I znów nadrabiamy mały recenzyjny obsuw, bo rzecz ukazała się w listopadzie ubiegłego roku. A ponieważ od początku śledzimy poczynania Hidden By Ivy, pisząc o wszystkich ich wydawnictwach, trudno było ten album pominąć. To już piąta płyta duetu Tomaszczuk/Turaj, następczyni wydanego dwa lata temu albumu Absent. Przygotowując się do napisania tych paru słów o The Disappeared sięgnąłem pobieżnie do starszych płyt ale też do ich recenzji w naszym serwisie. I dziś, już z nieco szerszej czasowej perspektywy, nie sposób nie zauważyć ogromnej ewolucji jaką przeszła formacja. Od muzyki mrocznej, posępnej i gotyckiej po dream popowe, synthpopowe i noworomantyczne piosenki. To oczywiście duże uproszczenie, ale wraz z płytą Inner Hidden By Ivy zaczęło przechodzić z tej „ciemnej”, na „jasną stronę mocy”.
I album The Disappeared jest kontynuacją, rozwijaniem i dopieszczaniem wówczas rozpoczętej stylistycznej przemiany. Kolejny raz mamy niezbyt długi, trwający nieco ponad 40 minut, album zaśpiewany głównie po angielsku, choć tradycyjnie pojawiają się też i kompozycje z polskim tekstem (Trwały ślad, Pośród niczego). Ponownie słyszymy Shagreen, czyli Natalię Gadzinę-Grochowską, która towarzyszy Tomaszczukowi w dwóch utworach. Pierwszym jest znakomity, chłodny, transowy, pełen motorycznej elektroniki Approaching the Cold. Chwilami słyszę w nim Clan Of Xymox/Xymox z wokalnymi partiami Anke Wolbert. Równie kapitalna jest druga kompozycja z jej udziałem, Each Other, jakże inna, klimatyczna, bez brzmień perkusji, za to z quasi smyczkowymi tłami. W absolutnie odmienny świat przenosi taneczny i bezczelnie przebojowy Old Soul, brzmiący jak cholernie nośny singiel wyjęty z którejś z klasycznych płyt new romantic z lat osiemdziesiątych. Zdecydowana większość rzeczy jest jednak wolniejsza. Jak choćby Taste of the Soil, nieco oniryczny a poprzez gitarowe formy wędrujący w kierunku Soulsavers (to skojarzenie nieprzypadkowe, wszak mowa tu o albumach z Davidem Gahanem, a Depechowe inspiracje są na tej płycie też słyszalne). Warto też zatrzymać się przy kompozycji tytułowej, początkowo dość ascetycznej i stonowanej, z czasem jednak intensywnie rozwijającej się brzmieniowo.
The Disappeared to z pewnością najbardziej dojrzała i chyba najlepsza płyta Hidden By Ivy. Ze świetnymi melodiami, przemyślanymi kompozycjami osadzonymi na dużej dozie elektroniki, istotnym i wyrazistym rytmie oraz czystym wokalu z pogłosem, dodającym pewnej melancholii. Pomocnych kierunków można tu wrzucać wiele, od wspomnianych Clan Of Xymox, Depeche Mode, czy New Order do postrockowo-ambientowych God Is An Astronaut. Prawda jest jednak taka, że panowie z tego bogatego naręcza nazw i stylów tworzą własną mieszankę brzmiącą dobrze, nowocześnie i atrakcyjnie. Jedna z najbardziej udanych polskich płyt ubiegłego roku.