ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Anderson, Jon ─ Change We Must w serwisie ArtRock.pl

Anderson, Jon — Change We Must

 
wydawnictwo: EMI Records Ltd 1994
 
1.State Of Independence [5:37]
2.Shaker Loops [5:31]
3.Hearts [5:03]
4.Alive & Well [4:33]
5.The Kiss [3:51]
6.Chagall Duet [3:31]
7.Run On Jon [2:46]
8.Candle Song [3:36]
9.A View From The Coppice [2:46]
10.Hurry Home [6:52]
11.Under The Sun [5:01]
12.Change We Must [5:39]
 
Całkowity czas: 55:08
skład:
Jon Anderson - śpiew, harfa
Milton McDonald - gitary
Ian Thomas - bębny
Steven Pearce - gitara basowa
Toby Alington, Gwendolyn Mok, Matt Clifford - instrumenty klawiszowe
Sandrine Piau, Jade Anderson, Opio Singers Choir - śpiew
Christopher Warren-Green, Rosie Furness, Roger Chase, Steve Trees, Jonathan Williams - instrumenty smyczkowe
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,7
Arcydzieło.
,3

Łącznie 14, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8++ Arcydzieło.
31.10.2014
(Recenzent)

Anderson, Jon — Change We Must

Śmierć Jacka Bruce’a bez wątpienia przygnębiła żelazną część ArtRockowej redakcji. Tak więc poniższa recenzja ma za cel zarówno wprowadzenie w nasze biurowe życie odrobinę pozytywnego światła, jak i (przede wszystkim) świętowanie zaiste podniosłej rocznicy przyjścia na świat niezwykle zasłużonego człeka.

Jon Anderson – lub właściwie John Roy Anderson – w ostatnią sobotę obchodził 70. urodziny. Cóż, wiek to zacny, a dorobek waszmościa jeszcze większy. Yes, duet Jon & Vangelis, cała masa udanych – o niezwykłym rozstrzale gatunkowym – płyt i kolaboracja z armią równie zasłużonych muzyków złożyły się na bogaty dorobek tego - określanego niegdyś jako „mały Napoleon”, a dziś „wielki Budda” - muzyka, którego głosu nie można pomylić z jakimkolwiek innym na tym świecie.

No właśnie. Dorobek solowy Jona to ogrom muzyki sięgającej swoimi korzeniami od muzyki etnicznej i folkowej, przez pop po new age. Od pewnego czasu zresztą artysta dbał nie tyle o suckes komercyjny, co artystyczny i sprawdzenie się w różnych – często odległych od siebie – gatunkach muzycznych. Czy z uznaniem? Na to pytanie niech każdy już sobie sam odpowie.

„Change We Must” to bodajże siódma w dorobku Andersona płyta sygnowana własnym tylko nazwiskiem. Dla mnie chyba najlepsza (tak, tak... przebija „Oliasa”), zapewne dlatego, że mam do niej bardziej sentymentalny (notabebe, ślub humanistyczny niżej podpisanego autora i jego wybranki serca celebrowany na edynburskiej plaży Portobello o świcie pewnego sierpniowego poranka uwieńczony został jednym z utworów z ww.płyty), aniżeli krytyczny stosunek. Jednakże fakt pozotsaje faktem, iż głos Andersona najlepiej sprawdzał się w bogatych, progresywnych i niemal symfonicznych aranżacjach w Yes, stąd trudno się dziwić, że płyta nagrana z orkiestrą jest tą, w której głos Jona brzmi niezwykle podniośle, dostojnie, odnajdując się idealnie w tym ocenie dźwięków.

Wielu kwestionowało, że co to za pełnowartościowy materiał, skoro lwią część zestawu wypełniają utwory z muzycznej przeszłości Andersona. Mamy tutaj bowiem i kawałki Yes („Hearts”), i te ze współpracy z Vangelisem („Anyone Can Light A Candle” – ukryty tutaj jako „Candle Song” oraz będący odrzutem z sesji „Page Of Life” utwór tytułowy, który o dziwo uzyskał status całkiem konkretnego przeboju w kilku krajach) i te z wcześniejszych poczynań Jona („Hurry Home” oraz „Under The Sun” mają swoje pierwowzory na płycie „In The City Of Angels” z 1988 roku, które aż same przez się prosiły się o bardziej wyrafinowane aranżacje), jednak ten zestaw jest uzupełniony także o kilka premierowych utworów oraz muzycznych miniatur, co stworzyło kompilację dwunastu przepięknie odegranych kompozycji, wypełnionych niezwykłą dawką emocji. Jest tutaj i pompatyczność, i podniosłość i przede wszystkim piękno oraz cudowne współgranie muzyki i śpiewu Andersona.

Powiedzmy sobie szczerze... czy da się nie zachwycić nową wersją „State Of Independence”, bijącą na głowę oryginał z „The Friends Of Mr. Cairo”? Albo odswieżonym (wprawdzie z nieco kiczowatymi bębnami) i bogatszym podejściem do ”Hearts”? „Candle Song” (pomimo minimalnych, niemal niezauważalnych zmian) również brzmi lepiej, aniżeli pierowzwór sprzed kilku lat wcześniej. O „Hurry Home” i „Under The Sun” już nie wspomnę; brzmią one o niebo lepiej, wyzute z popowych naleciałości narzuconych przez Columbię na płycie „In The City Of Angels”.

Pozostałe utwory nie są jedynie przysłowiowymi wypełniaczami, lecz kompozycjami znakomicie uzupełniającymi zestaw. „Alive and Well”, „View From The Coppice” oraz „Run On Jon” to niezwykle ciekawie zaaranżowane miniaturki. “The Kiss” oraz przede wszystkim “Chagall Duet” to dwa niezwykle piękne numery, którą mają wszystko, co w twórczości Jona cenimy: i jego lirykę, i jego ducha i tę nie dającą się opisać dawkę emocji, którą tylko on potrafi w swoim śpiewie przedstawić.

Powyższa recenzja wydaje się mieć wydźwięk w stylu Piotra Kaczkowskiego, czyli nad wyraz słodko-pierdzący tudzież przecukrzony do granic smaku, jednakże w przypadku płyt takich jak ta, trudno przedstawić je w inny sposób. ”Change We Must” jest pozycją absolutnie wybitną i jedną z najlepszych, jakie wyszły spod pióra któregokolwiek z byłych lub obecnych członków Yes. Zarówno w jego strukturach, jak i poza nimi.

Tak więc, wujku Jonie, życzymy Ci wszystkiego, co najlepsze. Przede wszystkim zdrowia i wytrwałości w dalszej muzycznej podróży. Nie możemy się doczekać nie tylko wspólnej płyty z Jeanem-Luckiem Pontym*, ale również innych, kolejnych muzycznych poszukiwań.

Happy Birthday, Jon!!!!!!

 

 

 

 

 

 

*Zarówno studyjna płyta nowej formacji Andersona (The Anderson Ponty Band) oraz DVD z zarejestrowanym premierowym koncertem zespołu z Aspen w stanie Kolorado, który się odbył miesiąc temu, powinny się ukazać na początku 2015 roku.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.