ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Black Bonzo ─ Lady Of The Light w serwisie ArtRock.pl

Black Bonzo — Lady Of The Light

 
wydawnictwo: B & B Records 2004
 
1. Lady Of The Light [7:03]
2. Brave Young Soldier [9:08]
3. These Are Days Of Sorrow [6:42]
4. New Day/Intermission [4:13]
5. Fantasy World [6:45]
6. Freedom [3:20]
7. Sirens [4:53]
8. Jailbait [4:19]
9. Leave Your Burdens [4:03]
10. Where The River Meets The Sea [7:54]
 
Całkowity czas: 58:21
skład:
Patrick Leandrsson – bass / Nicklas Ahlund – organ, piano, Mellotron & synthesizers / Joachim Karlsson – guitar / Mike Isreal – drums / Magnus Lindgren – vocal
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,0

Łącznie 9, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
23.09.2009
(Recenzent)

Black Bonzo — Lady Of The Light

Ta płyta to jedno z najmilszych zaskoczeń ostatnich miesięcy. Nie pamiętam kiedy ostatnio muzyka młodego zespołu tak bardzo przypadła mi do gustu. Innymi słowy: odzyskałem wiarę w młode pokolenie.

Szybki, hard-rockowy, ale melodyjny rytm, „gęste” dźwięki Hammonda, męskie chórki w tle. Tak zaczyna się tytułowy i otwierający płytę „Lady of the Light”. Obie brwi podniosły mi się w górę proporcjonalnie do poziomu zaskoczenia. Biorę pudełko płyty do ręki tylko po to, aby uzmysłowić sobie, że to nie jest jakaś płyta z niepublikowanymi nagraniami Uriah Heep. Brzmią tak samo, ale śpiew wokalisty jest jakiś inny. Nie brzmi ani jak David Byron, ani jak John Lawton. Czynność sięgania po pudełko i ponownego upewniania się czy nie jestem w błędzie powtarzam kilkakrotnie podczas odsłuchu płyty i staje się niemal odruchem bezwarunkowym. Jeszcze większe zdziwienie przeżywam odkrywając datę wydania płyty.... Rok 2004....

Nie będę opisywał poszczególnych utworów, gdyż mija to się z celem, głównie ze względu na to, że brzmią one dość podobnie, co z jednej strony działa na korzyść spójności materiału, choć z drugiej, momentami może nużyć. Cóż, rzecz gustu...

Przyznać tej płycie trzeba jedno: fan złotej ery hard-rocka lat 70-tych będzie zachwycony brzmieniem „Lady of the Light”. Pomimo tego, że o ile w warstwie brzmieniowej Black Bonzo za wzór obrali sobie Uriah Heep, o tyle, jeśli chodzi konstrukcje poszczególnych utworów, bliżej im do klasycznego rocka progresywnego („Brave Young Soldier” jest świetnym przykładem), kompozycje wydają się być bardziej rozbudowane i „poszarpane”, a mniej „piosenkowe”.

W związku z powyższym ktoś może postawić zarzut, że debiut Black Bonzo jest produktem raczej wtórnym i mało odkrywczym. Może i owszem, ale co z tego? Ważne, że tego albumu świetnie się słucha. Nie można chłopakom odmówić ani umiejętnego wykorzystania sprawdzonych patentów, warsztatu, czy też pomysłowości kompozycyjnej. Zamiast wybrzydzać wystarczy tylko wcisnąć na odtwarzaczu klawisz „play” i się wsłuchać.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.