Istniejący od 30 lat brytyjski Big Big Train dość długo bronił się przed wydawnictwami koncertowymi. Pierwsze z nich powstało wszak ledwie cztery lata temu. Od tego czasu jednak muzycy się rozkręcili i co rusz raczą swoich fanów nową koncertówką. Empire jest już trzecim materiałem wizyjnym po Stone & Steel (2016) i Reflectors Of Light (2019). Podobnie jak poprzednio rzecz ukazuje się w formacie Blu-ray wraz z dołączonymi dwoma dyskami CD powielającymi program z płyty głównej.
Czy zatem nie powinniśmy już mieć lekkiego przesytu tego typu wydawnictwami z ich strony? Absolutnie nie i to z kilku powodów. Po pierwsze, dostajemy pięknie wydany produkt w twardym digibooku z pełnym ekspresji zdjęciem okładki ozdobionej dodatkowo lśniącym nadrukiem. Ponadto artyści proponują tu zupełnie inny zestaw kompozycji niż na Reflectors Of Light (powtarzają się tylko trzy utwory – Brave Captain, Wassail i East Coast Racer). Album zdominowany jest piosenkami z ostatniego i bardzo udanego krążka Grand Tour, z którego słyszymy aż sześć z dziewięciu utworów. Wyjątkowości tej rejestracji dodaje fakt, że był to ostatni koncert zespołu w ramach trasy The Grand Tour i jak się okazało ostatni przed pandemiczną przerwą. Ponadto to ostatni występ z formacją Dave'a Gregory'ego, Rachel Hall i Danny'ego Mannersa, którzy niedawno opuścili Big Big Train. Rzecz zarejestrowano 2 listopada 2019 roku w przepięknych wnętrzach liczącego sobie już ponad 100 lat londyńskiego teatru Hackney Empire (tu mała podpowiedź – ci, którzy gościli w katowickim Teatrze Śląskim lub oglądali któreś z zarejestrowanych tam wydawnictw dostaną tu podobne wizualnie klimaty).
Empire zarejestrowano przy użyciu pięciu kamer i zmontowano w bardzo szlachetny sposób z wieloma naprawdę ciekawymi ujęciami. Fantastyczne jest też precyzyjne i krystaliczne brzmienie, niezwykle selektywne, pozwalające delektować się dźwiękami płynącymi ze sceny. A na tej ostatniej widzimy aż trzynastu muzyków (!) co automatycznie wpływa na aranżacyjne bogactwo całości. Słyszymy więc elektryczne skrzypce (kapitalne formy Rachel Hall, która towarzyszy Longdonowi także wokalnie), eufonium, trąbkę, puzon, tubę i waltornię. Dęciaki naprawdę dodają smaku wielu kompozycjom. Imponować też może wokalna forma Longdona, którego oryginalny głos brzmi niemalże jak na produkcjach studyjnych.
Pod względem wykonawczym też jest wybornie. Muzycy Big Big Train nie są może scenicznymi lwami, raczej są statyczni i skupieni na swoich instrumentach, niemniej to wspaniali instrumentaliści z pietyzmem wykonujący swoje partie. Zresztą takie nazwiska jak Greg Spawton, Rikard Sjöblom, Nick D'Virgilio czy Dave Gregory nie powinny być obce fanom progresywnej sztuki i mówią same za siebie.
Trudno tu cokolwiek wyróżniać, bo każdy z utworów przynosi jakiś uroczy moment. Na pewno przykuwa uwagę zachwycająca wersja Hedgerow, albo świetne harmonie wokalne Longdona i Nicka D'Virgilio w The Florentine. Uklęknąć można przy wzniosłym i przejmującym Voyager, cudnej urody jest też Homesong. Wassail z kolei poprzedzony jest improwizacją, podczas której Longdon przedstawia muzyków (w tym też utworze wdziewa maskę). Engines And Man jest popisem perkusyjnej gry D'Virgilio wspópracującego fajnie z sekcją dęciaków. 17 – minutowy East Coast Racer to już prawdziwe grand finale przejmująco kończące występ. Piękne wydawnictwo i tylko szkoda, że ten Wielki Pociąg jeszcze nigdy nie zajechał do Polski. Formacja praktycznie poza Wyspy się nie rusza, ale może kiedyś dotrze i do nas.