ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Arena ─ Songs From The Lions Cage w serwisie ArtRock.pl

Arena — Songs From The Lions Cage

 
wydawnictwo: Verglas Music 1995
 
1. Out Of The Wilderness - 8:02
2. Crying For Help - 1:22
3. Valley Of The Kings - 10:10
4. Crying For Help II - 3:08
5. Jericho - 6:50
6. Crying For Help III - 4:24
7. Midas Vision - 4:36
8. Crying For Help IV - 5:05
9. Solomon - 14:37
 
Całkowity czas: 58:22
skład:
Mick Pointer - dr / Clive Nolan - k / Keith More - g / Cliff Orsi - b / John Carson - v
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,4
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,5
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,8
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,14

Łącznie 42, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
01.06.2000
(Recenzent)

Arena — Songs From The Lions Cage

Cała ta historia zaczęła się 7 maja 1994 r. podczas koncertu Pendragonu i Ulyssesa w zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca. Wtedy to wpadła mi w ręce niepozorna karteczka z nagłówkiem: czy jesteś fanem wczesnego Marillion ? No jasne, że tak - pomyślałem - przecież po to jeżdżę na takie koncerty jak ten, by poczuć choćby maleńką namiastkę tego co prezentował w 1987 r. w naszym kraju Marillion...No to bądź czujny - głosiła dalej zajawka - Mike Pointer (tego pana chyba przedstawiać nie trzeba) zebrał nowy zespół składający się z dobrze znanych muzyków. Nagrywają właśnie nowy album - coś w stylu nieśmiertelnego Scripta - który ukaże się jesienią.....No to zaiste cudownie, tylko dlaczego jeszcze mamy maj ? Dlaczego jeszcze tyle czasu trzeba przecierpieć ?

Jak się okazało wydanie płytki doczekało się obowiązkowego obsuwu i w rezultacie pierwszym dziełem Areny mogłem się delektować dopiero rok później.... Zanim o muzyce najpierw o muzykach.... Na bębnach oczywiście Pointer, zaś obok niego: klawisze - wszędobylski Nolan, gitary - Keith More, bas - Cliff Orsi, zaś wokal - niejaki John Carson. Całość materiału skomponowała spółka Pointer / Nolan - udało im się? Jeśli przyrównać to do debiutu Marillion to nie czarujmy się - nie ten klimat bo tamte czasy już NIGDY nie powrócą, ale gdyby spojrzeć na to nieco z dystansu to......otrzymujemy kawałek znakomitej progresji z pewnymi odniesieniami do owej magicznej już przeszłosci.... Na ten przykład wystarczy wymienić tradycyjnie toporną grę perkusisty, momenty, gdzie Carson prezentując Fishowską manierę śpiewania niemal w 100% przypomina Wielką Rybę (zwłaszcza Jericho) oraz charakterystyczne klawiszowe pochody... Generalnie jest to już jednak nieco inny styl grania - nowoczesnie zaaranżowany (chociaz brzmienie mocno kuleje), bardziej dynamiczny, pod wzgledem progresywnej maniery wtórniejszy i przez to płytszy... I powie młodzież: oho - odezwał się wapniak wychowany na latach 80-tych z ich art-rockową skąpością nadrabianą kultową otoczką przypisywaną nagrywającym wtedy grupom jak 12th Night, Marillion, IQ, Pendragon, Pallas.......Coż - jest w tym trochę racji - dla nas - dojrzewających w szkole średniej wraz z muzyką Marillion - Arena to przede wszystkim sentymentalna wycieczka w cudowną, a utraconą przeszłość, wyobrażamy sobie jakby mógł grać teraz Marillion, gdyby nie odszedł Fish.....wyobrażamy i czasmi słyszymy ! Końcowa część Valley Of The Kings, to samo w odniesieniu do Jericho, fragmenty Solomona.... - dałbym każde bogactwo tego świata, by usłyszeć tak grający, stary, prawdziwy Marillion....ale Dobasie: na ziemię ! - mamy teraz Arenę i jest dobrze!! A czy ja mówię, że jest inaczej ? Niby wapniak, ale potrafię docenić wielkość tej kapeli i pozachwycać się jej dokonaniem - bo Songs From.... to naprawdę wielka płyta. Wspomniane powyżej trzy kompozycje to z pewnością najmocniejsze punkty całego krążka - nie ma sensu bliżej opisywać ich muzycznego oblicza - jeśli istnieje coś takiego jak doskonały bryt(neo)prog to właśnie macie go przed sobą - pompatyczność brzmienia, swoboda w przechodzeniu pomiędzy melodycznymi tematami, a kiedy trzeba to szaleństwo w długiej, zachwycającej instrumentalnej partii.... Na uwagę zasługują też kolejne części pod wspólnym tytułem - Crying For Help. Początkowe trzy są instrumentalne - pierwsza i druga wprowadza nas w nastrój rodem z epoki baroku. Trzecia z kolei przywodzi na myśl klimat przyjemnego odrętwienia, z którego wybija nas uprzykrzający się dźwięk dzwoniącego telefonu....Ale najważniejsza jest ta czwarta - śpiewna, z ładną gitarową solówką pana.... S. Rothery - kojarzycie go ? ;-) Pozostaje jeszcze warstwa tekstowa - przyznam, że nawet w starym Marillion niespecjalnie wsłuchuję się w podawane przez Fisha słowa traktując raczej jego głos, zgodnie z moją stara manierą, jako kolejny instrument.... Kompozytorzy repertuaru Areny, jakby czując za swoimi plecami oddech Ryby, postanowili wyraźnie upsychologicznić wyśpiewywane słowa - w rezultacie otrzymalismy mocno chaotyczne przesłanie o ludzkiej samotności oraz cierpieniu....Orginalności w tym za grosz, ale "czy ma to w ogóle jakieś znaczenie ?" Liczy się przede wszystkim muzyka, ta zaś zakochanych w starym Marillion wapniaków potrafi chwycić za serce, zaś młodszym wyznawcom progresji pokazać, że bryt(neo)prog też potrafi wydać z siebie prawdziwie nietuzinkowe, muzyczne dzieło...Zatem powtórzę: jest Arena - i jest dobrze !!!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Mgławica Kalifornia - IC1499 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.