drum programming
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,4
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,12
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,8
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,6

Łącznie 42, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
06.05.2006
(Recenzent)

Nine Inch Nails — With Teeth


To początek takiego niewielkiego remanentu za 2005 rok. Odrobiłem całą pańszczyznę dla Naczelnego , mam trochę wolnego czasu i mocy przerobowych, żeby wspomnieć o kilku płytach , które jakoś nam umknęły, a szkoda.

Na nową płytę Nine Inch Nails z nowym premierowym materiałem musieliśmy czekać 6 lat. Ale po takim dziele jak „Fragile”, trudno było Reznorowi zabrać się do pisania nowych piosenek. Jedna zabrał się i efekt się znalazł na „With Teeth”. I wyszło mu tak , że jest to najsłabsze dzieło NIN. To jest płyta, z taką muzyką, jak sobie mały Jasiu wyobraża muzykę NIN. Debiutancka „Pretty Hate Machine” była w swoich czasach, czyli w 1989 roku, rzeczą pionierską, kilka lat późniejsza „Broken” (laureatka Grammy dla najlepszej płyty metalowej AD 1992) to było 34 minuty skondensowanej wściekłości, ubranej w taką formę, że urywało łeb razem z dupą (miałem zakaz słuchania tego w domu przy osobach trzecich). „The Downward Spiral” to muzyczna suma wszystkich frustracji Reznora, równie niesamowita w formie, jak i w treści. A „Fragile” to dzieło wielkie. Gdzie jazgot industrialnego metalu przechodzi w gabrielowski liryzm (i z powrotem) w sposób ocierający się o geniusz.

To więc jak przy takich dziełach ma się prezentować „With Teeth”? W pewnym wieku, chociaż to nie dotyczy wszystkich, człowiek staje się nieco spokojniejszy na duszy. Czasy poszukiwań, burz, niepokojów emocjonalnych powoli przemijają. Zaczyna się wiedzieć czego się chce. Czy w przypadku Trenta Reznora tak jest? Jego muzyka wskazuje , że chyba tak. Bo „With Teeth” jest właśnie taka. Solidna, przewidywalna. Bez szaleństw, ale stylowa . Nie dorównuje poprzedniczkom, ale te 8 gwiazdek to wcale nie pomyłka. Reznor nawet w nieco słabszej formie to klasa sama w sobie.

Poprzednie dwie płyty – „Fragile i „The Dawnward Spiral” stanowiły muzycznie (i nie tylko), pewnego rodzaju całość. „With Teeth” to w przeciwieństwie do nich zbiór różnych piosenek. Bardzo różnych. Typowo reznorowską rzeźnię mamy tylko w jednym utworze – „You Know What You Are?”. Dopiero słuchając tej płyty dotarło do mnie, że kolega Reznor ma głos z czarnym nalotem i w „All The Love in The World” brzmi jak Terence Trent d’Arby. Zresztą to jeden z lepszych utworów na tej płycie, pozornie spokojny, wyciszony, ale kiedy zarzężą charakterystyczne gitary, wcale to nie dziwi, bo tego można było się spodziewać. „The Collector” i „The Hand That Feeds” to zwrot ku znacznie prostszej muzyce – „The Hand That Feeds” to omalże disco, a pierwsze 100 sekund „Only” może kojarzyć się nawet z funky w stylu Jamiroquai. Za to kilka utworów kończących płytę przypomina nastrojem najdelikatniejsze momenty z „Fragile”.

Nawet jeśli to jest najgorsza płyta NIN, to nic, bo oprócz dzieł epokowych, wspaniałych i przełomowych, nie grzech nagrać coś po prostu bardzo dobrego.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.