ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu RPWL  ─ Tales From Outer Space  w serwisie ArtRock.pl

RPWL — Tales From Outer Space

 
wydawnictwo: Gentle Art Of Music 2019
 
1. A New World
2. Welcome To The Freak Show
3. Light Of The World
4. Not Our Place To Be
5. What I Really Need
6. Give Birth To The Sun
7. Far Away From Home
 
skład:
Yogi Lang - vocals, keyboards
Kalle Wallner - guitar, bass
Markus Jehle - keyboards
Marc Turiaux - drums

Guest:
Guy Pratt - bass (4)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,0

Łącznie 5, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
10.03.2019
(Recenzent)

RPWL — Tales From Outer Space

Wyjątkowo długą przerwę zrobili sobie panowie z RPWL i pięć długich lat kazali czekać swoim fanom na płytę z zupełnie nowym materiałem. Na szczęście oczekiwanie się opłaciło, bowiem Niemcom wyszedł naprawdę świetny album. To tradycyjnie już – jak to u nich – rzecz przemyślana. Zarówno pod względem lirycznym jak i muzycznym tworząca pewien koncept. Nie jest to może koncept w formule poprzednich płyt (Wanted, Beyond Man In Time) z jedną opowieścią, jednak utwory mają wspólny mianownik – science fiction – który łączy siedem historii zapisanych na wydawnictwie o jakże wymownym tytule Tales From Outer Space. Artyści obudowali to dodatkowo spójną i wymowną grafiką, czy promocyjnym materiałem wideo do otwierającego album utworu A New World z historią o lądowaniu obcych na Ziemi. Ci poznają zło współczesnego świata i… opuszczają ją. Nie jest zatem wcale tak sielsko, bo z tekstów płynie mało optymistyczny przekaz o kondycji współczesnej cywilizacji. Zresztą wystarczy zerknąć na jakże wymowny tytuł drugiego w zestawie Welcome To The Freak Show, albo posłuchać pogodnego w muzycznym wyrazie What I Really Need, dotykającego jednak naszego konsumpcyjnego stylu życia. Sporo tu jednym słowem społecznej krytyki, podanej jednak z pewnym dystansem i – jak wskazuje okładka – w nieco komiksowym entourage ‘u.

Pod względem muzycznym to pięćdziesiąt minut i siedem kompozycji czerpiących praktycznie z całego dotychczasowego dorobku grupy. Chwilami nawet bardzo słyszalny jest powrót do debiutu, God Has Failed. Jednym słowem jest mocno Floydowo, ale to akurat nie powinno u nich dziwić. Pisząc tę uwagę mam na myśli przede wszystkim fakt, iż udało się tu kwartetowi stworzyć kilka po prostu pięknych piosenek. Z ładnymi melodycznymi tematami, fajnym klimatem i nastrojem, świetnie zresztą podkreślanym wokalnie przez Yogiego Langa. Jego partie są wyjątkowo ciepłe, łagodne, wręcz aksamitne i dodają poszczególnym utworom swoistej szlachetności. Kończąc Floydowski wątek trudno nie wspomnieć o Not Our Place To Be, w którym na basie zagrał sam Guy Pratt związany z Pink Floyd, Davidem Gilmourem, ale też wspierający już Yogiego Langa na jego solowym albumie No Decoder. To naturalnie utwór w stylu Brytyjczyków, ale jak na RPWL dość zaskakujący, jakby nerwowy, napędzany quasi-smyczkową figurą, do tego w drugiej części zyskujący przez moment orientalnego wyrazu.

Not Our Place To Be oraz wspomniany już wcześniej Welcome To The Freak Show to jednak - jak dla mnie - ciut słabsze ogniwa płyty. Pozostałe kompozycje są już prawdziwymi perełkami. Rozbudowane do 9 – 10 minut A New World, Light Of The World i Give Birth To The Sun zachwycają interesującym wykorzystaniem elektroniki (słychać, że panowie troszkę nad tym eksperymentowali), przestrzenią oraz wyjątkowo udanymi, zapadającymi w pamięć, solowymi partiami gitary Kalle Wallnera. Z drugiej strony taki A New World lśni bardzo zgrabnym gitarowym riffem. Dwie krótsze formy to „przebojowy” What I Really Need, nawiązujący w swojej lekkości do Roses, czy Unchain The Earth, oraz przeurocza i nostalgiczna ballada Far Away From Home kończąca płytę i tym samym będąca czymś podobnym do The Noon zamykającego ich Beyond Man And Time z 2012 roku.

Cóż, piękny to album i z dużą przyjemnością posłuchałbym go na koncercie. Liczę, że podczas zbliżającej się wizyty Niemców w Polsce wybrzmi z tego krążka sporo kompozycji. Bo na to zasługują.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.