ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Anderson, Jon ─ 1000 Hands: Chapter One w serwisie ArtRock.pl

Anderson, Jon — 1000 Hands: Chapter One

 
wydawnictwo: Blue Élan Records 2019
 
1.Now
2.Ramalama
3.First Born Leader
4.Activate
5.Makes Me Happy
6.Now Varitaions
7.I Found Myself
8.Twice In A Lifetime
9.WDMCF
10.1000 Hands (Come Up)
11.Now and Again
 
Całkowity czas: 52:35
skład:
Jon Anderson - śpiew, gitara akustyczna, instrumenty klawiszowe
+
m.in. Steve Howe, Chris Squire, Ian Anderson, Jean-Luc Ponty, Billy Cobham, Alan White, Jerry Goodman, Chic Corea, Brian Chatton, Tim Franklin, Rick Derringer, Stuart Hamm, Robby Steinhardt i inni
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,3
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,10
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,5
Arcydzieło.
,4

Łącznie 28, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
06.08.2020
(Recenzent)

Anderson, Jon — 1000 Hands: Chapter One

Yes w wersji andersonowo-rabinowo-wakemanowej wystartował z niemałym przytupem, lecz (na chwilę obecną) dokonał żywota równie szybko jak je zaczął. Trevor zatęsknił za tworzeniem muzyki fimowej, Rick zajął się swoim nowym solowym projektem (płyta „The Red Planet”) więc Jon też znalazł sobie zajęcie.

Z krążkiem „1000 Hands: Chapter One” mam niemały problem, gdyż trudno traktować go jako papierek lakmusowy obecnej kondycji wokalisty Yes. Genezą projektu były nagrania nad którymi Anderson rozpoczął pracę blisko 30 lat temu. Na przełomie 1990 i 1991 Jon wraz z klawiszowcem Brianem Chattonem rozpoczął w Kalifornii tworzenie następcy „In The City Of Angels” (z 1988 roku), by po jakimś czasie odłożyć materiał do szuflady ze względu na naglący termin trasy promującej yesowe „Union”. Żeby było śmieszniej jako, że Anderson wówczas pogodzony był z Chrisem Squire’em i Alanem White’em - zaprosił ich do współpracy nad czymś co trzy dekady później ukaże się jako „Tysiąc Łapek”...

Trzeba również tutaj dodać, że na dobrą płyta ukazała się głównie dzięki wytrwałości prodcenta Michaela Franklina, który w 2016 roku przekonał wpierw samego Jona do sięgnięcia po zakurzony materiał, by potem samemu wydatnie się przyczynić, aby album wyszlifować do dopracowanego kształtu (z kilkoma nowymi utowrami na czele) i by w końcu ukazał się światu.

Wznowienie promuje dość nośny „Ramalama” z ciekawymi szkrzypkami i wielowarstowo nakładanymi na siebie wokalnymi chórkami rodem z „We Have Heaven”*. Zgoła inaczej prezentuje się „First Born Leaders”, który z jednej strony (ze względu na linię melodyczną) mógłby śmiało znaleźć się na „Song Of Seven” (drugiej solowej płycie artysty z 1980 roku), a z drugiej nie stroni od lekko karaibsko-latynsoskich klimatów, które w kilka dekad temu przecież fascynowały Jona najbardziej (późniejsze płyty „Deseo” i „Toltec”).

Zgoła inny charakter ma za to „Activate” (ze zwiewną i poniekąd piękną partią fletu Ian Andersona), który pomimo sennego początku niesie sobie dużą dawkę emocji. Rzecz ma charakter nieco ambitniejszy aniżeli pierwsze minuty krążka, ale nie można nie odczuć wrażenia, że czegoś tutaj brakuje...może mocniejszego intrumentalnego uderzenia? Może nieco więcej podniosłości?

Innymi wyróżniającymi się fragmentami są akustyczne wariacje wokół tego samego tematu zatytułowane odpowiednio „Now”, „Now Variations” oraz „Now and Again” z których najważniejszym jest zapewne ten ostatni (nagrany kilka miesięcy przed wydaniem) ze względu na udział w nim Steve’a Howe’a. Ta kompozycja na pewno wlała miód na rany fanów zwaśnionych obozów Yes. Cóż, zgoda bujduje, a niezgoda rujnuje i należy tylko mieć najdzieję, że Panowie toporu wojennego nie odkopią przy pierwszej lepszej kłótni.

Płyta wydaje się być urozmaicona przez co całość na pewno nie nuży, choć nie brakuje kiksów takich jak zupełnie nijaki i popowy „Make Me Happy” z nieco drażniącymi dęciakami. To już lepiej prezentują się takie bardziej liryczne fragmenty jak „I Found Myself”, czy szczególnie śliczny „Twice In A Lifetime”. Nie oszukujmy, to są klimaty w których Anderson odnajduje się zdecydowanie najlepiej.

Album prezentuje zasadniczo równy poziom, choć trudno przy jego odsłuchu o jakieś górnolotne uniesienia. „Łapkom” brakuje kilku, nawet pojedynczych naprawdę porywających numerów (takich jak choćby „New New World” na „Survival & Other Stories”), gdyż mimo wszystko ani „Activate”, ani „Twice In A Liftime”, ani utwór tytułowy (pomimo swojej złożoności i świetnych partii jazzującego fortepianu pląsającego przez całą kompozycję) nie są na tym wybitnymi rzeczami, aby płytę troszkę pociągnąć.

Jednakże trudno uznać „1000 Hands: Chapter One” za twór zły, czy też nudny. Jest po prostu dość przyzwoity, choć wypełniony w większości za bardzo przeciętnymi kompozycjami. Brakuje tutaj kilku zapadających w pamięć momentów, które zakorzeniłyby się w pamięci na dłużej niż na parę pierwszych minut po odsłuchaniu. Coż, „Rozdział 1” może nie zachwyca, ale wzmaga apetyt na drugi. Oby był lepszy.

A co dalej? Jon promował rzeczone wydawnictwo w Stanach Zjednoczonych przez kilka miesięcy zeszłego roku z dużym powodzeniem.** Yes feat ARW w opinii muzyków jeszcze wróci, lecz co najwyżej na pożegnalną trasę, gdyż Rick sam stwierdził, że w metryce mają z Jonem (w przeciwieństwie wciąż do Trevora) siódemkę z przodu więc na długie koncertowe wojaże zdrowie im już nie pozwala. Kiedyś była mowa o premierowej płycie z „gotowymi przynajmniej sześcioma nowymi utworami”, lecz o nowym albumie możemy chyba (póki co) zapomnieć...

Obym się mylił.

 

 

 

 

 

*Jon wydał krążek własnym nakładem w marcu 2019 roku, dostępnym jedynie na jego stronie internetowe oraz podczas koncertów. W tym roku wytwórnia Blue Élan Records wznowiła wydawnictwo dla szerszego dostępu

** Jon zresztą mieszka w Kalifornii od dekad, dorabiając się niedawno amerykańskiego paszportu

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.