ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Tides From Nebula ─ Safehaven  w serwisie ArtRock.pl

Tides From Nebula — Safehaven

 
wydawnictwo: Mystic 2016
 
1. Safehaven
2. Knees To The Earth
3. All The Steps I've Made
4. The Lifter
5. Traversing
6. Colour Of Glow
8. Home
 
skład:
Adam Waleszyński – guitar
Maciej Karbowski – guitar
Przemek Węglowski – bass
Tomasz Stołowski – drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,4

Łącznie 13, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
21.04.2016
(Recenzent)

Tides From Nebula — Safehaven

We wrześniu 2013 roku, na kilka tygodni przed premierą Eternal Movement, trzeciego albumu długogrającego grupy Tides From Nebula, dostałem propozycję posłuchania nowego materiału. W takich okolicznościach trudno jest odmówić, więc ochoczo wyciągnąłem ręce i nadstawiłem uszu, żeby wchłonąć emocje płynące z eterycznego wydawnictwa. Po kilku zapętleniach tego krążka równie szybko przystąpiłem to spisania swoich spostrzeżeń na temat czających się tam dźwięków. W ten sposób powstała pierwsza opublikowana recenzja Eternal Movement. Choć nie żałuję żadnego z napisanych wtedy słów, to miałem wrażenie, że być może zbyt łatwo dałem się oczarować, zbyt szybko pokusiłem się o wydanie opinii. Dlatego kiedy stanąłem przed podobnym wyzwaniem w kontekście czwartego albumu Tidesów, od samego początku wiedziałem, że muszę dać sobie więcej czasu na przekucie myśli na słowa. Do płyty i do pracy nad tekstem na jej temat podchodziłem kilkukrotnie i tym razem z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że Safehaven to album, którego się nie spodziewacie, to płyta jakiej jeszcze nie było, to kolejny majstersztyk warszawskiego kwartetu.

Warto wspomnieć kilka słów o okładce zdobiącej czwarte wydawnictwo Tides From Nebula. Autorem zdjęcia jest Matthias Heiderich – młody niemiecki fotograf, który obdarzony jest niezwykłą umiejętnością zaklinania architektury na kliszy aparatu. Cayan Tower widoczna na froncie Safehaven zapowiada nie tylko przestrzeń znaną z poprzednich wydawnictw Tidesów, ale także nieznany do tej pory mechaniczny, odrobinę futurystyczny aspekt ich muzyki.

Przy produkcji poprzednich wydawnictw Tides From Nebula brały udział uznane osobistości świata muzyki. Zbigniew Preisner miał swój udział przy Earthshine, a Christer Cederberg, który współpracował do tej pory m.in. z Anathemą i Tristanią, odpowiadał za ostateczne brzmienie Eternal Movement. Za sprawą pracy nad Safehaven muzycy postanowili wrócić do korzeni i na własną rękę zająć się każdym z etapów produkcji nowego materiału. Było to odważne posunięcie, ale okazało się, że w tym szaleństwie jest metoda. Materiał brzmi świetnie, a sama możliwość kontroli całego procesu przełożyła się na większą swobodę twórczą, co również czuć słuchając tej płyty.

Safehaven to kosmiczna podróż poprzez osiem intrygujących kompozycji. Ponownie w przypadku Tides From Nebula trzeba pochwalić umiejętność generowania dźwięków, które są unikatowe na tle zespołów grających podobnie. Zaledwie od czasu do czasu odnosi się wrażenie, że poszczególne rozwiązania (nie fragmenty!) miały zastosowanie w innych kompozycjach lub płytach, ale wskazanie konkretnego miejsca jest niezwykle trudne. Na nowym krążku czuć klimat, w których poruszają się m.in. muzycy Collapse Under the Empire, czy zapomnianej Leech, ale to zdecydowanie wyraz wspólnych inspiracji, a nie zapożyczeń. Niezwykle cieszy, że przy każdej kolejnej płycie Tides From Nebula podążają własną ścieżką i przy okazji nie oglądają się na innych.

Safehaven to płyta, która ma więcej wspólnego z wydaną w 2009 Aurą niż z późniejszymi albumami, ale oprócz dynamiki debiutanckiej płyty zawiera także doświadczenia zebrane przy produkcji kolejnych krążków. Zatem oprócz kumulacji gitarowych dźwięków, perkusyjnych gonitw (We Are The Mirror, Knees To The Earth) i rozlewających się melodii (Home, Safehaven), możemy znaleźć kilka muzycznych tajemnic (All The Steps I've Made), sporo naprawdę dobrych, elektronicznych rozwiązań (The Lifter, We Are The Mirror) i trochę syntezatorowych wyziewów (Colour of Glow). To wszystko sprawia, że mówimy nie tylko o albumie, w którym trudno jest znaleźć słabe fragmenty, to także materiał, który ma realną szansę zdetronizować Aurę w kategorii najbardziej lubianej płyty Tides From Nebula.

Słuchanie Safehaven jest jak podróż podniebną nowojorską taksówką z XXIII wieku kierowaną przez Bruce'a Willisa. Dużo w niej migoczących światełek i zapierających dech w piersiach widoków, zarówno w dół - na nowoczesne, choć brudne, betonowe konstrukcje, jak i w górę - na przestrzeń pustego nieba. Rewelacja.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.