ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu De Burgh, Chris ─ Into The Light w serwisie ArtRock.pl

De Burgh, Chris — Into The Light

 
wydawnictwo: A&M Records 1986
 
1. Last Night (6:07)
2. Fire On The Water (4:28)
3. Ballroom Of Romance (4:26)
4. The Lady In Red (4:16)
5. Say Goodbye To It All (5:23)
6. The Spirit Of Man (4:40)
7. Fatal Hesitation (4:16)
8. One Word (Straight To The Heart) (4:30)
9. For Rosanna (3:39)
10. The Leader (2:16)
11. The Vision (3:13)
12. What About Me (3:03)
 
skład:
Chris De Burgh – vocals
Phil Palmer – guitars
Danny Mcbride – guitars
Al Marnie – bass
Glen Morrow – keyboards
Ian Kojima – saxophone
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 4, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
21.01.2017
(Gość)

De Burgh, Chris — Into The Light

Pierwsza klasa liceum. Profesor języka polskiego, po zakończonym wykładzie o Apokalipsie św. Jana, zadaje nam pracę domową o intrygującym tytule: „Mój obraz końca świata”. Po powrocie do domu, próbowałem podejść do tematu od kilku stron, jednakże bez efektów. Gorączkowo szukając inspiracji, przypomniałem sobie muzyczny tryptyk pt. „The Leader/The Vision/What About Me?” który wyszedł spod pióra Chris'a de Burgh'a, nawiązujący do ostatniej księgi biblijnej:

„I widziałem ogień z nieba.
Widziałem ogień i raj.
Widziałem ogień ze słońca.
I widziałem Alfę i Omegę”.

Po przetłumaczeniu treści piosenki na język ojczysty, zmieniłem w tekście niektóre określenia, zastępując je wyrazami bliskoznacznymi, urozmaicającymi moją wypowiedź. Kiedy następnego dnia profesor poprosił ochotników na przeczytanie wypocin, bez zastanowienia podniosłem rękę w górę i zacząłem czytać. A kiedy skończyłem ze słowami: „Siedzę sam, trzęsąc się ze strachu, bo widziałem przyszłość. Przyszłość jest tu.” profesor pokiwał głową, zamyślając się nad całym tekstem. Po kilku sekundach milczenia powiedział do mnie: „Podoba mi się. Bardzo podoba. A nawet bardzo bardzo podoba się. Siadaj, Karaczyn, dostajesz 6”. Szczęka mi opadła z wrażenia. I całej klasie też. Pal licho, że był to półplagiat, ale satysfakcja i wspomnienia zostały na całe lata. Piszę o tym dlatego, że niewątpliwie krążek „Into The Light” od tamtej pory kojarzy mi się z kilkoma sekundami dumy z siebie, jakie przeżywałem prawie 20 lat temu w szkolnej ławce.

Mniej więcej w tamtym czasie znałem dość dobrze cały album Chrisa. Pierwsze przesłuchanie wywołało we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony, jak na lata 80-te całość brzmiała dość nowocześnie (dzięki zastosowaniu modnego w tamtych czasach syntezatora, licznych sampli i automatów perkusyjnych). Również produkcji nie można było nic zarzucić. Dodatkowo Chris operując swoim głosem, podkreślał emocjonalny przekaz wyśpiewanych tekstów. Jednakże coś mi w tej płycie początkowo nie pasowało. Po kilku przesłuchaniach doszedłem do wniosku, że winna jest melodyka, bowiem piosenki nie od razu wpadają w ucho, mimo swojej przebojowości (to tutaj znalazł się znienawidzony przez większość muzycznego środowiska największy hit irlandzkiego pieśniarza - „The Lady In Red”).

Mimo wszystko dałem temu krążkowi kolejne szanse, by za jakiś czas docenić podniosły nastrój w antywojennym „Last Night”, ciekawe solówki saksofonowe w „The Ballroom Of Romance”, czy oryginalną linię basu w „The Spirit Of Man”. Prócz samej muzyki, pan de Burgh zawsze pisał kawał dobrej liryki, która i tym razem nie zawiodła mnie, bowiem, wbrew obiegowym opiniom, śpiewa nie tylko o miłości („The Lady In Red”, „Fatal Hesitation”, „Fire On The Water”, „For Rosanna” - ten ostatni dedykowany jest nowo narodzonej córce artysty, Rosannnie, która kilkanaście lat później zdobędzie tytuł Miss Świata), ale z wiarą patrzy na możliwości człowieka („The Spirit Of Man”), jednocześnie ostrzegając go przed samozagładą (trylogia zamykająca krążek) lub wojną („Last Night”, „Say Goodbye To It All”). I tylko „Fire On The Water” pod względem muzycznym mnie nie przekonał. Choć ujęto w ciekawy sposób temat przyciągania się dwóch osób, uważam, że aranżacyjnie utwór ma niewiele do zaoferowania.

Album odniósł sukces komercyjny na cały świecie i do tej pory jest najlepiej sprzedającym się krążkiem tego artysty (Niemcy – platyna, Wielka Brytania – podwójna platyna, Stany Zjednoczone – Złoto, pierwsze miejsce w Norwegii i Irlandii). Zdobył uznanie, na jakie niewątpliwie zasługiwał. Artysta nadał swoim utworom nowoczesne brzmienie, które w dzisiejszych czasach nieco trąci myszką, jednakże krążek nadrabia różnorodną treścią songów. I choć nadal nie mogę przekonać się do „Fire On The Water”, album zdecydowanie broni się jako całość, mimo iż  daleko mu do arcydzieła. Różnorodność zastosowanych środków wyrazu, zarówno w warstwie aranżacyjnej, jak i literackiej, sprawia, że „Into The Light” jest wart uwagi. Mocna czwórka.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.